Przejdź do głównej zawartości

Apostoł wymiata - jak zwykle!

Prawił o „Otwartości”, aż sam w kąt się zagnał –
Otwartości nikt nie zamknie w definicji –
Deklamował o „Prawdzie”, aż się w końcu załgał –
Prawda nie jest szyldem ulicznym –

Jak złoto błyskiem Miki, prosta Rzeczywistość
Płoszyła się tym Blaskiem podrobionym –
Zmieszałby się zaiste prostoduszny Chrystus
Przy spotkaniu z kimś tak uzdolnionym
(Emily Dickinson, wiersz 1207, tłum. Stanisław Barańczak)

Na czyje przemówienie podczas Konferencji Generalnej czekałem? – apostoła Jeffreya Hollanda. Którego najintensywniej słuchałem? – apostoła Jeffreya Hollanda. Po którym przemówieniu mam najwięcej notatek? – po przemówieniu Jeffreya Hollanda. Na którym przemówieniu ani troszeczkę się nie zawiodłem – Hollanda! Skąd to uwielbienie dla szeregowego apostoła Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich? - Bo ma rację! Jak gminna wieść niesie: „co robi diabełek przed pójściem spać? – sprawdza czy pod łóżeczkiem nie czają się straszne Hollandy”.

Każdy święty ma swojego ulubieńca, ulubionego mówcę, mówczynię, apostoła, starszego, siostrę... Pewnie znalazłbym jakieś wady mojego idola, ale znów ani trochę się nie zawiodłem. A czym ujął mnie tym razem? Oczywiście wieloma zdaniami, ale najgłębiej do serca zapada to, które skłoniło mnie, by dzisiejszy wpis zacząć od zacytowania wiersza Emily Dickinson:

[Dzisiejsi kaznodzieje] – mówił apostoł Jeffrey Holland – oferują rozcieńczony kleik terapeutycznego deizmu, taniego aktywizmu lub... po prostu bzdur!

  • Nie martw się, stary, jest tam Bozia, ona kocha, jest Mądrość, która wszystkim rządzi – jakóś to będzie!” - to opcja pierwsza.
  • Odgarnijmy liście i zawalczmy o równość, bo tak mówi Biblia... po prostu... idźmy i zawalczmy... nie wiadomo jak... no nie wiem... no bo Biblia... ojej...” - to druga opcja.
  • Kiedy pomyślimy o Boskiej Trójcy trudno oprzeć się wrażeniu, że ich hipostatyczność prawdziwie udziela się jednostce w takiej emanacji ich omniscencji, iż eksterioryzuje zapodmiotowaną w tej jednostce iście teofaniczną deiczność” (tak, to cytat – przemilczę skąd!) - to była opcja trzecia.

Autorzy wszystkich tych słów mieli dobre intencje. TO PEWNIK! Ale efekt jest, jak każdy widzi – żaden. Adresat pierwszej rady po prostu poszedł się napić. Adresat drugiego – został w domu. Adresat trzeciego – … też poszedł się napić... A Bóg w tym wszystkim? Hm, gdzieś tam jest, ale gdzie? Nawykliśmy, my ludzie, do myślenia o Bogu, jako o nieobecnym mądrali, który rządzi światem lub jak o nieuchwytnej sile wyższej, która nam pomoże realizować szczytne idee lub jak o strasznie skomplikowanym Bycie, który poniekąd jest blisko, a przez to jak jest przedstawiany, plasuje się daleko – i to bardzo daleko.

Żadnego z powyższych trzech Bogów nie głosi Kościół! To, co zwykliśmy – skądinąd słusznie – zwać „Bogiem”, w swej istocie jest najwyższą siłą, osobową, która kocha. Gdy lata temu pytałem jedną z konwertytek co przekonało ją do Kościoła, odpowiedziała, że odkryła Boga kochającego, wymagającego, mądrego, „i bardzo, bardzo troskliwego” (zachęcam do lektury Rozmowy z Małgorzatą). Bóg jest konkretną osobą – mądrą, troskliwą i wymagającą. A znaczy to, że doskonale zna nas, doskonale kocha nas i pragnie z całego swego boskiego serca, by każdy i każda z nas stawali się codziennie coraz lepszą wersją samych siebie.

Źródło fotografii: hollyshome.blogspot.com

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc