Brigham
Young (1801-1877) – następca Józefa Smitha jako Prorok, Widzący
i Objawiciel (1847-1877). W okresie prześladowań przeprowadził
członków Kościoła przez prawie całą Amerykę Północną nad
Terytorium Jeziora Słonego, gdzie święci mogli spokojnie budować
Syjon, założyć swoje miasto (Salt Lake City – dziś stolicę
stanu Utah), zatroszczyć się o swoją świątynię i spokojnie żyć.
Ale! Faktem pozostaje, że w tym samym okresie Kościół pętano w
szereg skandali politycznych i obyczajowych. Najwięcej – z moich
obserwacji wynika – rozegrało się tuż przed i w okresie
prezydentury Brighama Younga. Oskarżenia pod adresem Kościoła
podobne do tych z czasów Proroka Brighama nie milkną po dziś
dzień. Co to za dziwne skandale? Kim NA PRAWDĘ był Brigham Young?
Czy był amerykańskim Mojżeszem, który przeprowadził lud wybrany
Kościoła do Ziemi Obiecanej po tragicznej śmierci Józefa Smitha,
czy może zwykłym sekciarzem, karierowiczem i fantastą? A może
Prorokiem? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w poniższym
artykule.
Zwykli
sekciarze!
Zacznijmy
od oskarżeń o sekciarstwo. Te oskarżenia nie milkną po dziś
dzień! Związane jest to z licznymi skandalami
obyczajowymi, w które uwikłani byli i są nominalni „mormoni”.
W tym punkcie SEKTĘ rozumieć będę zgodnie z definicją podaną
przez słownik cambridge'owski: grupę religijną,
przeważnie żyjącą razem, której przekonania uważane są przez
wiele osób za ekstremalne bądź dziwne.[1]
Sprawa
Joyce McKinney i Kirka Andersona? (wygooglujcie ich sobie!) Józefa
Smitha i zgody na poligamię? Brutalne zabójstwo Brendy i Eriki
Lafferty? (...) Czy
ktoś zna jeszcze inne soczyste skandale, w które zaangażowana jest
ta niebezpieczna seksta?
Mowa
oczywiście o tak zwanych „mormonach”. Takie pytania kieruje do
internautów użytkownik portalu Yahoo Answers. Zaraz poniżej
pojawia się reakcja oburzonego innego użytkownika strony:
Zasadniczo
większość mormonów to członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa
Świętych w Dniach Ostatnich. Jest to jedyny Kościół na Ziemi
uprawniony do wyświęcania do prawdziwego kapłaństwa i jedyny
Kościół z żyjącym prorokiem upoważnionym, by mówić w imieniu
Boga. Bóg sam zaświadcza o prawdziwości Księgi Mormona i osoba
szczerze szukająca prawdy, pragnąca zachować przykazania Boże
może poznać tę prawdę dzięki Duchowi Świętemu.
Mimo
świętego oburzenia drugiego internauty fakty są... jakie są.
Pierwszy z wymienionych użytkowników Yahoo Answers wspomina
zabójstwo Eriki i Brendy Lafferty. Wstrząsnęło ono Amerykanami.
Opinia publiczna nie szczędziła słów potępienia wobec „mormonów”
po tym, jak 24 lipca 1984 roku zginęła dwudziestoczteroletnia
Brenda Wright Lafferty oraz jej mała córeczka, Erika Lane. Winnymi
byli Ron Lafferty, Dan Lafferty (szwagier ofiary) i Richard M. Knapp
– trzech mormońskich fundamentalistów, którzy w ten brutalny
sposób postanowili ukarać rodzinę za apostazję – odejście od
prawdziwego, założonego przez Boga, Kościoła.
Komendant
miejscowej policji w American Fork (stan Utah), Randy Johnson,
ujawnił korespondentce „Tribune”, Annie Shields, iż w trakcie
śledztwa okazało się, iż Ron doznał objawienia, w którym Bóg
nakazał dokonanie krwawej zemsty. Jak relacjonuje w swej książce,
Pod sztandarem Nieba, Jon Krakauer oczekując na
rozpoczęcie procesu Dan i Ron zaczęli prowadzić zza krat mało
przekonującą kampanię medialną: zapewniali opinię publiczną o
swej niewinności. Ron twierdził, że zarzuty zostały sfabrykowane,
a Kościół mormoński, który kontroluje cały stan Utah, nie
dopuści od uczciwego procesu. Przyznał, że uważa wielożeństwo
za słuszne i sprawiedliwe, nigdy go jednak nie praktykował ani nie
należał do żadnej sekty poligamistów. Kocha natomiast Kościół
mormoński, aczkolwiek – powtarzał – obecne kierownictwo LDS
zbłądziło i porzuciło święte zasady, głoszone przez Josepha
Smitha, pierwszego mormońskiego proroka.[2]
Hm...
Coś tu nie gra! Z jednej strony Dan i Ron Lafferty żyją, podobnie
jak Brigham Young, zgodnie z dziewiętnastowiecznym przykazaniem
danym przez Proroka (popierają posiadanie kilku żon), dopuścili
się przestępstwa motywowanego wiernością Kościołowi i deklarują
miłość do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach
Ostatnich, jednak – z drugiej strony – ten ostatni wyraźnie
potępia ich czyny!
Mój
informator Marcus (imię zostało zmienione): Założyciel
Kościoła LDS, Józef Smith Junior, w XIX wieku w istocie przywrócił
dla Kościoła, który założył, poligamię. Akt przywrócenia
znajduje się w zbiorze prywatnych objawień proroków, czyli Naukach
i Przymierzach. Jest to, dokładnie rzecz biorąc, objawienie numer
132. Ponieważ za czasów prezydentury Brighama Younga zaistniało
poważne ryzyko, że mormońskie terytorium, czyli Utah, nie zostanie
włączone do USA jako stan ze względu na praktykowaną przez
świętych poligamię, została ona zakazana przez władze kościelne
w roku 1890 tak zwanym Pierwszym Manifestem. Nie mniej jednak po
włączeniu Utah do Stanów Zjednoczonych niektórzy święci
praktykowali nadal w sekrecie poligamię. Ich zdaniem praktykowanie
poligamii gwarantowało osiągnięcie wysokiego stopnia chwały w
Królestwie Niebieskim. Zdaniem mormońskich fundamentalistów –
takich jak Ron Lafferty – każdy kto krytykuje poligamię lub jej
zakazuje, lub żeni się z osobą czarnoskórą, lub podważa
jakikolwiek element mormońskiej doktryny, albo - co gorsza - (jak
rodzina Brendy Lafferty) występuje z Kościoła, zasługuje na karę.
Często była nią śmierć. W opinii fundamentalistów Kościół
Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich zbłądził, gdyż
zakazał poligamii, przyjął w szeregi swego kierownictwa ludzi
czarnoskórych oraz zaniechał surowych kar za apostazję. Mormońscy
fundamentaliści żyją - zdaniem Rona Laffertiego - zgodnie z
zasadami Kościoła z czasów Brighama Younga, chcą te zasady
wcielić w życie i pragną by cała społeczność kościelna do
nich powróciła.
Nie
praktykujemy poligamii! – oburza się inny z moich rozmówców,
członek Kościoła mieszkający w Polsce – nie karzemy za
małżeństwa rasowo mieszane, osoby rasy afrykańskiej służą w
naszym Kościele jako kapłani i starsi, nie popełniamy krwawych
zbrodni. Koniec kropka. A tamci ludzie to tak zwani fundamentaliści,
którzy tylko uważają się za świętych w dniach ostatnich. W
gruncie rzeczy nimi nie są.
W
roku 1904 władze Kościoła po raz kolejny zakazują praktykowanej
za czasów Younga poligamii – tym razem w sposób wiążący.
Prezydentem i prorokiem Kościoła jest wówczas Józef F. Smith
(prezydentura w latach 1901-1918). Dwóch apostołów Kościoła
zgłosiło sprzeciw, byli to Matthias F. Cowley oraz John W. Taylor.
Obaj zrezygnowali z członkostwa w Kworum Dwunastu Apostołów i o
ile Cowley pozostał w Kościele jako szeregowy członek, Taylor –
za dalsze uparte bronienie praktyki poligamii – został z Kościoła
ekskomunikowany. Przeciwnicy tak zwanego Drugiego Manifestu
(dokumentu ostatecznie zakazującego świętym poligamii) zaczęli
oddalać się od oficjalnego Kościoła by powoli formować małe
seksty poligamistów, z których każda rościła sobie pretensje do
bycia prawdziwym „Kościołem mormońskim”. Największe
ugrupowanie wśród nich to FLDS Church (Fundamentalistyczny Kościół
Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich). Do fundamentalistów
należeli właśnie Ron i Dan Lafferty – zadeklarowani wielbiciele
Brighama Younga.
Marcus:
To nie są święci... To nie są święci. To samozwańcy, którzy
lubują się w ciężkich masochistycznych wręcz regułach życia i
zbrodniarze. Nie mówię, że wszyscy... Ale wielu z nich.
Krytycy
Kościoła często popadają w pułapkę prostego sylogizmu:
nominalni mormoni popełniają przestępstwa i są zwolennikami
poligamii – święci z czasów Brighama Younga i sam Brigham Young
byli zwolennikami poligamii – poligamiści popełniają
przestępstwa – Brigham Young był mormonem – ergo: Brigham Young
popełniał przestępstwa. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ten
sylogizm towarzyszył chociażby Jonowi Krakauerowi, gdy pisał swą
(najeżoną kalumniami pod adresem Kościoła) książkę Pod
sztandarem nieba (wyd. polskie
2016). Problem w tym, że nie znalazł on żadnych dowodów na
to, że poza praktykowaniem poligamii Brigham Young naraził się w
jakikolwiek sposób prawodawstwu USA. Faktem było, że kilkakrotnie
Brigham unosił się gniewem, a nawet burknął pod nosem słowo
nieprzychylne przeciwnikom Kościoła. Jednakże z mojego śledztwa
wynika, że za swej prezydentury nigdy nie był autorem żadnej
zbrodni ani przestępstwa.
Jon
Krakauer nadmienia we wspominanej książce, że właśnie za czasów
Brighama mężczyźni Kościoła w szaleńczym tempie brali kolejne
żony, a nawet doszło do zabójstwa członka Kościoła, który
przekroczył jakieś przykazanie. Gromy mogłyby się posypać na
Younga, gdyby nie FAKT, że z poligamistycznym trendem oraz bliżej
niezbadaną zbrodnią nie miał on nic wspólnego. Jedynym „winnym”
całego zamieszania był... doradca prezydenta Kościoła –
Jedediah Grant. Wspomniany apostoł cieszył się wśród świętych
wielką popularnością, płomiennie i przekonująco przemawiał.
Zyskał nawet przydomek „Jeddy – Młot Brighama”. W istocie
głosił on KONIECZNOŚĆ wielożeństwa oraz KONIECZNOŚĆ przelania
krwi tych, którzy dopuszczają się poważnych wykroczeń.[3] Nie
dojdziemy do tego czy Grant mówił serio czy też wysilił
się na płomienną metaforę. Faktycznie za jego czasów pewien
święty zginął w dziwnych okolicznościach, a mężczyźni w szale
wielożeństwa zaczęli brać sobie za kolejne towarzyszki życia
nawet czternastoletnie dziewczęta. Znowu – ku zaskoczeniu i
przerażeniu samego Brighama Younga.[4]
W
mojej opinii nic tak jednak nie nadszarpnęło wiarygodności
Brighama i nie podtrzymało oskarżeń o sekciarstwo, jak mało znany
(a jednak wpływowy) reportaż niejakiej Emily Faithful.
Faithful,
Brytyjka, trzykrotnie odwiedziła Amerykę i miała okazję poznać
prominentną działaczkę kościelną, Emmeline B. Wells. Obie
kobiety (tak brytyjska pisarka jak i kościelna aktywistka) szybko
przypadły sobie do gustu. Obie były bardzo zaangażowane w sprawę
równouprawnienia kobiet. W swym dzienniku Wells napisała, że Emily
Faithful była osobą przyjazną, szlachetną i niezwykle
wykształconą.[5] Gdy Faithful przybyła do terytorium Deseret,
zwanego już wówczas Utah, w roku 1884 Brigham Young od paru lat nie
żył (zmarł siedem lat przed wizytą pisarki), ale pozostawił po
sobie niezwykłą spuściznę! Mimo napływu na terytorium licznych
grup etnicznych i religijnych, „mormonici” kontynuowali politykę
Younga: dzielnie budowali Syjon, dumnie wyznawali swoją wiarę,
rozkręcali misję, a kobiety Kościoła szczyciły się nadanymi im
przez Brighama Younga tytułami „Matek w Izraelu”, „Cór
Syjonu” i partnerek mężczyzn w budowaniu królestwa Bożego.
Emily Faithful została przyjęta z otwartymi ramionami przez
członkinie Kościoła, traktowana z sympatią i uprzejmością;
kobiety zapoznały brytyjską publicystkę ze swoimi planami
życiowymi oraz gospodarczymi. Tymczasem... wróciwszy do Europy i
popełniwszy swe życiowe dzieło Three Visits to America,
Emily Faithful wysmarowała w nim paszkwil na „mormonitki” i
„mormonitów” jakoby byli „ludem ignorantów”, praktykującym
nienawistny system poligamiczny sprzyjający okrutnemu poddaństwu
(kobiet) i moralnej degradacji. Co więcej, autorka książki Three
Visits to America skłamała jakoby brała udział w
osiemdziesiątych urodzinach wybitnej poetki, Elizy R. Snow (jednej z
żon Brighama Younga), a cały „reportaż” z pobytu w Utah oparła
na anty-mormońskiej literaturze i własnych fantazjach. Jak
zjadliwie komentuje cały incydent autorka książki Sister
Saints, Colleen McDannel, „Faithful nie była znowuż taka
faithful”.[6]
Karierowicz?
Nadal
nie milknął w blogosferze głosy jakoby to Brigham Young nie był
tak naprawdę duchowym przywódcą, ale raczej karierowiczem. By
ustalić kwestię jak zapatrywał on się na swoją rolę w Kościele
muszę się bardzo cofnąć w czasie – do czasu jego konwersji do
Ruchu Świętych w Dniach Ostatnich.
Zacznijmy
od tego, że Brigham Young urodził się 1 czerwca
1801 r. w Whitingham, stan Vermont, jako dziewiąte z jedenaściorga
dzieci Johna Younga, weterana wojny o niepodległość, i Abigail
Howe, która zmarła, gdy Brigham miał czternaście lat. Wychowany w
osadzie granicznej Brigham, został z czasem znakomitym stolarzem,
malarzem i szklarzem.
Brigham,
już wówczas ustatkowany i żonaty z Miriam, zetknął się z Księgą
Mormona w wieku dwudziestu ośmiu lat. Jego konwersja nie była
natychmiastowa, ale poprzedzona dwoma latami rozważań i spotkań z
Józefem Smithem. Jak wynika z moich dociekań, po swym
chrzcie Young zaczął szybko wykazywać misjonarski zapał.
Dziesięciokrotnie opuścił dom rodzinny, by służyć w różnych
miejscach jako misjonarz – w Kanadzie, wschodnich stanach,
dwadzieścia dwa miesiące spędził także w Wielkiej Brytanii, a
jego zaangażowanie w misję na Wyspach skutkowało przyłączeniem
się do Kościoła ponad 7000 członków.[7]
I
tu zaczynają się problemy! Czyżby szybki sukces pracy na rzecz
budowania Syjonu radykalnie zmienił Brighama? Z osoby z rezerwą
podchodzącej do mormonizmu Young szybko stał się jego czołowym
propagatorem. Przemawiał z każdym rokiem coraz płomienniej, gdy
mówił sam się wzruszał, doprowadzał do łez słuchaczy.
Ponadto... przesadnie wręcz uwielbiał Józefa Smitha, co pierwszą
żonę Proroka, Emmę, kilkakrotnie zraziło do Brighama.[8] Warto tu
od razu nadmienić, że oboje wyraźnie za sobą nie przepadali –
Emma, stateczna i pragmatyczna kontrastowała z Brighamem – jak ona
pragmatykiem, ale impulsywnym i wylewnym.
Po
tragicznej śmierci Józefa i jego brata Hyruma, 27 czerwca 1844,
roku Emma spodziewała się dziecka. 17 listopada 1844 roku urodziła
Davida Hyruma Smitha. Majątek Józefa został całkowicie zamknięty
w finansach Kościoła. Uwolnienie majątku i długów kościelnych
od majątku osobistego i długów Emmy okazało się długim i
skomplikowanym procesem.[9] Ponadto doszło do sporu na tema tego,
kto powinienem przewodniczyć w Kościele po śmierci Józefa. Emma
(zaaferowana w tym czasie sprawami formalnymi związanymi z tragiczną
śmiercią męża) chciała, by William Marks, prezydent głównego
palika Kościoła, objął przewodnictwo w Kościele. Ale sam Marks
faworyzował Sidneya Rigdona. Pojawiło się zatem trzech kandydatów
do objęcia funkcji prezydenta Kościoła: Brigham
Young
(wówczas prezydent kworum Dwunastu Apostołów), Sidney
Rigdon
i niespełna dwunastoletni syn pierwszego Proroka, Józef
Smith III (ur.
6 listopada 1832). 8 sierpnia 1845 roku doszło do spotkania
kandydatów – Younga i Rigdona – w którym uczestniczyło
zgromadzenie Kościoła. Gdy przyszedł czas na przemówienie Younga,
zebrany lud... oniemiał. Young przemawiał z niezwykłym
zaangażowaniem, zapałem i mocą! Święci odnieśli wrażenie, że
duch Józefa Smitha przemawia przez prezydenta apostolskiego kworum.
Mówił tak przekonująco.[10] Po spotkaniu zgromadzenie Kościoła
zagłosowało, że to Kworum Dwunastu Apostołów ma przewodniczyć
Kościołowi. Brigham Young został tym samym, de
facto,
prezydentem Kościoła w Nauvoo.[11] Sytuacja doprowadziła do
konfliktu – a nawet sporadycznych utarczek słownych – między
zwolennikami Younga a zwolennikami Rigdona.
Od tej pory relacje między Brighamem
i Emmą jeszcze bardziej się pogarszały. Niektórzy przyjaciele
Emmy (a także wielu członków rodziny Smithów) odseparowali się
od zwolenników Younga, którego uznali za karierowicza i
wichrzyciela. Kiedy nasiliły się nastroje przeciwko „mormonitom”
w całym stanie, Young wraz z większością Świętych w Dniach
Ostatnich zostawił Nauvoo w lutym 1846, a Emma i jej dzieci
pozostali w opuszczonym mieście.
Fantasta?
Ale
dokąd święci – zwolennicy Younga – mieli się udać? Rozważano
Kalifornię, Kanadę, Oregon... Ostatecznie ruszyli przed siebie –
na dziki zachód. Nie wiedzieli jednak, że – mimo ich determinacji
– miało ich czekać wiele miesięcy drogi. Nieprzychylny
Kościołowi autor, Jon Krakauer, uczciwie przyznaje: Przebyli dwa
tysiące kilometrów, znosząc na drodze największe męczarnie.
Nękały ich odmrożenia, błonica i szkorbut. Cierpieli głód.
Kobiety wydawały na świat martwe noworodki. Na szlaku spotkali się
z wrogością i agresją. Wybuchła też epidemia krztuśca, która
zabiła dziesiątki dzieci. Tamtej ponurej zimy życie straciło
sześciuset mormonów.[12]
Nie jeden teolog i mistrz duchowości przyzna, że tylko ludzie
prawdziwej wiary w Boga mogą przejść przez to wszystko i nie
zwątpić.
W
porządku, Young okazał się nie być zwykłym karierowiczem, lecz
bohaterem, ale po przybyciu świętych do Terytorium Jeziora Słonego
(które nazwali „Deseret”) z „amerykańskim Mojżeszem”
zaczęły dziać się niepokojące rzeczy. Nie da się wprawdzie nie
docenić jego zasług dla Kościoła: zaangażował świętych w
budowanie nowego miasta (Salt Lake City), rozkręcił handel z
sąsiednimi terytoriami i stanami, udobruchał Indian, którym
zapewnił spokój i bezpieczeństwo na Terytorium pod warunkiem, że
ci zagwarantują to samo świętym. Członkowie Kościoła szybko
brali się do pracy – na przykład zawrócili wodę rzeki City
Creek, by nawadniać pola i położyli fundamenty świątyni.[13]
Mormońska autonomia w Wielkiej Kotlinie natrafiła także
na (…) przeszkodę – pisze
Jon Krakauer. – otóż w Kalifornii odkryto złoto i
przez Salt Lake City zaczęła się przelewać wielka rzeka
poszukiwaczy podróżujących na zachód. Ale gorączka złota miała
i dobre strony. Mormoni jako monopoliści mogli dyktować niebotyczne
wręcz ceny za wszelkie towary niezbędne poszukiwaczom w podróży.
Dzięki temu zdobyli kapitał, którego koniecznie potrzebowali.[14]
Zdaniem Jona Krakauera Brigham zaczął w tym okresie tracić
równowagę. Na przykład miał notorycznie kłamać na swój temat,
Kościoła i praktykowanej przez świętych poligamii.[15]
Co do ostatniej, ja odkryłem, że
Brigham NIGDY poligamii się nie wyparł – zwyczajnie sprawy nie
nagłaśniał! USA przyjęło petycję Younga o włączeniu
terytoriom mormońskiego, Deseret, w poczet terytoriów zależnych
(ustalono jednak zmianę nazwy terytorium z „Deseret” na
„Utah”[16]) i 9 września 1850 roku Brigham Young został
powołany na gubernatora obszaru.[17] Rok później Brigham
oficjalnie przyznał, że wśród świętych istnieją małżeństwa
pluralistyczne. Fakt ten nadszarpnął reputacją świętych wśród
Amerykanów. Brigham wypowiadał fantastyczne wizje jakoby poligamia
miałby być z czasem zaakceptowana przez cały cywilizowany
świat.[18] Czy tu w Proroku budził się fantasta? Być może. Od
siebie dodam, że Young wyraził jedynie nadzieję na akceptację
małżeństw pluralistycznych przez ogół społeczeństwa – jednak
nigdy nie było to objawienie, ale jego własna wyobraźnia. Fantazja
nie czyni z nikogo fantasty. Nie mniej jednak pojawiły się kolejne
problemy, które nadszarpują po dziś dzień autorytet Brighama jako
zrównoważonego Proroka.
Wspomniałem,
że Brigham miał kłamać na temat swój i swojej sytuacji.
Wykazywać miał się przy tym nieprawdopodobną wręcz wyobraźnią
odnośnie własnej osoby. Podkreślał swój autorytet i pozycję w
Kościele[19], źle wspominał Emmę Smith i w niezwykły sposób ją
oczerniał jako dwulicową i perfidną osobę.[20] Cóż, nie będę
kłócił się z faktami. Tak, Brigham wykazał się nieprawdopodobną
wręcz fantazją na temat siebie samego i Emmy. Dlaczego? Mniemam, że
w pierwszym wypadku musiał podkreślić swój autorytet, by
motywować członków Kościoła, którzy bardzo potrzebowali
charyzmatycznego przywódcy w trudnym dla nich czasie; w drugim –
niestety ujawnił swoją antypatię w stosunku do Emmy. Chcę też
powtórzyć, że Young był osobą impulsywną i nadpobudliwą. Jeśli
nawet cokolwiek na temat żony Józefa zmyślił, uczynił to w...
słabości,
a tej – jak każdej osobie – nie można też jemu odmówić.
To właśnie słabość napędzała
wyobraźnię i impulsywne deklaracje Brighama Younga. I tak – by
podać parę kolejnych przykładów – odczytawszy z kart Perły
Wielkiej Wartości, że Kain – po dokonanym przez siebie
bratobójstwie – został naznaczony „czarną skórą i płaskim
nosem”, Young – wbrew głoszonym przez Księgę Mormona
deklaracjom o równości wszystkich ludzi bez względu na rasę –
uznał czarnoskórych za ludzi niższej kategorii i zabronił
nadawania im kapłaństwa.[21] Przestał też być abolicjonistą –
mimo do-niedawnej polityki Kościoła, któremu przewodził.[22] W
końcu – w moim odczuciu – doszło do najgorszego teologicznego
posunięcia proroka. Widząc swe sukcesy na różnych polach Young
zaczął głębiej zastanawiać się nad doktryną. Ogłosił, że
sam Bóg wcielił się w praojca Adama, by fizycznie dać początek
gatunkowi ludzkiemu.[23] Apostołowie byli jednak czujni! Nikt na
serio nie wziął sobie pomysłu Younga do serca, gdyż był to
pomysł... sprzeczny z Doktryną.[24]
Różne
– nie boję się tego określenia – dziwne poglądy
Younga wynikające z jego bujnej fantazji nie wynikały – i nie
boję się w tym punkcie apologii – ze złych intencji! Young
był bardzo gorliwym wiernym. Codziennie studiował Pisma Święte,
często – i długo – się modlił, był aktywny w społeczności
Kościoła. Ale w gorliwość wkradła się słabość. A to
już zupełnie normalne. Zastanówmy się zatem, czy Brigham Young
powinien być po prostu – nawet dla nas, świętych w dniach
ostatnich – tylko niefortunnym przywódcą, czy może nadal gościć
w kościelnych annałach i historiografii jako... Prorok.
Prorok?
Niech
cały lud Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich
oraz ci, co z nimi podróżują, zorganizują się w kompanie, z
przymierzem i obietnicą, że zachowują przykazania i statuty Pana
– pisze do świętych, Brigham Young, przeczuwając, że nadchodzi
kres ich długiej męczącej migracji. Cytowany tekst to – jak
czytamy w Naukach i Przymierzach – „słowo i wola Pana objawione
poprzez Prezydenta Brighama Younga w Zimowej Kwaterze Obozu Izraela,
w Omaha Nation, na zachodnim wybrzeżu rzeki Missouri, w pobliżu
Council Bluffs w stanie Iowa 14 stycznia 1847 roku”. Nowy prorok
pisze dalej: Niechaj kompanie zorganizują się z kapitanami nad
każdą setką, kapitanami nad pięćdziesięcioma, i kapitanami nad
dziesięcioma, z prezydentem i jego dwoma doradcami na czele, pod
kierownictwem Dwunastu Apostołów. Niechaj każda kompania zaopatrzy
się we wszystkie zaprzęgi, wozy, żywność, odzienie i inne
przedmioty niezbędne do podróży, jak mogą. Niechaj każda
kompania dźwiga proporcjonalnie równy ciężar, według dywidend z
ich własności, w zabraniu ubogich, wdów, sierot bez ojców i
rodzin tych, co poszli do wojska, aby płacz wdów i sierot nie
doszedł uszu Pańskich przeciwko temu ludowi. Niechaj każdy
człowiek użyje całego swego wpływu i własności, aby przenieść
ten lud na miejsce, gdzie Pan umieści zbór Syjonu. (Nauki i
Przymierza 136: 2, 3, 5, 8, 10).
24
lipca 1847 roku Kościół dociera nad wody Wielkiego Jeziora
Słonego. Koszmar dobiega końca. Święci ostatniej dyspensacji
znaleźli swoje miejsce – swój „Syjon”.
Wkrótce
do świętych dołączą konwertyci z innych krajów, którzy
powodowani tą samą determinacją i wiarą przejdą równie trudne
doświadczenie podróży. Niektórym pozostanie jedynie ta wiara i
determinacja, gdyż nie dotrą na Syjon – miejsce zgromadzenia
świętych dni ostatnich. Joseph Watson Young, bratanek Brighama
Younga, tak pisze w dzienniku o swojej podróży z Anglii przez
ocean, gdy musiał oddać wodom ciało świętego, który całym
sercem pragnął dotrzeć do Ameryki i żyć wśród swoich, członków
Kościoła Jezusa Chrystusa: Dogłębny smutek przepełnia
człowieka, gdy podczas nocnej ciszy bliźniego swego oddaje cichym
głębinom, mając za świadków jedynie kilka samotnych dusz. Nie
miał on na statku żadnych krewnych ani nikogo, kto nosiłby po nim
żałobę poza człowiekiem, który wraz z nim był służącym. Oto
jak największe ludzkie nadzieje rozpływają się w mgnieniu oka. Ów
młody człowiek porzucił wszystko, aby udać się do Syjonu, a w
jego sercu gorącym płomieniem gorzały plany na przyszłość. Nie
myślał, że przyjdzie mu oddać to ciało głodnym falom. Jednakże
nie umarł on jak ci pozbawieni wszelkiej nadziei, gdyż znalazł
pokój w Bogu i otrzymał zapewnienie zmartwychwstania w chwale w
poranek sprawiedliwych. [25]
Marcus:
Gdyby nie Brigham Young bylibyśmy dziś jeszcze mniejszą trzódką
niż jesteśmy... Niby kto miał nami, Kościołem, wówczas
przewodzić?! Tylko on miał tę charyzmę i powołanie, a że woda
sodowa mu uderzała do głowy... – mój rozmówca wzrusza
ramionami. – Był tylko człowiekiem.
Ja
osobiście widzę ile dobrego zrobił Brigham Young dla Kościoła –
przyznaję z mojej Rozmowie
z Grzegorzem
(patrz: zakładka ROZMOWY)
– ale zawsze też miałem dojmujące poczucie, że bardzo często
najpierw coś powiedział, a potem pomyślał. Sądzę, iż to była
główna wada przywódcza Brighama Younga. Zmierzam do tego, że był
to człowiek, który lubił czasami coś chlapnąć! Ale
– prostuje mój Rozmówca – to
się zdarzało bardzo rzadko.
Brigham
Young był charyzmatykiem, był osobą uczuciową, miał zawsze dla
każdego słowo pocieszenia.[26] Znany jest ze swojego porzekadła,
którym świętych (w tym mnie) motywuje do nieugiętej pracy nad
sobą: jeśli nachodzi cię jakaś zła myśl
na własny temat, powiedz jej by poszła do diabła, bo stamtąd
przyszła!
Brigham
był prawdziwie drugim prorokiem ostatniej dyspensacji. ALE! Pomimo
tej mojej deklaracji zachowuję wobec niego rezerwę. Brigham Young
był przede wszystkim człowiekiem zmagającym się z licznymi
słabościami. Jestem tego świadom. Podobnież
katolicy i prawosławni posiadając rzeszę członków swych
Wspólnot, których wynieśli na ołtarze mają zawsze na uwadze ich
słabości, niedomagania i... grzechy.
I tak: Paweł Apostoł zaczynał karierę jako prześladowca
chrześcijan a po swym nawróceniu konfliktował się z Apostołem
Piotrem, św. Bernard nawoływał do krucjat, św. Włodzimierz był
wojowniczy, św. Augustyn zostawił rodzinę, by robić karierę w
Kościele, św. Tomasz z Akwinu w deklaratywny sposób przedstawiał
SWOJE poglądy, które nie były częścią doktryny jego Kościoła,
św. Henryk II prowadził liczne wojny – przykłady można by
mnożyć!
Chciałbym, by pisząc o
Proroku Brighamie święci naszej dyspensacji mieli na uwadze całość
jego człowieczeństwa: by żartowali z głupstw, które wpadły mu
do głowy; zachowali rezerwę wobec autorytatywnie wypowiedzianych
poglądów, których był sam autorem; z pokorą pochylili się nad
pięknymi radami, które zostawił dla Kościoła oraz umieli wpisać
jego styl, zachowanie i charakter nauczania w cały personalny oraz
dziejowy kontekst.
Czyt.
także wpisy:
1.
Nie mówią o mnie "sekciarz". ROZMOWA Z
GRZEGORZEM
2.
Józef Smith. Tłumacz Złotych Płyt czy
hochsztapler?
3.
„Każdy gody mężczyzna”
4.
Emma Smith. Żona Proroka
Źródła
ilustracji:
Brigham
Young
– mormonshare.com
Emma
Smith
– thechurchnews.com
Pisma
Święte
– 123RF.com
Przypisy:
[1]
por.
dictionary.cambridge.org/dictionary/english/cult (data dostępu: 29
października 2019).
[2]
Jon Krakauer, Pod sztandarem Nieba,
Wołowiec 2016,tłum. Jan Dzierzgowski, s. 14.
[3] Tamże, s. 215-216.
[4] Tamże, s. 216.
[5]
Colleen McDannel, Sister Saints. Mormon Women Since the
End of Polygamy, Oxford 2019, s.
1.
[6] Tamże, s. 3.
[7]
Brigham Young. An American Moses,
za:
history.churchofjesuschrist.org/article/pioneer-story-brigham-young-an-american-moses?lang=eng
(data dostępu 29 października 2019).
[8]
Emma nie wahała się nawet nazwać Brighama zwyczajnie „złym
człowiekiem” i odwodzić Męża od słuchania jego rad (por.
www.truthandgrace.com/1872emma.htm – data dostępu: 2 listopada
2019).
[9] za: Wikipedia –
en.wikipedia.org/wiki/Emma_Smith (data dostępu 7 września 2019).
[10]
Jon Krakauer, Pod sztandarem nieba,
s. 206; por. Teachings
of Presidents of the Church. Brigham Young,
Salt Lake City 1997,
s, 9.
[11]
za:
Wikipedia - en.wikipedia.org/wiki/Emma_Smith – data dostępu 7
września 2019.
[12]
Jon Krakauer,
Pod sztandarem nieba,
s. 211.
[13] Tamże, s. 212.
[14] Tamże, s. 213.
[15] Tamże, s. 213-214.
[16]
Święci chcieli, by ich terytorium nazywało się deseret
– jest to słowo z Księgi Etera oznaczające „pszczoły”
(Księga Etera 2,3). Po dziś dzień jednak Utah znany jest w USA
jako Beehive State,
co można przetłumaczyć jako „stan ula” lub „pszczeli stan”.
Ul obecny jest także na fladze i herbie tego regionu. Obecną nazwę
stan zawdzięcza obecności na swym terenie indiańskiego plemienia
Jutów, należącego do szerokiej uto-azteckiej rodziny językowej
(por. pl.wikipedia.org/wiki/Utah – data dostępu: 2 listopada
2019).
[17]
Jon Krakauer, Pod sztandarem nieba,
s. 214.
[18] Tamże, s. 214.
[19] por.
en.wikiquote.org/wiki/Brigham_Young (data dostępu: 2 listopada
2019).
[20] por.
www.fairmormon.org/answers/Emma_Smith/Brigham_Young (data dostępu: 2
listopada 2019).
[21]
carm.org/mormonism/brigham-young-quotes (data dostepu: 2 listopada
2019).
[22]
por. Artur Wójtowicz, Bóg mormonów,
Kraków 2003, s. 50 (przypis 76).
[23]
Artur Wójtowicz, Bóg mormonów,
s. 77.
[24]
za: Wikipedia – en.wikipedia.org/wiki/Adam–God_doctrine (data
dostępu: 2 listopada 2019).
[25]
Joseph W. Young, Dziennik,
6 marca 1853, za: „Liahona” kwiecień 2013, s. 16.
[26]
Teachings
of Presidents of the Church. Brigham Young,
s. 111-116.