Przejdź do głównej zawartości

Noe – Abraham – Mojżesz

Każdy ma swoich ulubionych bohaterów w Świętych Księgach. Wpatrujemy się nie tylko w naszego Mesjasza,ale także w różne postaci Pism – zgodnie ze słowami Psalmu 16: do świętych, którzy są na jego ziemi wzbudził [Bóg] w [nas] miłość przedziwną (werset 3). I tak, podziwiamy Abla za jego serdeczne zawierzenie Bogu Najwyższemu, reflektujemy nad życiem Jakuba-Izraela, naśladujemy Maryję w jej oddaniu powołaniom, podziwiamy Lehiego i Nefiego za niezłomną wiarę, mamy sentyment do Enosa, który nawrócił się i w karty Księgi Mormona włączył swoje skromne świadectwo. Ja mam podziw i uznanie dla licznych świętych lub też z zadziwieniem wczytuję się w ich historie. Jednak, gdy sam przemawiam w kościele, publikuję lub rozmawiam często robię analogie i dygresje do trzech wielkich patriarchów prehistorii, którzy odegrali ogromną rolę w dziejach religii na świecie. Chodzi mi o Noego, Abrahama i Mojżesza. I to im poświęcę dziś dłuższy wpis. Reflektując nad historią każdego z tych wielkich proroków będę próbował odpowiedzieć na pytanie: czego uczą nas ich historie?

NOE

Szczerze? Nie przepadam szczególnie za tą postacią! Mimo mojego ogromnego szacunku dla Noego, który znalazł uznanie w oczach Boga (Księga Rodzaju 6,9) i pozwolił przetrwać tak rodowi ludzkiemu jak i religii, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Noe jest niepokojącą osobą. Z jednej strony wybrany przez Boga, bohater ludzkości, wielki wyznawca – z drugiej: nieodrodny syn swojej zdziczałej, przedpotopowej cywilizacji, który – gdy tylko wody Potopu ustąpiły – poszedł w przysłowiowy zug i... stał się pijakiem. Jak zauważa Paweł Śpiewak w swej genialnej książce „Pięć Ksiąg Tory” (wyd. 2013), do Noego dystans trzymali też mędrcy judaizmu. Sądzi się – donosi autor wspomnianej książki – że Noe ponosi wręcz cząstkę odpowiedzialności za los ziemi i ludzi. Bóg, jak nauczają mistycy, zawsze rozmawia z najlepszym z pokolenia po to, by ten prosił o wybaczenie. Tak uczynił Abraham, ale Noe był zajęty sobą i dlatego w Księdze Izajasza powiada się o „wodach Noego”, jakby to on sprowadził straszne deszcze.[1] De facto ludzkość może być wdzięczna Noemu jedynie za dwie rzeczy: że ocalił gatunek ludzki i wiarę w Ojca w Niebie i nauczył ludzkość... uprawy wina(!)

W moim odczuciu od tej pory (od dni Noego) te dwie rzeczy nierozerwalnie istnieją w religijności – to znaczy: cześć dla Bóstwa i wplątane w tę cześć niejasne przywiązanie ludzkości do... alkoholu. Zauważmy, że w religiach monoteistycznych (nazwijmy je noahickimi czyli wywodzącymi się od Noego) cały czas picie alkoholu miesza się z religijnością. Bo oto z jednej strony w imię religijności karci się za używanie „wina” (żydowski nazireat[2], chrześcijański monastycyzm, islam), z drugiej – wino, jak dopust Boży, obecne jest w zasadniczej większości noahickich religii: w rytuałach, obrzędach i uroczystościach. Kilkoma z licznych przykładów drugiej relacji jest obecność wina na szabasie, uroczystości Pesach lub święcie Purim (judaizm)[3], użycie wina podczas Wieczerzy Pańskiej, a co za tym idzie w Eucharystii (katolicyzm, prawosławie i protestantyzm), w obrzędzie zaślubin (prawosławie, katolicyzm bizantyjski)[4] i podczas wesel (praktycznie wszystkie religie noahickie poza islamem – por. sura 5, wersety 90-91).

Jednakże zamieszanie duchowe, które wprowadził Noe (to znaczy: iść się napić czy pomodlić, czy jedno z drugim?!) nie powinno skłaniać do zimnej rezerwy wobec tego – skądinąd – wielkiego człowieka. Wydarzenia z Noem związane uczą czegoś o nim i o nas. Dowiadujemy się, że Noe był autentycznie przyjacielem Boga i to właśnie przez Noego Bóg obiecuje nie tępić ludzkości. To właśnie przed nim kładzie swój łuk pojednania na obłoki (tęczę), to przez niego składa nam wszystkim liczne obietnice, choć wprowadza też dopusty (na przykład, poznawszy nikczemną naturę swych wcielonych na Ziemi dzieci, Bóg zezwala im na przykład zjadać mięso mniejszych braci i sióstr – czyli zwierząt). Przymierze zawarte z Noem jest przymierzem zawartym z całą ludzkością – i do każdej jednostki ludzkiej odnosi się treść tego przymierza.

ABRAHAM

Wiele wieków po Noem Bóg skieruje następujący nakaz do jego potomka, Abrahama (pierwotnie zwanego Abramem): Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi» (Księga Rodzaju 12). Warto przypomnieć, że słowa skierowane do Noego były skierowane do każdego z nas. Słowa skierowane do jego potomka, Abrama-Abrahama, są także skierowane do nas wszystkich i mają dokładnie TĘ SAMĄ TREŚĆ – to znaczy: Opuść swoje dotychczasowe miejsce, bo uczynię z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi. Jak słusznie pisze Cory B. Jensen, przymierze, które Bóg zawiera z Abrahamem jest figurą osobistego przymierza, które każdy może zawrzeć z Jahwe.[5]
Czego uczy nas historia Abrahama i wezwanie do niego adresowane? Tego mianowicie,
 że nasz Stwórca nieustannie wzywa nas do opuszczenia strefy komfortu. Bóg wzywa do
 opuszczenia strefy komfortu nie tylko Lehiego i jego synów, którzy ciągle tęsknili za Jerozolimą
 (jak pamiętamy z Pierwszej Księgi Nefiego), nie tylko Abrama, którego serce – śmiem twierdzić
 – zawsze było przywiązane do ziemi chaldejskiej i nie tylko Lota, który z trudem nie obrócił się,
 by ujrzeć zagładę Sodomy. W końcu Stwórca wzywa  do opuszczenia strefy komfortu nie tylko
 misjonarzy Kościoła, by pozostawili rodzinne domy, aby głosić przywróconą Ewangelię narodom,
 ale także nas, tutaj (tu gdzie mieszkamy) Bóg wzywa do tego samego: Wyjdź z twojej ziemi 
rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę.  
Domem naszego ojca (naszą strefą komfortu), który nakazuje się nam się opuścić, są 
nasze dotychczasowe zwyczaje, nawyki, uprzedzenia i lęki. Jesteśmy wezwani do ich 
ciągłego opuszczania w nadziei otrzymania pięknych duchowych błogosławieństw. 
Takie jest przesłanie historii Abrahama.
W charakterze dygresji chciałbym dodać, że Abraham jest ponadto wszelkiej czci godnym wzorem wiary. Był – pisze cytowany już Paweł Śpiewak – uosobieniem (…) sprawiedliwości. Modlił się za swoich wrogów i prosił o zmiłowanie dla grzeszników. Jego namiot był otwarty dla wędrowców (…). Jego działania, jak naucza tradycja, nie były powodowane misjonarskimi zapędami, ale czystym i altruistycznym oddaniem innym ludziom i służbą Bogu (…). Dwa doświadczenia dwóch różnych patriarchów, Noego i Abrahama, dają nam prawdziwe, choć odmienne, perspektywy. Od Noego dowiadujemy się o obecności zła w świecie i o fakcie, że natura człowieka zawiera element demoniczny. Tymczasem odkrycie [Boga] było [dla Abrahama] odkryciem, że świat jest zbudowany na dobroci.[6]

MOJŻESZ

Kimże jesteś, Mojżeszu? Czego uczymy się z Twojej historii? Z ogromnym niepokojem przystępuję do napisania tych paru słów o trzecim wielkim patriarsze i proroku. Podobno dawno temu zanim pobożny żydowski skryba zapisywał tetragram imienia Bożego, JHWH, dokonywał kąpieli rytualnej.[7] Z ogromnym przejęciem pisano to Imię i z ogromnym przejęciem pisano o Tym, który je nosił. Ja czuję duchowy dyskomfort chcąc napisać kilka zdań o Mosze (Mojżeszu), co do którego Kościół Chrystusowy jest przekonany, że był on podobny Pierworodnemu Boga – samemu JHWH (Księga Mojżesza 1,6). Czuję wezwanie do bycia godnym, by pisać o tym, który został przyozdobiony Imieniem Pańskim, że jego oblicze jaśniało (Księga Wyjścia 34,29).

Mojżesz jest czcigodny i bardzo błogosławiony. Na czym polega wielkość Mojżesza i czego się poprzez niego uczymy? To właśnie on wyprowadza naród wybrany, że tak powiem – Pierwotny Kościół (boskie kahal) – z Egiptu ku ziemi, którą Bóg obiecał praojcu Abrahamowi, czyli do Ziemi Świętej. To Mojżeszowi Bóg przedstawia plan stworzenia i – jak dowiadujemy się w ostatniej dyspensacji (dzięki prorokowi Józefowi) – istotę polityki Boga wobec ludzkości: Albowiem – mówi Bóg do Mojżesza – to dzieło moje i chwała moja – by przynieść nieśmiertelność i życie wieczne człowiekowi (Księga Mojżesza 1,39). To dzięki Mojżeszowi właśnie dowiadujemy się, że Bóg w swej polityce wobec ludzkości nie ma innego celu (jako nasz Rodzic) poza tym, że pragnie naszego szczęścia i powodzenia. To boskie pragnienie powinienem opatrzyć komentarzem! Bóg nie koniecznie pragnie takiego szczęścia, które sami sobie wymyślamy lub którego się spodziewamy (choć naszych przyziemnych radości wyglądamy cały czas). Nasze przyziemne radości mogą nas jednak zwieźć na manowce. Jak dowiaduje się w prywatnym objawieniu Józef Smith (Doktryna i Przymierza 88,91) „serca ludzi zawiodą ich”[8] Elohim tymczasem pragnie, by jego dzieci osiągnęły radość wyższą, cudowną i wszechpotężną – jej przedsmak możemy (będąc wiernymi przykazaniom) zaznać, oczywiście, już w tym życiu (Księga Mosjasza 4,3)[9]

Kolejna ważna rzecz, o której uczy historia Mosze, wymaga przytoczenia fragmentu Księgi Wyjścia. W jej rozdziale czwartym czytamy:
I rzekł Mojżesz do Pana: «Wybacz, Panie, ale ja nie jestem wymowny, od wczoraj i przedwczoraj, a nawet od czasu, gdy przemawiasz do Twego sługi. Ociężały usta moje i język mój zesztywniał». Pan zaś odrzekł: «Kto dał człowiekowi usta? Kto czyni go niemym albo głuchym, widzącym albo niewidomym, czyż nie Ja, Pan? Przeto idź, a Ja będę przy ustach twoich i pouczę cię, co masz mówić». (Księga Wyjścia 4,10-12)[10]
Jak przypomniano mi niedawno, Bóg nie powołuje doskonałych, tylko doskonali powołanych. Oto piękny komunikat Boga do ludzi z historii Mojżesza.

I jeszcze jednej rzeczy uczymy się z opowieści o Mojżeszu – a mianowicie tej, by nie lękać się życia – by nie lękać się tego życia, gdzie jak wiemy od Noego jest tragedia zła i by nie lękać się tego życia, które jest pełne dobra (co z kolei odkryliśmy dzięki Abrahamowi). Gdy Pan pokazał Mojżeszowi laskę pasterską zamienioną w przerażającego węża, przemówił do proroka – jak ma w swym boskim zwyczaju – zupełnie spokojnie: HOZ BIZ-NAB-O (złap go za ogon – Księga Wyjścia 4,4).

Przypisy:
[1] Paweł Śpiewak, Pięć Ksiąg Tory, Warszawa 2013, s. 19.
[2] www.jhi.pl/psj/nazirejczyk – data dostępu: 18 kwietnia 2020.
[3] Elżbieta Smykowska, Święta żydowskie. Mały słownik, Warszawa 2010, 157, 145, 34-35.
[4] Maciej Müller i Tomasz Ponikło, Miłość z odzysku. Nowy związek – jak żyć w Kościele?, Kraków 2010, s. 166.
[5] Cory B. Jensen, Understanding Your Endowment, Springville 2015, s. 16-19.
[6] P. Śpiewak, s. 22.
[7] scottmanning.com/content/process-of-copying-the-old-testament-by-jewish-scribes/ - data dostępu: 18 kwietnia 2020.
[8] Aktualny polski przekład tego wersetu zawiera stwierdzenie, że serca ludzi upadną. Osobiście z dystansem odnoszę się do tego przekładu, gdyż w angielskim oryginale podanym przez Proroka, pada słowo fail – zawieść.
[9] Por. także wypowiedź prezydenta Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, Russela M. Nelsona, dostępna tutaj: thechurchnews.com/?p=3362?fbclid=IwAR0I20nTOnaNumVj_o-v34lWlpoWbEpRmY1mO9Zcw-wL4pC3P1FG4IpPgsA – data dostępu 18 kwietnia 2020.
[10] Posłużyłem się tutaj przekładem z Biblii Tysiąclecia, wyd. Poznań 2000.

Źródło fotografii: 123RF.com

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc