Przejdź do głównej zawartości

Gdy Niebiosa na chwilę odwracają wzrok. ŚMIERĆ PROROKA JÓZEFA SMITHA (27 VI)

27 czerwca 1844 roku tragiczną śmiercią zginął Hyrum Smith oraz jego brat Józef Smith (Młodszy) – prezydent Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, pierwszy w naszych czasach „Prorok, Widzący i Objawiciel”, twórca tłumaczenia nefickich kronik, czyli Księgi Mormona (JESZCZE JEDNEGO ŚWIADECTWA O JEZUSIE CHRYSTUSIE).

Bracie Józefie, jeśli oddasz się w ręce władz, oznaczać to będzie pewną śmierć – miał powiedzieć jeden z członków Kościoła w dniu, gdy Józef i towarzysze zgodnie w decyzją gubernatora siodłali konie, by jechać do Carthadge. Emma (żona Proroka) przepłakała resztę dnia. Słyszałem kiedyś refleksję, że są takie dni, kiedy ma się wrażenie, że „Niebiosa na chwilę odwracają wzrok”. Czyżby takie poczucie miał Józef – gdy do więzienia w Carthadge zabierał pistolet w celu samoobrony? Czy to samo poczucie towarzyszyła Jezusowi, gdy poprał pomysł, by do Gethsemane apostołowie zabrali ze sobą dwa miecze? Teraz - mówił dalej - kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz! Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców. To bowiem, co się do Mnie odnosi, dochodzi kresu. Oni rzekli: „Panie, tu są dwa miecze”. Odpowiedział im: „Wystarczy” (Łk 27,36-38). Gdy czytam te słowa Chrystusa, staje mi przed oczyma Boska istota, która odmawia sobie chwały, a poddaje się strachowi – naturalnemu odruchowi człowieka, gdy czuje nieuchronnie zbliżająca się śmierć – zresztą... wyjątkowo paskudną.


Pamięci starszego Emmanuela Neto.
W podziękowaniu za rozmowę w lipcu 2015 roku


Czy tak miała się zakończyć historia „człowieka, co rozmawiał z Jahwe” – jak śpiewamy o Proroku Józefie w jednym z kościelnych hymnów?[1] Czy miał zginać rozstrzelany i znieważony przez tłum? Być może?... A może nie?! W szeroko pojętym „przede dniu” swej śmierci Józef wypowiedział się o niejasnych wyrokach Niebios w tonie nadziei. Mówił: Jeśli uda mi się tylko przekazać wam klucze, to niechże – skoro Bóg dopuszcza – polegnę z rąk morderców. Odejdę jednakże w pokoju i z ulgą, wiedząc, że moja praca jest wykonywana, i położono fundament, na którym Królestwo Boże ma wzrastać w tej Dyspensacji Pełni Czasów (w Dniach Ostatnich – przyp. JPS).[2]


Co by było gdyby”


A może mogło się to zakończyć inaczej? Może Ojciec w Niebie mógł oszczędzić życie Józefa i jego kochanego brata, Hyruma, którzy zginęli z rąk tłumu mężczyzn z sąsiadującego z Carthadge miasta Warsaw (paskudna zbieżność nazw)? Wówczas – prawdopodobnie – Józef dokonałby żywota otoczony powszechnym szacunkiem, bowiem w kolejnych latach ustałyby kontrowersje wokół jego osoby. Kościół spokojnie by się rozwijał. Sukcesja po pierwszym proroku nie stałby się przedmiotem sporu – a może nawet sam Józef nominowałby swojego następcę.[3]W Jackson County (w Missouri), zgodnie z objawieniem, istniałaby tylko jedna świątynia całego Ruchu Świętych w Dniach Ostatnich (DiP, sek. 52 i 57), a nie trzy różne – każda należąca do innego „mormońskiego” wyznania.


Może zatem... początki Kościoła w Dniach Ostatnich byłby bardziej fortunne i spokojniejsze niż początki Kościoła starożytnego na Bliskim Wschodzie i w Amerykach – członkowie pierwszego z czasem ulegli podziałom (od II w.), a drugiego zostali niemal do szczętu wymordowani (IV w.). Niestety, „gdybybologii” nigdy nie będzie końca. Niezbadane są ani boże wyroki, ani system bożych dopustów. Te ostatnie bywają niezwykle okrutne – przynajmniej z naszej perspektywy. No cóż... w związku tym są po prostu – okrutne. Przecież nikt z nas nie ma perspektywy bożej. O decyzjach Niebios możemy myśleć co chcemy, bo póki tu jesteśmy mamy niezbywalny komfort nieznajomości bożych dróg.


Życie jest do bani – i bardzo dobrze!


Życie ziemskie jest okrutnie bolesne ze swej natury. Jest czasem prób i trudnych wyborów. Jest tak skonstruowane, by każdy miał przestrzeń wyboru własnej drogi. Mamy tu chwalebną wolność przyjęcia na siebie Imienia Chrystusa. A czynimy to w dwóch celach.


PO PIERWSZE: aby naszych najbliższych (przede wszystkim dobrowolnie założone rodziny) wynieść do Boskości.


PO DRUGIE: aby skuteczniej płakać z tymi, którzy płaczą i pocieszać tych, którzy potrzebują pocieszenia, i (aby) stać jako świadkowie Boga o każdej porze i we wszystkim, i gdziekolwiek się znajdujemy, aż do śmierci.[4] A ta ostatnia (czyli śmierć) – umówmy się – zwykle jest byle jaka, smutna i (wbrew mitom, które wokół niej układamy) absolutnie nie trzyma się kupy.


Ze swej natury życie ziemskie jest do bani – i bardzo dobrze! Właśnie ta przykra natura ziemskiego życia daje wspaniałą przestrzeń, abyśmy sami nadali życiu sens dokonując jak najlepszych wyborów. Mamy pomoc Ducha Świętego (czy to w Kościele, czy poza nim), aby przyczyniać się do budowania Królestwa Niebieskiego. Z tej możliwości skorzystał Prorok Józef. I chwała mu za to! I ja też tak chcę. Jest wspaniałą sprawą odkrywać codziennie nowe powołania – dokonując przy tym ciągłego rachunku sumienia (codzienna pokuta) oraz lgnąc coraz intensywniej do Bożych Podszeptów (codzienne nawrócenie serca). Problemy będą i życie zawsze będzie boleśnie szare. Pozostaje naszym zadaniem, aby nadać mu niebiańskich barw.


Parę lat przed moim chrztem jeden z przywódców Kościoła w Polsce powiedział mi: Jeśli w Królestwie Niebieskim są rzeczywiście ulice ze złotego bruku, to ktoś ten bruk musiał tam położyć. To my, Córki i Synowie Boga, codziennie i przez wieczność całą MAMY BUDOWAĆ NIEBO I NADAWAĆ SWOIM POSTĘPOWANIEM KSZTAŁT KRÓLESTWU NIEBIESKIEMU– mamy już tu na ziemi brukować złote ulice i budować piękne domy „z kryształu i światła”.[5] Swoimi uczynkami nie próbujemy zasłużyć sobie na Niebo. Wręcz przeciwnie! Jak przypomniał mi dwa tygodnie temu przyjaciel z Kościoła, uczymy się być w Niebie; sprawdzamy, czy nadajemy się do świata, gdzie panuje mądrość i miłość – czyli troska, sumienność i serdeczność.[6]


Życie na Ziemi jest dane, abyśmy się zdecydowali, które z żyć wybierzemy potem. Tak, jak Prorok Józef, warto abyśmy wybrali życie chwalebne w Królestwie Niebiańskim, do którego u zarania dziejów wezwał nas Władca wszystkich światów. Jesteśmy w Królestwie Niebieskim bardzo potrzebni, a więc warto jak najlepiej przejść ten test umiejętności zwany „życie ziemskie” – bo jak by ono nie wyglądało (i jak by się nie kończyło), wysiłek się opłaci. Józef – słychać z przytoczonych na początku tego wpisu słów – doskonale wiedział o wielkiej wartości naszego wysiłku.


PRZYPISY:

[1] „Chwalmy człowieka”, Hymny Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, hymn nr 17, Salt Lake City 1998.

[2] Declaration of the Twelve Apostles, Mar. 1844 meeting; in Brigham Young, Office Files 1832–78 (Archiwa Kościelne).

[3] Chodzi o Konflikt Sukcesyjny (więcej we wpisach: Brigham Young – amerykański Mojżesz – 4 listopada 2019; Społeczność Chrystusowa. ROZMOWA Z ANDREW BOLTONEM – 16 maja 2021).

[4] Księga Mosjasza 18,9.

[5] „ulice ze złotego bruku oraz „z kryształu i światła (ognia)” są frazami pojawiającymi się w Pismach Świętych Kościoła (dokładnie w Doktrynie i Przymierzach, sekcji 137).

[6] Podobną myśl zawarł w swym przemówieniu Brad Wilcox (tenże, His Grace Is Sufficient, Uniwersytet im. Brighama Younga, 12 lipca 2011, na: speeches.byu.edu/talks/brad-wilcox/his-grace-is-sufficient – data dostępu 2 lipca 2021).


ILUSTRACJA:

Kadr z filmu fabularnego Józef Smith. Prorok Przywrócenia (2005, reż. T. C. Christensen; w roli Józefa Smitha – Franklyn Richard Macy).


SKRÓTY:

Łk – Ewangelia Łukasza

DiP – Doktryna i Przymierza

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc