Przejdź do głównej zawartości

Spotkanie z Innym (Lehi wyrusza na pustynię)

I Nefi 2,2: I Pan nakazał mojemu ojcu we śnie, że powinien zabrać swoją rodzinę i ujść na pustynię.

Tymi słowami zaczyna się historia Lehiego, od którego – jak podaje Księga Mormona – wezmą początek dwa zwaśnione plemiona Nefitów i Lamanitów. Nie chcę jednak dziś pisać skróconej wersji Księgi Mormona ani specjalnie jej omawiać. Piszę, bo kilka dni temu Księga otworzyła mi się przypadkiem na tym wersecie. Był podkreślony. Wiem dlaczego.
Ujście na pustynie ma drugie dno. Kiedy Lehi uchodzi na pustynię jego wizje stają się intensywniejsze. Coraz bardziej przeżywa więź z Bogiem, a jego przeprawa do ziemi obiecanej ma się wkrótce zacząć. To symboliczne. Każdy z nas ma swą duchową ziemię obiecaną, a udanie się ku niej jest poprzedzone ujściem na pustynię. Czym jest ziemia obiecana? Jest ostatecznym spotkaniem z Innym – z Bogiem. Ale, jako że każdy ma swoją specyficzną ziemię obiecaną, może ona oznaczać też spotkanie z dowolnym innym, drugim, odmiennym w ogóle.
To doświadczenie spotkania z odmiennym jest świętem. Ubogaca i otrzeźwia. To spotkanie odbywa się poza wszelką krytyką – dlatego spotkanie to poprzedzone jest wyjściem na pustynię. Co to oznacza? Na nasze krytyczne spojrzenie rzutują liczne filmy, lektury, rozmowy, które ukształtowały to kim jesteśmy. Tak uzbrojeni w arsenał pojęć, argumentów i dowodów ruszamy na spotkanie z odmiennym, z innym. Zwykle nie przechodzimy etapu pustyni (która oznacza pozostawienie siebie ZA SOBĄ). W związku z tym mimowolnie odkrywamy w innym realizację własnych o nim fantazji. W efekcie widzimy w innym i odmiennym albo nieudolną kopię samych siebie, którą koniecznie trzeba naprawić, albo coś godnego... pogardy. I tu zaczynają się problemy spotkania w ogóle. W naszej wiedzy i niekiedy przeintelektualizowaniu kryje się demon osobliwego solipsyzmu, który nakazuje nam nie tyle postrzeganie świata jako własnej kreacji ale rzeźbienie świata według siebie. To rzeźbienie świata według siebie egocentrycy nazywają walką o Prawdę. Czemu nie. Ale jest tu ryzyko. Egocentryk walczący o Prawdę – co już samo w sobie jest określeniem wewnętrznie sprzecznym – ryzykuje... uduszeniem się. Egocentryk walczący o Prawdę widzi ciągle tylko siebie, siebie, siebie i ostatecznie nie znajduje nic. Prawda jest czymś z natury swojej zewnętrznym w stosunku do nas. Największy Inny i Odmienny widzi prawdziwie. By wejść w Jego perspektywę (czego figurą jest „ziemia obiecana”) czujemy się zaproszeni przez życie, by najpierw udać się na PUSTYNIĘ, czyli zostawić za sobą bagaż tego co przez lata nas konstytuowało. Spotkanie z codziennym (codziennie spotykanym) innym i odmiennym jest zawsze przedsmakiem spotkania z Bogiem. Ale by zrozumieć (celowo unikam słowa „pojąć”) odmiennego musimy SIEBIE zostawić „w domu”. By prawdziwie spotkać, najpierw musimy wyjść na pustynię. Jak tego dokonać? Odpowiedzią jest milczenie. Osoba nastawiona do życia nie-egocentrycznie potrafi milczeć, potrafi powiedzieć odmiennemu „przedstaw się”. To samo czyni, gdy chce porozmawiać z Bogiem. W milczeniu, otwarciu i odosobnieniu (co po stronie katolickiej świetnie rozumieją kartuzi i karmelici) osoba otwiera się na ogromną przestrzeń odmiennego, który przestaje być uwikłany w ciasne pudełko naszego pojęcia, a staje się sobą, a dla poznającego okazją do swobodnego obcowania z Prawdą.

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc