W
ostatnim wpisie opublikowałem moją rozmowę z Robertem na temat
biografii Józefa Smitha oraz dziejów Księgi Mormona. W dzisiejszym
wpisie pragnę zająć się krytyczną analizą działań Proroka
Józefa oraz teoriami powstania Księgi Mormona na podstawie rzekomo
odnalezionych na wzgórzu Cumorrah Złotych Płyt.
Przypomnienie
Przypomnijmy.
Jest wiosna 1820 roku. Kilkunastoletni Józef w lasku (nazwanym
później Sacred Grove) pada na kolana i żarliwie się modli. Czyni
tak zainspirowany słowami z Listu Apostoła Jakuba. Wówczas
doświadcza swojej pierwszej wizji. Widzi dwie
Postacie których blask i chwała były nie do opisania - wspomina -
stojące nad nim w powietrzu. Jedna z
nich przemówiła do mnie nazywając mnie po imieniu i rzekła
wskazując na drugą postać: Oto Mój Umiłowany Syn, słuchaj
Go.[1]
Wiosną
1820 roku miało miejsce jedno z najważniejszych wydarzeń w
historii świata - czytamy w podręczniku Kościoła
zatytułowanym „Zasady ewangelii”.
- Nadszedł czas na cudowne i dziwne dzieło, o którym mówił
Pan. Jako chłopiec Józef Smith chciał wiedzieć który ze
wszystkich kościołów jest prawdziwym Kościołem Jezusa Chrystusa.
Poszedł do lasu nie daleko swojego domu i modlił się z pokorą i
szczerością do swojego Ojca w Niebie, pytając o to, do którego
Kościoła powinien przystąpić. Tego ranka wydarzyło się coś
cudownego. Ojciec Niebieski i Jezus Chrystus ukazali się Józefowi
Smithowi. Zbawiciel powiedział mu by nie przystępował do żadnego
kościoła, ponieważ prawdziwy Kościół nie istniał na ziemi.
Powiedział też, że wierzenia ówczesnych Kościołów stanowiły
hańbę w Jego oczach (s. 102).
Nie
można powiedzieć, że to właśnie spotkanie z Ojcem Niebieskim i
Chrystusem (zwane w historiografii mormońskiej Pierwszą Wizją)
jest momentem przywrócenia pełni Ewangelii. Z pewnością można
jednak powiedzieć, że to właśnie wówczas zaczyna się proces
powolnego odbudowywania Kościoła Jezusa Chrystusa.
Druga
Wizja. Odnalezienie Złotych Płyt
Jak
wierzą święci, po śmierci ostatniego z Apostołów starożytnych
Kościół chrześcijański w Cesarstwie Rzymskim pogrąża się w
teologicznych sporach i dezorganizuje się. Później pojawiają się
podziały. Na świecie pojawiają się liczne denominacje
chrześcijańskie: Kościół katolicki, Kościół prawosławny,
później liczne Kościoły protestanckie. Ten okres - od śmierci
ostatniego z apostołów do czasu działalności Józefa Smitha
nazywany jest czasem Apostazji (lub Odstępstwa). Żadne z powstałych
w jej okresie wyznań chrześcijańskich nie posiada wszystkich
duszpasterskich narzędzi niezbędnych do zbawienia ludzi i - jak
dowiaduje się Smith w swej Pierwszej Wizji – organizacja żadnego
z nich nie cieszy się aprobatą Boga.
Wieczorem
23 września 1823 Józef udaje się na spoczynek. Doświadcza wówczas
Drugiej Wizji, która stała się przyczyną odnalezienia jeszcze
jednego świadectwa o Jezusie Chrystusie – Księgi Mormona. Druga
Wizja to kluczowy (jeśli nie najważniejszy) moment w historii
odbudowywanego Kościoła. Gdy młody Józef kładzie się spać,
ukazuje mu się anioł. Nie tylko szata jego była nadzwyczajnej
bieli, lecz cała postać jaśniała światłością nie do opisania
– wspominał Józef Smith Junior w swej „Historii”
– a twarz jawiła się niczym błyskawica. W pokoju było bardzo
jasno, jednak nie tak jasno, jak wokół jego postaci. Kiedy po raz
pierwszy spojrzałem na niego, odczułem lęk, lecz strach wkrótce
mnie opuścił. Nazwał mnie po imieniu i rzekł mi, że jest
wysłannikiem posłanym do mnie sprzed oblicza Boga, a zwie się
Moroni; że Bóg wyznaczył mi prace do wykonania, a imię moje
pozostanie na dobre i złe u wszystkich narodów, plemion i języków,
i że wszystkie narody będą o mnie mówić dobrze i źle.
Anioł
Moroni informuje Józefa, że właśnie niedaleko miejscowości,
gdzie mieszkali Smithowie, została przed wiekami zakopana księga
lub - inaczej - kroniki ze złota. Są one niezbędne do przywrócenia
pełni Ewangelii, jako że zawierają dzieje Nefitów –
starożytnego amerykańskiego ludu, który, jak Żydzi w Judei,
oczekiwał Mesjasza i był przez Niego nawiedzony. Podczas Drugiej
Wizji Józef nie dowiaduje się szczegółów co do zawartości
tajemniczej księgi. Jest jednakże informowany, że będzie ona
jeszcze jednym świadectwem o Jezusie Chrystusie – a dokładnie
świadectwem pojawienia się Chrystusa na kontynencie amerykańskim
po Zmartwychwstaniu. Moroni cytuje Józefowi fragmenty Starego
Testamentu, które zapowiadały nadejście dnia, gdy światu
przekazane zostaną wszystkie święte pisma a Kościół zostanie
odbudowany i że będzie to znakiem nastania tak zwanych „dni
ostatnich”.
Józef
dowiaduje się, iż nadszedł czas wydobycia zakopanej księgi, aby
świat poznał dzieje potomków Nefiego i jego rodziny, którzy
przybyli na kontynent amerykański sześćset lat przed narodzinami
Chrystusa. Jak potem Józef dowie się z tej Księgi, Nefici byli
potomkami Lehiego - Izraelity, żyli w Ameryce, wierzyli w przyjście
Mesjasza oraz spora ich część doświadczyła objawienia się
Chrystusa po Jego Zmartwychwstaniu.
Lehi, przodek Nefitów, już w
600 roku przed nasza erą przepowiedział Żydom narodziny Mesjasza.
Ci nie wierzyli Lehiemu i prześladowali go. Z Bożej woli Lehi
uciekł z Judei wraz z rodziną i dotarł na kontynent zwany dziś
Ameryką.
Po
bezsennej nocy, Józef udaje się na wskazane miejsce. W pobliżu
wioski Manchester – wspomina
Józef Smith – w powiecie Ontario, stanu Nowy Jork,
wznosi się niemałe wzgórze przewyższające wysokością wszystkie
inne w okolicy. Płyty złożone w kamiennej skrzyni, leżały w
zachodniej stronie wzgórza, niedaleko od szczytu, pod dużym głazem.
Józef odgarnął ziemię pokrywającą brzegi głazu, prawie bez
wysiłku podniósł kamień i zorientował się, iż głaz był
wiekiem kamiennej skrzyni, w której znajdowały się – zgodnie z
informacją podaną przez anioła – kamienie Urim i Tumim oraz
napierśnik a także złączone specjalnym wieńcem złociste płyty
tworzące księgę. Spróbowałem je wyjąć – wspominał po
latach Smith – lecz wysłannik (anioł – przyp.)
zakazał mi tego, mówiąc, że nie nadszedł jeszcze czas ich
wyjęcia i nie nadejdzie aż dopiero za cztery lata od tego momentu;
powiedział mi jednak, że mam przyjść na to miejsce dokładnie za
rok, że spotka się tu ze mną i że mam tak przychodzić aż
nadejdzie czas wydobycia płyt. Stosownie z nakazem udałem się co
roku, każdorazowo spotykając tam tego samego wysłannika; i przy
każdym spotkaniu otrzymałem pouczenia i nauki odnośnie zamiarów
Boga oraz jak rządzić się będzie Jego królestwo w ostatnich
dniach.
Tajemnicze
Złote Płyty
Plotka,
iż Józef posiada jakieś „złote płyty”, szybko rozeszła się
po okolicy. Na znalezisko ostrzyli sobie zęby poszukiwacze skarbów
i, rzecz jasna, poszukiwacze sensacji. Z nakazu bożego Józef pilnie
ukrywał płyty. Dopiero dzięki pomocy życzliwego sąsiada, Martina
Harrisa, rodzina Smithów otrzymała wsparcie finansowe na podróż z
dala od dotychczasowego miejsca zamieszkania. Natychmiast po
przybyciu do Pensylwanii Józef zabrał się za przepisywanie
tajemniczych znaków z płyt.
Ale
zaraz... czy Józef wszystkiego tego nie zmyślił? Jak przekonał do
siebie swoich skrybów: Martina Harrisa, Olivera Cowdery i żonę,
Emmę Hale? Biografka proroka, Fawn Brodie, tak relacjonuje opis
postaci Smitha: Był dobrze zbudowany i jak na ówczesne
standardy, wyjątkowo przystojny, jeśli pominąć zbyt wyrazisty
orli nos. Miał duże niebieskie oczy i niezwykle długie brwi, przez
co jego spojrzenie wydawało się zamglone i nieco tajemnicze. (…)
Gdy przemawiał, krew odpływała my z twarzy, a cera stawała się
przerażająco biała. (…) Był niezwykłym człowiekiem.[2]
Uroda
to jednak za mało, by kogokolwiek do czegokolwiek przekonać.
Zdaniem sceptyków za powstaniem Księgi Mormona kryje się także...
pomysł. Już jako dziecko Józef Smith lubił wymyślać dziwne
historie. Tak uważa autor The Odyssey Online.[3]
Zdaniem autora kanału YouTube, Is The Church True,
Józef tworzył historie z Księgi Mormona przez znaczną część
swego dzieciństwa. Gdy dorósł, przelał – z pomocą skrybów –
swoje opowiadania na papier.[4] Wadą tejże teorii jest założenie,
że Józef Smith miał nieprawdopodobną wręcz pamięć. Jak w 1830
mógł zrelacjonować historie wymyślone w dzieciństwie i
podyktować je w trzy miesiące w taki sposób, by zachowały one
dziejową spójność – a tej Księdze Mormona trudno odmówić?
Tutaj trzeba nadmienić jak wyglądał proces dyktowania Księgi.
Między skrybą a Smithem była rozstawiona kotara. Później Józef
użył kamienia (ang. seer stone)
trzymanego w kapeluszu obok zakrytych materiałem płyt.[5] Bóg –
według świętych – tak chciał. A raczej czegoś nie chciał! Bóg
nie chciał,
by ktokolwiek przed wyznaczonym czasem widział Złote Płyty. A
zatem Bóg planował Płyty ujawnić przed szerszym gronem, ale po
pewnym czasie. Dlaczego tak było i dlaczego proces tłumaczenia
złotych płyt wyglądał tak kuriozalnie? To fascynujący temat –
wart osobnego wpisu. Zanim przejdziemy do relacji naocznych świadków
wspomnijmy słowa innych, którzy nie tyle złamali, co nagięli Boży
zakaz i postanowili sprawdzić czy Smith nie był kłamcą.
Niektórzy
trzymali zakryte materiałem płyty w rękach przy okazji
przeprowadzki Smithów i słyszeli dźwięk przypominający
ocierające się o siebie metaliczne płytki. Żona Józefa, Emma,
posunęła się nawet dalej. Oto jej relacja: Pewnego razu
dotknęłam płyt, gdy leżały (zakryte
– przyp. JPS) na stole, badając ich kształt. Zdawały
się elastyczne jak gruby papier i wydawały metaliczny dźwięk, gdy
ich rogi były poruszane kciukiem.[6]
Świadkowie
Gdy
przekład doszedł kresu, Bóg – według członków Kościoła –
uchylił rąbek tajemnicy. Przede wszystkim zezwolił pokazać płyty
ośmiu świadkom, którymi byli Christian Whitmer, Jacob Whitmer,
Peter Whitmer Junior, John Whitmer, Hiram Page, Jospeh Smith Senior,
Hyrum Smith i Samuel H. Smith. Wyżej wymienieni relacjonowali:
Wszystkim narodom, pokoleniom i różnojęzycznym ludom, do
których dzieło to dotrze, niech będzie wiadomym, że Joseph Smith,
Junior, tłumacz tego dzieła, pokazał nam płyty, o których mowa,
a które wyglądały na zrobione ze złota, tyle zaś płyt ile
wspomniany Joseph Smith przetłumaczył, dotykaliśmy naszymi rękoma
i widzieliśmy wyryte na nich znaki. Wszystko to miało wygląd
starożytny i było osobliwej roboty. I z całą trzeźwością
umysłu dajemy świadectwo, że wspomniany Joseph Smith pokazał nam
te płyty, bo widzieliśmy je i trzymaliśmy je w naszych rękach, i
wiemy z całą pewnością, że wspomniany Joseph Smith ma płyty, o
których mówimy. I składamy nasze podpisy, aby dać świadectwo
światu o tym co widzieliśmy. I nie plamimy się kłamstwem czego
Bóg jest świadkiem. (Księga
Mormona, ŚWIADECTWO OŚMIU ŚWIADKÓW)
Na
spotkaniu zabrakło Martina Harrisa, Davida Whitmera i Olivera
Cowdery. Im z kolei ukazał się anioł trzymający zabrane już
płyty w rękach. Oto ich świadectwo:
Wszystkim
narodom, pokoleniom i różnojęzycznym ludom, do których dzieło to
dotrze, niech będzie wiadomym że przez łaskę Boga Ojca i Pana
naszego Jezusa Chrystusa ujrzeliśmy płyty będące historią ludu
Nefiego, jak tez ich braci Lamanitów oraz ludu Jereda, którzy
przybyli ze wspomnianej wieży. (…) Poświadczamy także, że
widzieliśmy wyryte na płytach znaki i że zostały nam one pokazane
mocą Boga a nie człowieka. Oświadczamy też z pełną trzeźwością
umysłu, że anioł Boży zstąpił z nieba i przynosząc te płyty i
rozkładając je przed naszymi oczyma, że zobaczyliśmy je oraz
wyryte na nich znaki i wiemy, że dzięki łasce Boga Ojca i Pana
naszego, Jezusa Chrystusa, mogliśmy zobaczyć te rzeczy, dajemy
przeto świadectwo prawdzie (Księga Mormona, ŚWIADECTWO TRZECH
ŚWIADKÓW)
Interesującym
faktem jest, że naoczni świadkowie, nawet ci, którzy rozstali się
z Kościołem (David Whitmer, Martin Harris i Oliver Cowdery) nigdy
nie odwołali swoich słów. Już jako sędziwe osoby potwierdzali,
że widzieli złote płyty.[7]
Pod koniec swego życia Cowerdy i Harris powrócili na łono
Kościoła. Jednakże Whitmer – jako apostata do końca życia –
nie miał w bronieniu swego świadectwa żadnego interesu. David
Whitmer potwierdził swoje świadectwo w wywiadach dla różnych
czasopism ponad sto dwadzieścia razy [8]
Ale
zostawmy wydarzenia niezwykłe na chwilę na boku i przypomnijmy, iż
wiele osób spoza środowiska kościelnego zastanawiało się nad
spójną teorią genezy Księgi Mormona – ale taką, która
tłumaczyłaby jej powstanie z pominięciem wątku nadprzyrodzonej
ingerencji.
Cóż za impertynencja!
Księga
wyszła drukiem w 1830 roku. Publikacja spotkała się wśród
sympatyków Smitha z entuzjazmem, ale jeszcze w tym samym roku z
krytyką. 2 kwietnia 1830 roku w gazecie Daily Advertiser w
Rochester (stan Nowy Jork) pisano: Do rąk naszych przekazano
dzieło zatytułowane Księga Mormona. Cóż za impertynencja! Nie
jest to książka lecz dowód przestępstwa, oszustwa, bluźnierstwa
i żerowania na cudzej łatwowierności [9] Recenzja była też
powodem pierwszych oznak nieufności wobec Smitha, jego rodziny i
bliskich. W grudniu 1830 roku Józef otrzymuje objawienie: on i jego
zwolennicy ze względu na wrogość obywateli stanu Nowy Jork mają
się przenieść do Kirtland w stanie Ohio. Świętych przyjęto tu
dość gościnnie, jednak latem 1831 roku prorok otrzymał
objawienie, by święci ruszyli do Missouri. W to miejsce zaczęły
napływać kolejne osoby pragnące przyłączyć się do Kościoła.
Tu jednakże członków zaczęły spotykać kolejne problemy.[10]
Wszystko
co robili – pisze Jon Krakauer – przysparzało im nowych
wrogów. Kupowali potężne połacie ziemi z kościelnych funduszy.
Handel woleli prowadzić tylko między sobą, choć nadszarpywało to
lokalny biznes. W głosowaniach zbiorowo opowiadali się po tej samej
stronie [11] W końcu doszło do najgorszej rzeczy. Mieszkańcy
okolic Missouri wywodzili się z południa – mieli licznych
niewolników. „Mormonici” tymczasem byli abolicjonistami, czego
nie ukrywali. W lipcu 1833 roku tłum około pięciuset osób
wysmarował dwóch świętych smołą i wytarzał ich w pierzu oraz
zniszczył kościelną drukarnię za artykuł wzywający do
zniesienia niewolnictwa.[12]
W
tym samym roku wśród Amerykanów spoza Kościoła zaczęły się
pojawiać teorie skąd Księga (urzekająca coraz większe tłumy
oraz wzywająca do abolicji) w ogóle się wzięła. Ziomkowie Smitha
(należący do różnych denominacji protestanckich) nie przyjmowali
do wiadomości nadprzyrodzonego czynnika w powstaniu Księgi Mormona.
Skąd Księga? Pierwsza odpowiedź pojawiła się trzy lata po jej
publikacji: plagiat! Jednakże teoria ta (z 1833 roku) autorstwa
Philastusa Hurlburta i Ebera D. Howe'a, iż Księga Mormona jest w
rzeczywistości plagiatem tekstu The Manuscript Found Solomona
Spaldinga nigdy nie znalazła wielu zwolenników, a przez Thomasa
O'Dea (z Kościoła episkopalnego) została odrzucona jako
niewystarczająca. Co więcej Philastus
Hurlburt chciał dowieść swej teorii, publikując nieopublikowaną
za życia Spaldinga Manuscript,
ale pomysłu… zaniechał. Gdy wczytał się w tekst okazało się,
że nie ma w nim żadnych paraleli z Księgą Mormona. Po za tym
tekst Spaldinga opowiada dzieje RZYMIAN, którzy przypadkiem
odkrywają Amerykę przed Kolumbem. Wiele lat później pojawiły się
kolejne teorie. Teorii (z 1902 roku) autorstwa J. Woodbridge
Riley, jakoby Smith napisał Księgę Mormona samodzielnie pod
wpływem zaburzeń na tle społecznym i epileptycznym, przeczą fakty
z życia proroka – Józef był mianowicie osobą niezwykle
towarzyską, zaangażowaną społecznie i nigdy nie miał objawów
epilepsji – co potwierdził w swej relacji nieprzychylny świętym
Jon Krakauer. Z kolei – jak zauważa Terryl L. Givens – teoria
wspomnianego Thomasa O'Dea, iż Józef Smith Junior tworzył Księgę
Mormona samodzielnie zainspirowany atmosferą religijnego
podekscytowania, jest niezwykle uproszczona. Od siebie muszę dodać,
iż ostatnia absolutnie nie wyjaśnia faktu szybkiego powstania jej
dostępnej dziś wersji (mowa tu o raptem TRZECH miesiącach
codziennego pisania). [13]
Plagiat?
Oczywiście
na jednym oskarżeniu o plagiat się nie skończyło. Krytycy
Kościoła dopatrzyli się kolejnych paraleli. Zauważono na
przykład, że w 1775 James Adair opublikował quasi-naukową książkę
A History of the Amercian Indians, zaś w 1823 ukazała się
drukiem View of the Hebrews Ethana Smitha (zbieżność
nazwisk przypadkowa). Autorzy obu książek twierdzili, że wielu
(jeśli nie większość) amerykańskich Indian pochodzi od
Izraelitów. Druga teoria plagiatu nie przetrwała próby czasu. Jej
zwolennicy musieli szybko się przekonać, że zarówno jedna jak i
druga pozycja zawierała liczne błędy odnośnie dziejów Izraela –
błędy, które w XX wieku udało się wykazać dzięki archeologii i
badaniom historycznym. Tymczasem odnośnie samych dziejów Izraela na
Bliskim Wschodzie Księga Mormona nie zawiera błędnych
informacji.[14] Autor opublikowanej niedawno, bo w 2003 roku, książki
Bóg mormonów, Artur Wójtowicz, potwierdza, iż
Księga Mormona ma cechy plagiatu, ale dokładnie plagiatu Biblii. W
stosownym przypisie A. Wójtowicza czytamy: Taniec Salomei
przynoszącej głowę Jana Chrzciciela powtórzony jest w Księdze
Mormona przez córkę Jeredy (Księga Etera 8,9-11), nawrócenie
świętego Pawła z Dziejów Apostolskich jest identyczne z
nawróceniem proroka Almy (por. Księga Mosjasza 27,13). Ciekawe jest
również to, że prorok Moroni, żyjący przed Chrystusem, zna już
pouczenia św. Pawła (por. Księga Moroniego 7,44-46). Cytat z
Pierwszego Listu św. Jana (5,7) Smith włączył do Księgi Mormona
(por. Trzeci Nefi 11,27 + Trzeci Nefi 11,36). Tymczasem Pierwszy List
Jana Apostoła powstał w 97 r. po Chrystusie, zaś Trzeci Nefi w 34
r. Czyż zatem Smith przy tworzeniu Księgi Mormona nie plagiatował
Biblii? Laban bowiem ginie taką samą śmiercią jaką zginął
biblijny Saul (por. Pierwsza Księga Nefiego 4,18-19; Pierwsza Księga
Samuela 31,9), słowa Kajfasza zostają włożone w usta samego Boga
(por. Pierwsza Księga Nefiego 4,13; Ewangelia Jana 11,50). Alma
niczym Jezus głosi kazanie na górze (por. Księga Almy 32,1nn;
Ewangelia Mateusza 5,3-12). Księga Mormona przytacza również
przypowieść o ziarnie (por. Księga Almy 32,28-43; Ewangelia
13,4nn). Natomiast przesłuchanie Almy przypomiuna sąd nad Jezusem
(por. Księga Almy 14,18). Księga Mormona używa dla zmylenia
czytelnika biblijnych imion w celu ukazania fikcyjnych postaci, np.:
Sedecjasz, Jeremiasz, Izajasz wchodzą w skład apostołów
powołanych przez Jezusa na kontynencie amerykańskim (por. Trzeci
Nefi 19,4). Biblijna żona Abrahama, Sara w Księdze Mormona jako
Sari jest żoną Lehiego (…). Sam Lehi swoimi czynami przypomina
Abrahama – Ojca Zbawienia, zaś Nefi – Jana mającego
apokaliptyczne wizje. Synowie Lehiego nazywają się Jakub i Józef
(Pierwsza Księga Nefiego 18,7) w Księdze Ezdrasza 2,50 i Nehemiasza
7,52 odnajdujemy również wzmianki o Nefisydach. Mormoński Aaron
jest synem Mosjasza (Księga Mosjasza 27,34), królem Jeredów
(Księga Etera 1,16), królem Lamanitów (Księga Mormona 2,9). Syn
Nefiego nazywa się Amos (Czwarty Nefi 19), towarysz Nefiego Ismael
(Pierwsza Księga Nefiego 7,5), zaś jeden z największych patriotów
nefickich Gideon (Księga Mosjasza 19,4).[15] Wadą teorii Wójtowicza jest to, że nie uwzględnił on faktu, iż – tak
powiem – prorok Józef nie był maszyną do faksu! Księga Mormona
to tekst niezwykle złożony, a Złote Płyty najprawdopodobniej
zawierały przypadkiem podobne wydarzenia a także niezwykle
egzotyczne terminy i parabole, które umysł proroka przekładał na
znane sobie koncepty. Ponadto zbieżność imion to nic dziwnego –
zastanówmy się ile osób w Biblii miało na imię chociażby
„Jezus” (zwróćmy uwagę, że Jozue na przykład jest jednym z
wariantów tego imienia).
Spisek?
Pojawiła
się także teoria spiskowa. Twierdzono, iż to sympatycy Smitha (na
przykład Oliver Cowdery) wymyślili całą Księgę, a przekład
przypisali Józefowi.[16] Teoria znów słaba. W jakim celu? Po co
wspólnymi siłami tworzyć mistyfikację i przypisywać boże dzieło
osobie tak inteligentnej i wpływowej jak Smith? Jak na YouTube
podsumowuje teorię spiskową związany z Kościołem wykładowca
Uniwersytetu im. Brighama Younga, Daniel Petersen (z wykształcenia
arabista), teorię spiskową podsumować można w taki sposób, że
oto bliżej nieznana grupa, w bliżej nieznanym celu, dla bliżej
nieznanych przyczyn, wysiliła się na mistyfikację. Po co? Nie
wiadomo! [17] Teoria spiskowa jest ponadto mało nośna. Jon Krakauer
– zaciekły krytyk mormonizmu – w swej książce z 2004 roku, Pod
sztandarem Nieba, w ogóle nie bierze jej pod uwagę.
Przekonanie
Sądzę,
że wypowiedź z roku 1976 Richarda Bushmana najlepiej podsumowuje
charakter Księgi Mormona: Księga Mormona może być postrzegana
(tylko) jako zadziwiający utwór, księga dziwnie oddalona
(w swej treści – przyp.) od czasu i miejsca swej
publikacji. [18]
Pojednawczy
ton Bushmana nie zmienia faktu, że Księga liczne osoby urzekła, a
innych w ogóle do mormonizmu nie przekonała. Zdaniem jednego z
pierwszych jej czytelników, znanego pisarza Marka Twaina, Księga
Mormona jest po prostu... nudna. Używając jego własnych słów
„drukowany chloroform”. Nie chcę się wdawać w dyskusję co do
Księgi przekonuje a co nie. Chwilowo też przemilczę co MNIE do
niej przekonało. De gustibus non est disputandum!
Przypisy:
[1] W niniejszym wpisie posługuję
się fragmentami polskiego przekładu „Historii” autorstwa Józefa
Smitha wydanego w Salt Lake City w 1989 roku, będącego częścią
jednego z kanonicznych tekstów Kościoła, Perły Wielkiej Wartości.
„Józef Smith – Historia” to kilka stron napisanych przez
samego Józefa Smitha i podzielonych na punkty.
[2]
por. Jon Krakauer, Pod sztandarem nieba, tłum.
Jan Dzierzgowski, Wołowiec 2016,
s. 129.
[3]
www.theodysseyonline.com/joseph-smith-messiah - data dostępu: 11
sierpnia 2018.
[4]
https://www.youtube.com/watch?v=BmSKwwFMJzE - data dostępu: 11
sierpnia 2018.
[5]
The Book of Mormon Translation,
www.lds.org/topics/book-of-mormon-translation?lang=eng - data
dostępu: 11 sierpnia 2018.
[6]
https://www.youtube.com/watch?v=Mm-AXJNXiB8&t=23s – data
dostępu: 11 sierpnia 2018.
[7]
https://www.youtube.com/watch?v=Mm-AXJNXiB8&t=23s - 11 sierpnia
2018.
[8] tabela opublikowana na Wikipedii,
en.wikipedia.org/wiki/David_Whitmer#The_most_interviewed_Book_of_Mormon_witness
- data dostępu: 11 sierpnia 2018.
[9]
Jon Krakauer, Pod sztandarem Nieba,
s. 115.
[10] Tamże, s. 116.
[11] Tamże, s. 116.
[12] Tamże, s. 117.
[13]
Tamże, s.130; por. Terryl L. Givens,
'Common Sense' Meets the Book of Mormon,
w: „The Mormons. Contemporary Perspectives”, red. Cardell K.
Jacobson i in., Salt Lake City 2008, s. 79-80; Michael R. Ash, Shaken
Faith Syndrome, s. 169.
[14]
Michael R. Ash, Shaken Faith Syndrome,
s. 170-171.
[15]
Artur Wójtowicz, Bóg
mormonów, Kraków 2003,
s. 110.
[16]
Grant H. Palmer, An Insider's View of Mormon Origins, Salt
Lake City 2002, s. 58-60.
[17]
por. wypowiedź na YouTube:
www.youtube.com/watch?v=4GfFTry88JM&t=0s&list=PLF7572F2F87C8E95A&index=3
- data dostępu 11 sierpnia 2018
[18]
Terryl L.
Givens, 'Common Sense'...,
s. 80.
Źródła ilustracji:
Józef
w Sacred Grove
– josephsmith.net
Prorok
Lehi –
lds.org
Złote
Płyty i Świadkowie
– knowhy.bookofmormoncentral.org