Przejdź do głównej zawartości

Bóg objawi Kapłaństwo – a ja Je zobaczę (DiP – sekcja 2)


W moim artykule na MORMONOLOGU z maja ubiegłego roku pisałem, że kapłaństwa nie ma się dla siebie – ale dla bliźnich. Kapłańska Moc Boga nie jest DLA Boga, ale dla Jego stworzeń. Jezus Chrystus nie wykorzystał swego kapłańskiego autorytetu, by zyskać chwałę, ale w pełni wykorzystał je na rzecz swych sióstr i braci. Chrystus był kapłanem odwiecznym i złożył najświętszą ofiarę, by unieśmiertelnić ludzi, uzdrawiać wszystkie dusze i – w reszcie – zrekonstruować rzeczywistość poddaną marności i znikomości przez swe wierne sługi. Ostatnie stwierdzenie oznacza, że Jezus posyła posiadaczy Swego kapłaństwa na niekończącą się misję, która nie ustaje nawet po ich fizycznej śmierci! Kapłaństwo jest służbą i oddaniem – ze swej natury. Jak w ubiegłym roku (oraz przed paroma dniami na kanale MORMONOLOG na YouTube) tak i teraz chciałbym przytoczyć słowa prezydenta Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, Thomasa S. Monsona:
Bóg zostawił elektryczność w chmurach, ropę w ziemi, rzeki bez mostów i (…) miasta niepobudowane. Postawił przed nami wyzwanie surowego materiału (…). Zostawił obrazy nienamalowane, muzykę niezagraną oraz problemy nierozwiązane, aby człowiek poznał chwałę i radość tworzenia.


Od siebie dodam, że wśród różnych darów tutaj właśnie wchodzi w grę dar kapłaństwa, które dane jest nie po to by bezproduktywnie jaśniało, lecz aby było motorem tworzenia, rozwiązywania i błogosławienia. Kapłaństwo jest wezwaniem i dawane jest tym, którzy gotowi są służyć.


Dwa tygodnie temu czytałem jedną z najkrótszych sekcji Doktryny i Przymierzy – sekcję 2. Padają tam słowa zapewnienia Bożego: Oto objawię ci Kapłaństwo ręką proroka Eliasza, zanim nadejdzie ten wielki i straszny dzień Pana (wers 1). Sekcja – choć krótka (raptem trzy-zdaniowa) – może być rozważana i rozumiana na kilka sposobów. Moją uwagę przykuwają słowa „objawię ci Kapłaństwo”. Te trzy wyrazy prowokują mnie do refleksji: Czy ja dałem sobie objawić Kapłaństwo? To znaczy: Czy je zrozumiałem? Czy uczę się go? Czy poznaję (każdego dnia) jego znaczenie i cele? Czy pozwalam sobie na ujrzenie Kapłaństwa w jego pełnej krasie – jako wspaniałego wezwania?


Zanim nadejdzie ten wielki i straszny dzień Pana – przekazuje prorokowi Boże słowa Duch Święty. MNIE nie przeraża to ostatnie zdanie – ono mnie ponagla. Tak jak Dzień Pana prędzej czy później nadejdzie (może jutro, może za tydzień, może za rok... lub kilka tysięcy dekad!), tak z największym prawdopodobieństwem Mój Dzień Pana nadejdzie dużo szybciej. Pojawia się pytanie: jaką zdam relację z mojego szafarstwa, z mojej posługi, z mojej pieczy, pod którą powierzono mi innych ludzi? Jak opowiem przed Chrystusem – Najwyższym Kapłanem – o sposobie gospodarowania tymi dobrami i błogosławieństwami, które otrzymałem TYLKO PO TO, by służyć całemu (a przynajmniej najbliższemu) stworzeniu.


Życzę sobie jednego na najbliższe lata:

Chcę ujrzeć Kapłaństwo wyraźniej!

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc