Przejdź do głównej zawartości

Pokręcone rejestry kultury – proste przesłanie Kościoła

Wielokrotnie spotkałem się z plotką jakoby prorok Józef Smith był okultystą. Za dowód podaje się dziwny proces przekładu Księgi Mormona. W tym momencie miałbym ochotę zapytać: to czy Pan Jezus też nim był? Do tych niejasności chcę odnieść się w tym krótkim, ale – ufam – treściwym wpisie.

Background Józefa Smitha

23 grudnia 1805 roku w Sharon (stan Vermont) przychodzi na świat Józef Smith Junior, przyszły prorok, człowiek dzięki któremu powstanie Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W nieprzychylnej Kościołowi książce Jona Krakauera znajdujemy opis sytuacji materialnej rodziny przyszłego proroka, Józefa Juniora. Charakterystykę tej sytuacji potwierdził prorok w swojej autobiografii oraz potwierdzili kościelni historycy. Nowa Anglia – pisze Krakauer – była wówczas pogrążona w długotrwałej recesji i przez całe dzieciństwo Josepha juniora rodzina klepała biedę. Smithowie nieustannie próbowali odmienić swój los. Zanim Joseph skończył jedenaście lat, przeprowadzili się pięć razy. W końcu osiedlili się w Palmyrze, mieście liczącym cztery tysiące mieszkańców, położonym w zachodniej części stanu Nowy Jork, niedaleko budowanego wówczas kanału Erie.[1] Józef dorasta w Ameryce. Współczesna Józefowi Smithowi Ameryka nie zna jeszcze swej starożytnej historii spisanej na ukrytych wciąż złotych płytach. Wkrótce Józef dotrze do płyt i ujawni ich treść. Wydane przez Józefa Smitha tłumaczenie tekstu ze złotych płyt zasłynie na świecie jako Księga Mormona. Wkrótce dzięki Księdze ludzie poznają dzieje Nefitów i Lamanitów, od których wywodzi się wielu współczesnych Indian, poznają dzieje Lehiego, który uciekł z Jerozolimy około 600 roku przed naszą erą ze swą rodziną i od którego wywodzili się Nefici i Lamanici, wkrótce Amerykanie poznają proroctwa Nefiego i Almy, dowiedzą się o walkach, które staczał Moroni na kontynencie amerykańskim - w obronie... Ewangelii i wiary w Chrystusa.

Odnalezienie złotych płyt

Wieczorem 23 września 1823 Józef udaje się na spoczynek. Doświadcza wówczas Wizji, która stała się przyczyną odnalezienia jeszcze jednego świadectwa o Jezusie Chrystusie – Księgi Mormona. Ta Wizja[2] to kluczowy (jeśli nie najważniejszy) moment w historii odbudowywanego Kościoła. Gdy młody Józef kładzie się spać, ukazuje mu się anioł. Nie tylko szata jego była nadzwyczajnej bieli, lecz cała postać jaśniała światłością nie do opisania – wspominał Józef Smith Junior w swej „Historii”a twarz jawiła się niczym błyskawica. W pokoju było bardzo jasno, jednak nie tak jasno, jak wokół jego postaci. Kiedy po raz pierwszy spojrzałem na niego, odczułem lęk, lecz strach wkrótce mnie opuścił. Nazwał mnie po imieniu i rzekł mi, że jest wysłannikiem posłanym do mnie sprzed oblicza Boga, a zwie się Moroni; że Bóg wyznaczył mi prace do wykonania, a imię moje pozostanie na dobre i złe u wszystkich narodów, plemion i języków, i że wszystkie narody będą o mnie mówić dobrze i źle.(Józef Smith – Historia 1,33) Anioł Moroni informuje Józefa, że właśnie niedaleko miejscowości, gdzie mieszkali Smithowie, została przed wiekami zakopana księga lub - inaczej - kroniki ze złota. Są one niezbędne do przywrócenia pełni Ewangelii, jako że zawierają dzieje Nefitów – starożytnego amerykańskiego ludu, który, jak Żydzi w Judei, oczekiwał Mesjasza i był przez Niego nawiedzony. Podczas Drugiej Wizji Józef nie dowiaduje się szczegółów co do zawartości tajemniczej księgi. Jest jednakże informowany, że będzie ona jeszcze jednym świadectwem o Jezusie Chrystusie – a dokładnie świadectwem Jego pojawienia się na kontynencie amerykańskim po Zmartwychwstaniu. Moroni cytuje Józefowi fragmenty Starego Testamentu, które zapowiadały nadejście dnia, gdy światu przekazane zostaną wszystkie święte pisma a Kościół zostanie odbudowany i że będzie to znakiem nastania tak zwanych „dni ostatnich”.
Po bezsennej nocy, Józef udaje się na wskazane miejsce. W pobliżu wioski Manchester – wspomina Józef Smith – w powiecie Ontario, stanu Nowy Jork, wznosi się niemałe wzgórze przewyższające wysokością wszystkie inne w okolicy. Płyty złożone w kamiennej skrzyni, leżały w zachodniej stronie wzgórza, niedaleko od szczytu, pod dużym głazem. Józef odgarnął ziemię pokrywającą brzegi głazu, prawie bez wysiłku podniósł kamień i zorientował się, iż głaz był wiekiem kamiennej skrzyni, w której znajdowały się – zgodnie z informacją podaną przez anioła – kamienie Urim i Tumim oraz napierśnik a także złączone specjalnym wieńcem złociste płyty tworzące księgę. Spróbowałem je wyjąć – wspominał po latach Smith – lecz wysłannik (anioł – przyp. JPS) zakazał mi tego, mówiąc, że nie nadszedł jeszcze czas ich wyjęcia i nie nadejdzie aż dopiero za cztery lata od tego momentu; powiedział mi jednak, że mam przyjść na to miejsce dokładnie za rok, że spotka się tu ze mną i że mam tak przychodzić aż nadejdzie czas wydobycia płyt. Stosownie z nakazem udałem się co roku, każdorazowo spotykając tam tego samego wysłannika; i przy każdym spotkaniu otrzymałem pouczenia i nauki odnośnie zamiarów Boga oraz jak rządzić się będzie Jego królestwo w ostatnich dniach. (Józef Smith – Historia, 1,53-54)

Magia, masoneria, pokręcone zabiegi

Tutaj pojawiają się sprawy wielce niepokojące. Czy powyższy opis odnalezienia płyt nie brzmi jak historia magiczna? A trzeba dodatkowo wspomnieć jak wyglądał proces dyktowania Księgi! Między skrybą a Smithem była rozstawiona kotara. Później Józef użył kamienia (ang. seer stone) trzymanego w kapeluszu obok zakrytych tkaniną złotych płyt, gdy dyktował słowo po słowie teksty kolejnych kronik Księgi Mormona.[3] To podejrzany zabieg! Mamy więc magiczną historię odnalezienia złotych płyt, proces przykładu płyt przypominający magiczny rytuał, a dodajmy, że jeszcze rytuały świątyń Kościoła podejrzanie – zdaniem krytyków – przypominały (i nadal przypominają) rytuały lóż masońskich.[4] Cóż w tych sprawach niepokojącego? Otóż – zdaniem krytyków – są to dowody na diaboliczną wręcz genezę mormonizmu.[5] Przypatrzmy się tymczasem gestom Chrystusa – Jezusa z Nazaretu. W Ewangelii Marka czytamy o następującym uzdrowieniu, którego dokonał Mesjasz:
Potem przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy widzisz co?» A gdy przejrzał, powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa». Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał [on] zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. Jezus odesłał go do domu ze słowami: «Tylko do wsi nie wstępuj!». (Ewangelia Marka 8,22-26)
I jeszcze wcześniej: Znowu opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. [Jezus] przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: «Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę». (Ewangelia Marka 7,31-37)
Co za dziwny zabieg ze śliną, dotykiem i gestami! Czy Jezus był czarodziejem? A skoro nie był, to czy nie mógł po prostu kazać oczom by widziały, a uszom by słyszały? Odpowiedź: mógł! Ale dlaczego tego nie uczynił? Skąd te pokręcone zabiegi uzdrawiania? Znów odpowiadam: z kultury, z którą Zbawiciel się zetknął.[6] Jezus z Nazaretu jako Żyd żyjący w pierwszym wieku naszej ery spotkał się z pewnym konkretnym semickim rejestrem kulturowym. Rejestr ten tworzyli saduceusze – i ich retoryką się Zbawiciel posługiwał, faryzeusze – i ich stylem także się posługiwał[7] oraz wróżbici i cudotwórcy, których w owym czasie na Bliskim Wschodzie było na potęgę![8]
Tymczasem, gdy w Ameryce nadszedł czas odkrycia kronik nefickich, na ziemi nowojorskiej Duch Święty zastał spory wśród protestantów[9], aktywne loże masońskie[10] i mieszkańców stanu Nowy Jork zainteresowanych magią[11]. Logicznym wydaje się, że aby przemówić do sumień przyszłych świętych w dniach ostatnich Bóg musiał znów ściśle współpracować z kulturą, którą zastał. Oczywiście fakt, że Jezus Nazareńczyk (w I wieku naszej ery) posłużył się typowym dla swej ojczyzny rejestrem kulturowym nie oznacza wcale, że automatycznie zjednał sobie wszystkich jej mieszkańców. Barwnie fakt ten opisuje na swoim blogu PolskiNefita, Grzegorz Pawlik:
Gdyby Jezus żył w naszych czasach, pisano by i mówiono o Nim najczęściej źle. Z wiadomych powodów nie jestem tego w stanie udowodnić. Dzielę się tym więc jako swoją opinią - poddając ją pod osobistą rozwagę Czytelnika. Uważam, że Jezus nie byłby w naszym świecie człowiekiem popularnym. Podczas gdy garstka ludzi darzyłaby Go należną czcią a inni nieliczni - szacunkiem, większość świata przedstawiałaby Go jako religijnego fanatyka, rasistę, seksistę i cierpiącego na zaburzenia narcystyczne szaleńca, prawdopodobnie faszystę, lub przynajmniej skrajnego prawicowca.[12]
Podobnie na nowinę przywrócenia Kościoła Chrystusowego, mimo iż dokonała się w czytelnym dla nowojorczyków stylu, nie wszyscy mieszkańcy stanu zareagowali entuzjazmem.[13] Nie mniej jednak to czego i jak dokonał Józef Smith wystarczyło, by Kościół zaczął się powoli odradzać.

Co przejęliśmy? Co przejmiemy? Kim jesteśmy?

Dużo można by było napisać ile chrześcijaństwo jako całość przejęło z kultury żydowskiej, w której ramach poruszał się Jezus z Nazaretu. My jednak skupmy się na obecnej dyspensacji. A zatem, co jako Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich przejęliśmy od XIX-wiecznych Amerykanów? Widzimy trzy źródła – zaznaczam – pierwotnej mormońskiej kultury: protestantyzm, masonerię i magię / niezwykłość. Rozpiszmy to:
PROTESTANTYZM – zamiłowanie do lektury Pism Świętych, świecki charakter Kościoła (brak wyraźnego podziału na świeckich i duchowieństwo), świecka tytulatura przewodniczących wspólnot, niektóre pieśni religijne, nazywanie obrzędu nadania Ducha Świętego „konfirmacją”.
MASONERIA – symbolika świątyń i tajność obrzędów.[14]
MAGIA / NIEZWYKŁÓŚĆ – proces przekładu Księgi Mormona musiał być utrzymany w rejestrze dziwnym, nadzwyczajnym – ten fakt dopiero generował zainteresowanie Księgą i osobą proroka.[15]
A co jeszcze przejmiemy i przyswoimy? Odpowiem zdaniem z popularnego anime, Ghost in the Shell (1995): „the net is vast and infinite”. Kościół spotyka się z wieloma kulturami, adaptuje różne formy czczenia Ojca Niebieskiego typowe dla różnych grup etnicznych, a przyjmując w swe szeregi byłych katolików i prawosławnych podejmuje refleksję nad tak zwaną „tradycją świętą” i ukrytymi w niej prawdami ewangelicznymi – w ubiegłym roku pojawiła się książka, której autor reflektuje nad księgami apokryficznymi (Exploring the Apocrypha from a Latter-day Saint Perspective autorstwa Jareda W. Ludlow, wyd. 2018).
Uwikłani w szereg kulturowych aspektów XIX wiecznej Ameryki, zastanówmy się zatem kim jesteśmy dzisiaj. A raczej KIM NIE JESTEŚMY. Otóż na pewno nie jesteśmy protestantami: modlimy się i dokonujemy obrzędów za zmarłych, wierzymy, że poza Biblią są i jeszcze będą inne Pisma Święte (objawione lub odkryte w stosownym czasie), wierzymy, że prorocy mają upoważnienie, by objawiać nie tyle nową doktrynę, co pełnię doktryny adekwatnie do czasu, kultury i miejsca[16]. Nie jesteśmy masonami: tajny charakter obrzędów oddaje tajny charakter świątynnych ceremoniałów ze świątyń starożytnych, ale otwarcie mówimy o ich przebiegu[17]. Ponadto nie popieramy typowych dla wolnomularstwa tajnych sprzysiężeń, które mormonizm potępia (por. Księga Helamana 3,23; 6,24-26). Nie jesteśmy też czarownikami! Magia jest potępiona przez Biblię i Księgę Mormona (Księga Wyjścia 22,17 i Księga Mormona 1,19). Magiczność i niezwykłość odegrały swoją rolę w początkach mormonizmu i teraz – jak za Richardem Bushmanem stwierdza Michael R. Ash – „mogą być odrzucone na bok”.[18]
Wierzymy jednak, że Duch przemawia do nas zgodnie z naszymi przyzwyczajeniami i wedle naszych ułomności[19], by wprowadzić nas na proste drogi ewangelicznego życia i jesteśmy przekonani, że aby to uczynić nie raz posłuży się ludzką logiką lub zaadresuje nasze kulturowe inklinacje.
A do czego mormonizm się sprowadza? Jakie jest przesłanie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich? Zachęcam do lektury zakładki ZASADY WIARY na tej stronie oraz do pochylenia się nad podsumowaniem doktryny Kościoła, które fenomenalnie wyłożył Michael R. Ash. A zatem, wierzymy:
  1. w Boga,
  2. w to, że Bóg jest naszym Ojcem i interesuje się naszym szczęściem,
  3. że Jezus jest Synem Boga, zadośćuczynił za nasze grzechy i zmartwychwstał, byśmy i my mogli znowu żyć,
  4. że Józef Smith był bożym prorokiem,
  5. że prezydent Kościoła jest obecnym prorokiem Boga,
  6. że Pisma Święte są słowem Boga,
  7. że Kościół posiada władzę administrowania obrzędów, które zbliżają nas do Stwórcy.[20]

Przypisy:

[1] Jon Krakauer, Pod Sztandarem Nieba, przeł. Jan Dzierzgowski, Wołowiec 2016, s. 78.
[2] Była to Druga Wizja, której doświadczył młody prorok. Więcej na temat Pierwszej i Drugiej Wizji w Rozmowie z Robertem (na tym blogu – zakładka ROZMOWY).
[3] The Book of Mormon Translation, www.lds.org/topics/book-of-mormon-translation?lang=eng (data dostępu: 11 sierpnia 2018).
[4] Artur Wójtowicz, Bóg Mormonów, Kraków 2003, s. 103-105.
[5] Zachęcam do lektury fenomenalnej książki autorstwa Grega Trimble'a, The Cultural Evolution Inside of Mormonism, self-publishing 2017, s. 19-25
[6] por. Artur Wójtowicz, Bóg Mormonów. s. 104-105.
[7] Russel Shorto, Ewangelia Prawda, tłum. Dorota Konieczka, Bydgoszcz 2000, s. 131, por. Anna Świderkówna, Rozmów o Biblii ciąg dalszy, Warszawa 2000, s. 237; Przykładem mogą być krótkie, przypominające aforyzmy, pouczenia Jezusa („Jezus, jak uczeni w Piśmie i potem rabini, wygłaszał krótkie, starannie ułożone zdania, zaś grupa uczniów je powtarzała” – Michał Wojciechowski, Aforyzmy Jezusa, w: Teologia Polityczna – teologiapolityczna.pl/aforyzmy-jezusa-michal-wojciechowski – data dostępu: 13 marca 2019)
[8] por. kabbalahstudent.com/jesus-the-kabbalist/ (data dostępu: 9 marca 2019); por. Dzieje Apostolskie 8,9-24.
[9] por. Rozmowa z Robertem (na tym blogu – zakładka ROZMOWY).
[10] Artur Wójtowicz, Bóg Mormonów, s. 111-112.
[11] Michael R. Ash, Shaken Faith Sydrome, FAIR 2008, s. 247-250.
[12] Józef Smith: wszystkie narody będą mówić o mnie dobrze i źle (polskinefita.blogspot.com/2019/02/ksiazki-o-jozefie-smithie-w-jakim-celu.html – data dostępu: 9 marca 2019)
[13] Jon Krakauer, Pod sztandarem nieba, s. 115.
[14] Michael R. Ash, Shaken Faith Sydrome, s. 230; The Development of LDS Temple Worship, red. Devery S. Anderson, Salt Lake City 2011, s. 238.
[15] Tamże, s. 250.
[16] por. Jak rozpoznać Kościół założony przez Boga? Wystarczy zaufać Biblii (polskinefita.blogspot.com/2019/02/jak-rozpoznac-ktory-koscio-zosta.html – data dostępu: 11 marca 2019).
[17] prezentacja na YouTube What Is Temple Endowment?: www.youtube.com/watch?v=Fd8tVXN9y6Q (data dostępu 11 marca 2019), a także Two Apostles Lead a Virtual Tour of the Rome Italy Temple: www.youtube.com/watch?v=dhWgPwEQQ98 (data dostępu: 20 marca 2019)
[18] Michael R. Ash, Shaken Faith Sydrome, s. 250.
[19] por. Nauki i Przymierza 1,24.
[20] por. Michael R. Ash, Shaken Faith Sydrome, s. 33.

Źródła ilustracji:
Młody Józef Smith – i.pinimg.com
Jezus uzdrawia ślepca – BBsedona.net
Kobieta w kościele – 123RF.com

Czyt. także wpisy:
Józef Smith – prorok w Dniach ostatnich. ROZMOWA Z ROBERTEM
Józef Smith. Tłumacz złotych płyt czy hochsztapler

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc