Przejdź do głównej zawartości

Duch Święty w czasach Apostazji

Paweł powiedział do starszych Kościoła efeskiego: „Uważajcie na samych siebie i na całą trzodę, nad którą Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią. Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów (Dzieje Apostolskie 20,28-29). Dlaczego tyle dusz przyszło na świat w różnych okresach dłużej lub krótszej apostazji – czyli w okresie, gdy na Ziemi nie było proroków ani wszystkich zasobów potrzebnych do zbawienia? Czy duchy te w okresie Przedśmiertnym wykazały się arogancją wobec Ojca Niebieskiego? Czy zignorowały piękny i tajemniczy Plan Zbawienia, na którego wieść trzecia część Niebian zareagowała entuzjazmem? Czy były to dusze gorszego sortu? O ile nie znam wiążącej odpowiedzi na dwa pierwsze pytania, o tyle na ostatnie pytanie chcę od razu odpowiedzieć PRZECZĄCO! Nasi niebiańscy Rodzice kochają WSZYSTKIE swoje dzieci. Nawet w okresy tak zwanej apostazji lub w regiony świata niezaznajomione z Odwieczną Ewangelią Ojciec Niebieski posyłał i posyła Swego Ducha Świętego, by w miarę swych możliwości ludzie różnych czasów i przestrzeni mogli cieszyć się chociaż namiastkami Dobrej Nowiny.

Dziś chciałbym skoncentrować się na szeroko pojętej kulturze chrześcijańskiej. Kościoły przez wieki zachowały różne elementy nauki starożytnych apostołów i chociaż przez te wieki Ewangelia wymieszała się z licznymi ziemskimi nurtami myśli i filozofii, wychowankowie licznych chrześcijańskich denominacji zachowali piękną prawdę o Jezusie z Nazaretu, że jest on Mesjaszem – Synem Boga Żywego. Ale nie tylko tę. Przyjrzyjmy się pokrótce różnym wydarzeniom i postaciom chrześcijaństwa. A uzmysłowimy sobie, że w nawet w tak zwanym „ciemnym okresie” Wielkiej Apostazji posłany od Ojca w Niebie Duch Święty czuwał i przygotowywał podatny grunt na przywrócenie pełni Ewangelii.

Ojcowie Apostolscy

Jak zauważa Włodzimierz Bednarski, wśród ruchów restoracjonistów, do których zaliczają się m. in. Świadkowie Jehowy, charakterystyczne było pozytywne przyjmowanie nauk uczniów apostołów, których Kościół prawosławny i katolicki tytułuje Ojcami Apostolskimi. Wybitni przedstawiciele kościoła okresu po-apostolskiego – czytamy w numerze 3 „Strażnicy” z 1992 roku (s. 19). Jednak z czasem wśród restoracjonistów zauważyć można dystansowanie się do treści dzieł Ojców, co wyraża zdanie ze „Strażnicy” wydanej siedemnaście lat później. W odpowiednim numerze czytamy: Na początku II wieku n.e. fałszywe nauki zaczęły zanieczyszczać krystaliczną wodę prawdy chrześcijańskiej (Strażnica 1 lipca 2009 s. 27).[1] Do takiej opinii chciałbym – jako członek Kościoła Jezusa Chrystusa – odnieść się z dużym dystansem. W istocie, Ojcowie (na przykład Ignacy Antiocheński, Klemens, autor Didache lub Hermas) przemycili do nauczania apostolskiego własne idee – na przykład nazywali obrzęd łamania chleba „ofiarą”, a od błędnie nauczających kazali trzymać się z daleka i nie dyskutować z nimi (św. Ignacy Antiocheński), ale zasadniczo nie oddalili się od czystej nauki uczniów Chrystusa. Dzielnie głosili, że Jezus jest Synem Boga Żywego, mówili o jego boskiej genezie, podtrzymywali, że standardem chrztu powinno być zanurzenie katechumena, nie nakazywali postów, lecz je zalecali. Tertulian zaobserwował, że chrześcijanie modlą się trzy razy dziennie – co było pochodną żydowskiej tradycji (wbrew opinii jehowitów, nie ma w tym nic złego – Pismo Święte zachęca do nieustającej modlitwy!). Ponadto w wielkim dziele omawianego okresu chrześcijaństwa, Didache, czytamy o pokucie dusz po śmierci: Biada temu, kto bierze! Jeśli bowiem bierze dlatego, że potrzebuje, nic mu nie można zarzucić; jeśli jednak nie potrzebuje, zda sprawę z tego, dlaczego wziął i po co. Wsadzony do ciemnicy, odpowie za wszystkie swoje czyny i nie wyjdzie stamtąd, aż ostatni grosz zwróci [por. Mt 5:26] (Didache 1:5). Ciekawostką jest fakt, że św. Ignacy Antiocheński wyraźnie rozróżniał istotowo Syna i Ojca, apelując do chrześcijan: idźcie za biskupem, jak Jezus Chrystus za Ojcem („Do Kościoła w Smyrnie” 8:1).[2]

Sobór Nicejski

Zorganizowany w 325 roku Sobór w Nicei miał – w moim odczuciu – za zadanie przeforsować ideę, że Jezus z Nazaretu był tylko zwykłym człowiekiem i prorokiem. Dla mnie dobitnym dowodem na to jest fakt, że soborowi przewodniczył biskup Euzebiusz – sympatyk Ariusza, który ten pogląd głosił. Ponieważ sobór zorganizowany był w czasach niedługo po apostołach starożytnych można się wysilić na jego bardziej szczegółową analizę i znaleźć w nim zarówno punkty zgodne z Ewangelią, jak i pewne „domieszki” z szeroko pojętego świata. A zatem, jako święci w ostatnich dniach z czymś możemy się nie zgodzić, ale pewne sprawy powinniśmy przyjąć za dowód opieki Bożego Ducha nad sekularyzującym się Kościołem. Uwagi przedstawmy zatem w formie tabelki[3]:

Rzeczy zgodne z Ewangelią
Rzeczy sprzeczne z Ewangelią
1. Uznanie boskiej natury i genezy Chrystusa (Credo nicejskie – wstęp do kanonów)
2. Zakaz samo-okaleczania się (kanon I)
3. Rezerwa wobec szybkiego nadawania powołań osobom świeżo ochrzczonym (kanon II)
4. Zakaz konkubinatu osób powołanych na kościelne urzędy (kanon III)
5. Wyrażenie należnych honorów dla Kościoła w Aelii – czyli Jerozolimie (kanon VII)
6. Potępienie lichwiarstwa (kanon XVII)
7. Zachowanie zasady, że „diakon” nie jest funkcją wyższą od „starszego” (kanon XVIII)
8. Honorowanie modlitwy w pozycji stojącej (kanon XX) – sobór zdystansował się do przesadnych gestów podczas modlitwy
1. ustalenie utartego Credo i nakazanie odmawiania go w na Zgromadzeniach
2. hierarchizowanie Kościoła (kanon IV i VI)
3. nazwanie Eucharystii „ofiarą” (kanon XIII)
4. przywiązanie duchownych do konkretnych miejsc (kanon XV)



św. Augustyn

Mimo swego pełnego oddania kanonom Soboru Nicejskiego oraz kolejnych kościelnych postanowień, Augustyn z Hippony, zachowuje cenne refleksje na temat obrzędu spożywania chleba i wina na pamiątkę ciała Pańskiego i krwi Pańskiej. Wyraża on przy tym analogię między tą „ofiarą”, a ofiarą, którą złożył starotestamentowy kapłan Melchizedek.[4] Ponadto w swoich Wyznaniach dzieli się on interesującą duchową wędrówką od poganina do osoby całym sercem przywiązanej do Chrystusa [5]

św. Grzegorz Palamas

Żyjący w latach 1296-1359 biskup Salonik, Grzegorz Palamas, miał według wikipedysty (data dostępu 19 listopada 2019) nauczać, że Bóg jest całkowicie transcendentny i człowiek nie jest w stanie nigdy Go pojąć.[6] Do tego poglądu muszę jednak odnieść się z dużą rezerwą. Jak pisze Paul Evdokimov w istocie istnieje ogromny dystans między człowiekiem a Bogiem według biskupa Grzegorza, człowiek może jednak dostąpić poznania Boga, o ile się przebóstwi. W procesie przebóstwienia – za św. Bazylim, św. Dionizym i św. Janem Damasceńskim – Grzegorz Palamas naucza, człowiekowi pomagają niestworzone energie boskie, umożliwiające theosis – przebóstwienie właśnie. Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem – powtarza znaną złotą zasadę.[7] Podobnie jak liczni wschodniochrześcijańscy nauczyciele, Grzegorz Palamas podkreśla boską genezę człowieka (stworzenie na obraz i podobieństwo Boże) i umiejętność naśladowania Boga i Chrystusa dowodzące, iż człowiek jest „rodzajem Bożym” (por. Dzieje Apostolskie 17,28)[8]

Modlitwa św. Gertrudy z Helfty

Z portalu Misyjne.pl dowiadujemy się, że po nawróceniu dla Gertrudy z Helfty, żyjącej w latach 1256-1302 w Turyndze, rozpoczął się nowy etap życia. Otrzymała dar kontemplacji, charyzmat nadprzyrodzonych ekstaz i objawień oraz proroczych wizji. To właśnie ona jest autorką żarliwej prośby, którą każdy naśladowca Chrystusa może wziąć sobie do serca: Wszechmogący Boże, proszę, daj mi to, co podoba się Tobie. Nie dbaj o moje pragnienia. Ja wierzę, że to, co od Ciebie otrzymam, będzie dla mnie najlepszym darem. Spod jej pióra wychodzi też tajemnicza i niezwykła modlitwa: Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci, Najdroższą Krew Boskiego Syna Twego, Pana naszego, Jezusa Chrystusa w połączeniu ze wszystkimi Mszami świętymi dzisiaj na całym świecie odprawianymi, za dusze w Czyśćcu cierpiące, za umierających, za grzeszników na świecie, za grzeszników w Kościele powszechnym, za grzeszników w mojej rodzinie, a także w moim domu. Amen.[9]
Nie chcę się kłócić o nazewnictwo. To, co katolicy dziś zwą „czyśćcem” my wolimy nazywać losem w świecie duchów. Nie praktykujemy ustalonej modlitwy za zmarłych, choć otaczamy ich modlitwą, a co najważniejsze dokonujemy za nich konkretnych obrzędów. Pobożność katolickiej świętej dowodzi, że przez wieki Kościół zachodu miał staranie o dusze zmarłych i wierzył, że jest im potrzebna pomoc. Ciekawostką jest fakt, że Gertruda wydaje się zaznaczać w swej modlitwie istotową różnicę między Ojcem w Niebie a Jego Synem.[10]

bł. Julianna z Norwich

Żyjąca w latach 1342-1416 w Anglii mistyczka Julianna z Norwich dystansuje się do powszechnej w katolicyzmie koncepcji piekła, a z losem dusz potępionych wydaje się polemizować. Nie ma nic gorszego nad piekło niż grzech sam – pisze w swych Revelations of Divine Lovegdyż dla dobrze odżywionej duszy nie ma piekła nad grzech.[11] Julianna neguje nieprzystępność Chrystusa, wierzy, że może On się objawić duszy szczerze poszukującej i podkreśla fakt, że to miłość jest największym przymiotem Boga.[12] Naszym naturalnym pragnieniem jest być z Bogiem, a Jego – być z nami – dodaje [13]. Dla Julianny pośredniość modlitw, ich przesadny formalizm (tak typowy dla licznych Kościołów chrześcijańskich), wynika z nieufności ludzi do Boga.[14]



ikona Andreja Rublowa

Żyjący w latach 1360-1430 mnich rosyjski, Andrej Rublow (dziś święty Kościoła prawosławnego), znany jest na świecie głównie jako twórca ikon. W swej twórczości koncentrował się na głębokiej teologii. Kim jest Bóg? Kim jest Jezus? Jaka jest Jego relacja z ludźmi? Na te pytania starał się odpowiadać swoją twórczością. Według opisu wikipedysty, mistrzostwo jego sztuki polega przede wszystkim na harmonii, proporcji, rytmiczności linii i konturów, delikatnych czystych barwach. Jego twórczością rządzi światło, odzwierciedlające duchowe, niebiańskie piękno.[15]
Spod pędzla Rublowa wychodzi w pierwszej połowie XV wieku wiekopomne dzieło: Trójca Święta. Boski triumwirat Rublow ukazał jako trzy skrzydlate Anioły. Moim zdaniem ikona zawiera cenne uwagi dla Kościoła naszej dyspensacji. Przede wszystkim obraz ukazuje Boską Trójcę jako trzy osobne istoty. Anioł odziany w czerwień (symbol miłości) i złoto (symbol władzy), to korona tej Trójcy – Ojciec Niebieski. Po prawej widzimy Parakleta, Ducha Świętego, odzianego w błękit i zieleń – symbole nieskończoności, niewinności i życia. Centralną postacią jest wielki JA JESTEM, Chrystus – zapraszający człowieka do boskiego stołu. Za plecami Syna Bożego wznosi się drzewo – symbol życia, którym jest On sam.

Jan Hus

Jan Hus (1370-1415), katolicki duchowny i bohater narodowy Czechów, podczas Soboru w Konstancji (1414-1418) bronił Biblii jako jedynego źródła wiary – rzecz, do której odniósłbym się z rezerwą. Nie mniej jednak sprzeciwił się doktrynalnemu klarowaniu jak dokonuje się przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Pańską (Kościół katolicki opowiedział się za transsubstancjacją). Głosił, że tylko Chrystus może być Głową Kościoła. Za obstawanie przy swych poglądach poniósł śmierć męczeńską na stosie 6 lipca 1415 roku. Odchodząc śpiewał na cały głos pieśń kościelną, Kyrie eleison.[16]

Marcin Luter

Reformacja Marcina Lutra (1483-1546) zaczyna się w 1517 roku wraz z jego wystąpieniem przeciwko praktyce sprzedawania odpustów w Kościele katolickim w Niemczech. Luter sprzeciwił się też innym nadużyciom (w tym teologicznym) w Kościele, a swe zastrzeżenia zawarł w słynnych 95 tezach. Z 45 tezami ówczesny biskup Rzymu, papież Leon X, zgodził się, jednak pozostałe odrzucił jako heretyckie. Za obstawanie przy swym zdaniu Luter został 3 stycznia 1521 ekskomunikowany bullą potocznie znaną jako Exsurge Domine.[17] Nie można uznać wszystkich ruchów Lutra za słuszne z perspektywy Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Nie mniej jednak niektóre teksty, które wyszły spod jego pióra (bądź spod pióra jego zwolenników) zasługują na szczególną uwagę. I tak, w swoim Małym Katechizmie reformator zaznaczył, że zbawienie nie zależy od uczynków człowieka, ale wynika z Bożego miłosierdzia wobec istot ludzkich – to samo zdanie potwierdził w Dużym Katechizmie.[18] W ostatniej publikacji zawarł też istotną refleksję na temat związku małżeńskiego: nie jest więc (on) żadną igraszką ani żartem, lecz rzeczą znakomitą, osłoniętą boską powagą.[19]. Tym tropem idąc, zwolennicy Lutra – książę Jan, margrabia Jerzy, książę Ernest, landgraf Filip, książę Jan Fryderyk, książę Franciszek i książę Wolfgang – w Wyznaniu Augsburskim adresowanym do Cesarza Niemiec w 1530 roku, zaznaczyli, że małżeństwo jest „lekarstwem na ludzkie słabości”. Autorzy tego dokumentu odrzucili przy tym także przesadny kult świętych.[20]. Co do samej osoby papieża, teolodzy, którzy poszli za Lutrem uznali w swym tekście o prymacie papieża z 1537 toku, iż ten „przypisuje sobie, że jest z prawa Bożego postawiony nad wszystkimi biskupami i pasterzami”[21], zaś w Formule Zgody z 1577 (podobnie jak Jan Hus) odważnie ogłosili, że Głową Kościoła może być jedynie bezpośrednio sam Chrystus.[22]

Grados de Perfeccion

W latach 70-tych XVI wieku w zawierusze konfliktów na tle religijnym i politycznym, katolicki duchowny, karmelita, Jan od Krzyża, rozważa, co najbardziej zbliża jego duszę do Boga. Jak śmiem przypuszczać w ekstatycznym uniesieniu spisuje on swoje Grados de Perfeccion – Stopnie Doskonałości (a na doskonałości mu właśnie zależy), których treść nie może być bez znaczenia dla świętych w naszej dyspensacji. Podaję co ciekawsze punkty Stopni:
1. Nie popełnić grzechu za nic w świecie ani nie popełnić świadomie żadnego grzechu powszedniego lub niedoskonałości.
2. Starać się zawsze chodzić w obecności Boga, rzeczywistej lub wyobrażeniowej albo jednoczącej, stosownie do czynności, które się spełnia.
3. Nie czynić ani nie mówić nic ważnego, czego by nie uczynił lub nie powiedział Chrystus, gdyby się znalazł w mojej sytuacji i gdyby posiadał wiek i zdrowie, które ja posiadam.
4. Szukaj w każdej rzeczy większej chwały i czci Boga. (...)
8. We wszystkich rzeczach, wzniosłych czy niskich, miej Boga za cel, inaczej bowiem nie będziesz wzrastał w doskonałości i zasłudze. (…)
14. Chociażby sprawy twojego stanu i obowiązki sprawiały ci trudności i przykrości, nie zaniedbuj się w nich z tego powodu, ponieważ nie będzie tak stale, a Bóg, który doświadcza duszę, dołączając trud do nakazu, tą właśnie drogą daje jej powoli odczuć dobro i pożytek.
15. Bądź zawsze o tym przekonany, że wszystko, co ci się przydarza, korzystne czy przeciwne, pochodzi od Boga, abyś się w pierwszym nie pysznił, a w drugim nie zniechęcał.
16. Pamiętaj o tym, żeś wstąpił po to, abyś był świętym; dlatego nie pozwalaj królować w twej duszy żadnej rzeczy, która by nie prowadziła do świętości.
17. Staraj się sprawić przyjemność raczej innym niż samemu sobie, w ten sposób nie będziesz czuł zazdrości ani przywiązania do bliźniego. To oczywiście rozumie się tylko o tym, co jest zgodne z doskonałością, ponieważ Bóg gniewa się bardzo na tych, którzy nad Niego przekładają podobanie się ludziom.[23]

przemówienie bp Josipa Juraja Strossmayera

Biskup chorwacki, Josip Juraj Strossmayer (1815-1905), działa już w prawdzie, gdy Apostazja dobiegła końca, on sam jednak, jak i większość chrześcijan nie zna jednak pełni Ewangelii, stąd jego, jak i poniższe postacie pozwalam sobie uwzględnić jeszcze w tym artykule. Podczas Soboru Watykańskiego I (1869-1870) wygłasza on płomienną mowę przeciwko projektowi dogmatyzowania nieomylności papieża rzymskiego. Broniąc nieco katolików, chcę podkreślić, iż nie wierzą oni, że osoba papieża jest nieomylna, ale wyłącznie jego urząd! A zatem papież jest nieomylny tylko wówczas, gdy wypowiada się ex cathedra, głosząc to, co głosi „Kościół katolicki w całości”. Obawiając się jednak, że dogmat o nieomylności papieża wywoła zamieszanie w chrześcijańskim świece, bp Storssmayer mówi projektowi kategoryczne „nie”, błagając ojców soborowych, by zastanowili się nad swoją decyzją. Powołuje się przy tym na Biblię, która nigdzie nie mówi o nieomylności następcy apostoła Piotra. Pozwalam sobie przytoczyć dłuższy fragment wypowiedzi chorwackiego biskupa:
Zauważmy drugi jeszcze ważniejszy fakt: W Jerozolimie zgromadziła się rada ekumeniczna, aby rozstrzygnąć kwestię, która dzieliła wiernych na dwa stronnictwa. Jeżeli św. Piotr był papieżem to kto zwołałby tę radę? św. Piotr. Kto by przewodniczył w jej obradach? św. Piotr, albo jego legat. Kto ogłosiłby zapadłe tam uchwały? Św. Piotr. A jednak tak nie było. Piotr apostoł uczestniczył w tej radzie na równi z innymi, jednak nie on był tym który obrady zsumował, ale uczynił to św. Jakub; a gdy dekrety zostały ogłoszone, uczyniono to w imieniu wszystkich apostołów, starszych i wszystkich braci. (Dz.Ap.rozdz.15) Czy tak czynimy obecnie w naszym kościele? O czcigodni bracia! im więcej badam, tym bardziej jestem przekonany, że w Piśmie Świętym, syn Jonaszowy nie widnieje jako pierwszy. Nauczamy obecnie, że Kościół jest zbudowany na św. Piotrze; gdy zaś św. Paweł (o którego autorytecie apostolskim nie można wątpić) mówi w swoim liście do Efezjan 2.20, że prawdziwy Kościół zbudowany jest na fundamencie apostołów i proroków, a jego gruntownym węgielnym kamieniem jest sam Jezus Chrystus. Ten sam apostoł tak mało wierzył w supremację św. Piotra, że ganił tych co mówili: Myśmy Pawłowi; my Apollosowi (1Kor.1.12), ganił i tych, którzy mówili, że są Piotrowi. Gdyby ten ostatni był zastępcą Chrystusa to św. Paweł byłby bardzo ostrożny aby nie krytykować tych co byli członkami tego samego kolegium. Tenże apostoł, gdy wyliczał różne urzędy w kościele, wspomniał apostołów, proroków, nauczycieli i pasterzy. (...) W tym czasie kiedy budowa chrześcijańskiej doktryny była wznoszona, co też św. Paweł w rzeczywistości czynił, czyżby on mógł zapomnieć o fundamencie, głównej arkadzie tej całej budowy? Jeżeli nie chcemy twierdzić, że Kościół w czasach apostolskich był heretycki (czego żaden z nas nie chciałby ani nie miał odwagi powiedzieć) to przyznać musimy, że Kościół nie był nigdy bardziej święty jak w czasach gdy nie miał papieża. Okrzyki: /"To nie prawda"/ Niechaj Monsignor de Lewal nie mówi, że to nie jest prawdą, bo żaden z was czcigodni bracia, nie powinien odważyć się nawet pomyśleć, że Kościół dzisiejszy, z papieżem na czele, jest mocniejszym w wierze i czystszym moralnie aniżeli był Kościół w czasach apostolskich.
Zakrzyczany przez oponentów, bp Strossmayer nie wskórał nic. Sam też 26 grudnia 1872 odwołał swój pogląd.[24]



Mateczka Maria Franciszka Kozłowska i siostra Maria Faustyna Kowalska

Dwie wybitne postacie dwóch Kościołów chrześcijańskich – pierwsza mariawickiego, druga – katolickiego, w ogromnym stopniu przyczyniły się do kultu Bożego Miłosierdzia (zwłaszcza na ziemi polskiej). Obie miały dar proroczych wizji, ekstaz, słyszały Głos Chrystusa. Nie mi oceniać na ile ich mistyczne rozmowy są relacją autentycznych spotkań z Panem, nie mniej jednak pokazują jak Duch Święty dba o liczne dzieci Ojca Niebieskiego rozproszone po różnych wyznaniach i religiach na sposób adekwatny do ich sytuacji i zdolności percepcji.
Urodzona 27 maja 1862 roku w Wielicznej koło Węgrowa w rodzinie rzymskokatolickiej, Feliksa Magdalena Kozłowska, rozpoczęła nowicjat w wieku 21 lat w zakonie Sióstr Franciszkanek od Cierpiących. Przyjęła zakonne imię Maria Franciszka. Pracowała wśród chorych w Warszawie przy ul. Wilczej 7. Działała pod protekcją o. Honorata Koźmińskiego, który przeciwstawiał się represjom carskim wobec katolickich zakonów.[25] W 1893 roku nastąpił dla Marii Franciszki moment przełomowy. W roku 93. dnia 2 Sierpnia, po wysłuchaniu Mszy Świętej i przyjęciu Komunii Świętej, nagle zostałam oderwana od zmysłów i stawiona przed majestatem Bożym. - Niepojęta światłość ogarnęła moją duszę i miałam wtedy ukazane: ogólne zepsucie świata i ostateczne czasy – potem rozwolnienie obyczajów w duchowieństwie (…). - Widziałem Sprawiedliwość Boską wymierzoną na ukaranie świata i Miłosierdzie (…)[26] Jako członek Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich z pewnymi punktami objawień Mateczki mogę się nie zgodzić, z innymi polemizować. Pewne jest jednak jedno – Marii Franciszce dane było zrozumieć, że ratunkiem dla świata będzie zbliżenie się do Miłosierdzia Bożego – podobne implikacje znajdujemy w orędziu Przywróconej Ewangelii i Księdze Mormona (Druga Księga Nefiego 9,53; Księga Mosjasza 2,39; Księga Almy 12,34 i 42,22). Założenie przez „Mateczkę” nowego zgromadzenia mariawitów spotkało się z przychylnością o. Honorata, ale później z kompletnym niezrozumieniem wśród katolickiego duchowieństwa. Surowa reguła mariawitów i głoszenie miłosierdzia Bożego, natrafiły na krytykę kapłanów katolickich, której efektem była ekskomunika Mateczki i jej współpracownika, ks. Marii Michała Kowalskiego, z Kościoła katolickiego encykliką Piusa X z 12 kwietnia 1906 roku, Tribus circiter.[27] Dziś mariawici należą do Kościołów katolickich nieuznających zwierzchności papieża rzymskiego – starokatolickich.
Podobny los nie spotkał innej polskiej szermierki Bożego Miłosierdzia, s. Marii Faustyny Kowalskiej – dziś świętej Kościoła katolickiego. Urodziła się 25 sierpnia 1905 we wsi Głogowiec, a jej świeckie imię brzmiało Helena. 1 sierpnia 1925 roku rozpoczęła życie zakonne w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie przy ul. Żytniej. Jej Dzienniczek zawiera wiele cennych intuicji duchowych i teologicznych. W jednej z wizji sam Chrystus miał przekazać jej ważne poselstwo: w Starym Zakonie wysyłałem proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z moim miłosierdziem (punkt 1588). Już w tych słowach widać, iż Chrystus przedstawił siebie jako wielkiego JA JESTEM starego zakonu oraz podkreślił, że jest miłosierny. Co więcej Chrystus zaznaczył w wizjach danych Faustynie, że kluczową częścią Jego Męki za grzeszników, było konanie w Getsemani (1228), przedstawiał siebie jako jedynego Pośrednika między ludźmi a Bogiem (85). Na podstawie swych doświadczeń Faustyna dochodzi do pięknego wniosku, że istnieje wywyższenie oraz że jedyną drogą do jego osiągnięcia jest naśladowanie Syna Ojca Niebieskiego: Ojciec niebieski o tyle nasze dusze uwielbi i uzna je, o ile będzie w nas widział podobieństwo do Syna swego – pisze autorka Dzienniczka (604).[28]

Wniosków nie będzie

Nie chcę wysnuwać wniosków. Pozostaje tajemnicą to jak i którymi drogami Bóg prowadzi ludzi, z jednej strony pragnąc ich blisko Siebie – z drugiej akceptując ich przynależności kulturowe i zwyczaje. Dla mnie osobiście ważne jest, że żyjemy w czasach, gdy apostazja dobiegła końca, nadal jednak ludzie różnie ustosunkowują się do Ewangelii, mając jednak na uwadze jedną prawdę, że nie ma innej dogi do Niebiańskiego Domu, jak postępowanie za Chrystusem.

Przypisy:

[1] piotrandryszczak.pl/ojcowie-kosciola-inne-nauki/ojcowie-apostolscy-a-towarzystwo-straznica-cz.1.html – data dostępu: 18 listopada 2019.
[2] Tamże.
[3] Na podstawie: Dokumenty Soborów Powszechnych, t. 1, red. A. Baron i H. Pietras, Kraków 2007, s. 25-47.
[4] Eucharystia pierwszych chrześcijan, red. M. Starowieyski, Kraków 1987, s. 125.
[5] por. św. Augustyn, Wyznania, tłum. Z. Kubiak, Kraków 2001.
[6] pl.wikipedia.org/wiki/Grzegorz_Palamas – data dostępu 19 listopada 2019.
[7] Paul Evdokimov, Prawosławie, tłum. J. Klinger, Warszawa 2003, s. 100-101.
[8] Tamże, przypis 222 na s. 101.
[9] za: misyjne.pl – data dostępu: 16 listopada 2019
[10] Jest ciekawym zbiegiem okoliczności, że, gdy tworzyłem tę część wpisu, był akurat 16 listopada – w Kościele katolickim liturgiczne wspomnienie tej właśnie świętej.
[11] Julian of Norwich, Revelations of Divine Love, Londyn, 1998, s. 98 (ten i pozostałe tłumaczenia słów Julianny z Norwich – JPS).
[12] por. s. 57, 52
[13] Tamże, s. 50.
[14] Tamże, por. s. 48.
[15] pl.wikipedia.org/wiki/Andriej_Rublow – data dostępu 17 listopada 2019.
[16] za: pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Hus – data dostępu: 17 listopada 2019.
[17] en.wikipedia.org/wiki/Martin_Luther – data dostępu: 17 listopada 2019.
[18] Marcin Luter, Mały Katechizm, w: „Księgi Wyznaniowe Kościoła luterańskiego”, Bielsko-Biała 1999, s. 49; Duży Katechizm, w: tamże, s. 65.
[19] Tamże, s. 82.
[20] Wyznanie Augsburskie, w: „Księgi Wyznaniowe Kościoła luterańskiego”, Bielsko-Biała 1999, s. 151 i 149.
[21] Traktat o władzy i prymacie papieża, w: „Księgi Wyznaniowe Kościoła luterańskiego”, Bielsko-Biała 1999, s 259.
[22] Formuła Zgody, w: „Księgi Wyznaniowe Kościoła luterańskiego”, Bielsko-Biała 1999, s. 483.
[23] św. Jan od Krzyża, Dzieła, tłum. B. Smyrak OCD, Kraków 2014, s. 154-155.
[24] za: docer.pl/doc/nx5s18 – data dostępu: 18 listopada 2019.
[25] św. Maria Franciszka Kozłowska, Dzieło Miłosierdzia, wyd. III, Płock 2002, s. 11-12.
[26] Tamże, s. 19 (zachowuję oryginalną pisownię).
[27] Tomasz Dariusz Mames, Mysteria mysticorum. Szkice z duchowości i historii mariawitów, Kraków 2009, s. 99.
[28] św. s. M. Faustyna Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, Warszawa 2011 (Dzienniczek podzielony jest na punkty, które wskazuję w powyższym tekście w nawiasach zwykłych).

Źródła fotografii:
123RF.com oraz marucha.wordpress.com

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc