Przejdź do głównej zawartości

Polska poezja mormońska. ROZMOWA Z PAWŁEM CHWAŃKĄ

Paweł Chwańko (pseudonim) – ur. w 1983 roku w Biłgoraju. Poeta. Kocha podróżowanie i żeglugę. Prywatnie członek wspaniałej rodziny i pracownik wielkiej korporacji. W ramach studiów zapoznawał się z religioznawstwem i językoznawstwem. Związany jest z tak zwanym „ruchem świętych w dniach ostatnich”. Autor bloga z wierszami: pawelchwanko.wordpress.com.

Eliza: Pawle, w tym roku ukaże się Twój debiutancki tomik poezji. Jaka będzie ogólnie tematyka Wierszy pisanych na krześle?

Paweł Chwańko: Będą to wiersze różne. Kilka lat temu dokonałem swojego poetyckiego coming-outu i „wyszedłem z szuflady” tworząc blog z wierszami. Chciałem się podzielić. Myślałem początkowo, że nie mam światu niczego ciekawego do powiedzenia, ale postanowiłem zaryzykować. I... Nie minęło kilka publikacji, a pojawiły się pierwsze polubienia, śledzenie, e-maile z pytaniami. Do niektórych moi Czytelnicy (właściwie Czytelniczki – jak się zorientowałem) mieli kilka pytań – nie wszystkie wiersze były jasne. Zwłaszcza te pisane z perspektywy świętego w dniach ostatnich.

E: No właśnie, „czytelniczki”! Twój podmiot liryczny jest specyficzny! Zasadniczo posługujesz się formami żeńskimi. Skąd ten zabieg?

PCh: Moje podmioty liryczne to także mężczyźni. Ale, owszem, często piszę z „babskiej” perspektywy.

E: Dlaczego?

PCh: Kobiety są ciekawsze! Wiersz męski jest szablonowy, faceci piszą po męsku – schematami. Królowie trochejów, jambów, czternastozgłoskowców, pięciowierszy to ostatecznie najczęściej mężczyźni. Są wyjątki – Różewicz lub Twardowski – ale facet-twórca jest zasadniczo prosty. Nie chcę mężczyznom zarzucać prostactwa, ale przez życie podróżują oni utartymi szlakami, a jak nie – muszą mieć proste plany. Kobiety tymczasem są otwarte na nowość. Patrzą w przyszłość. Analizują głębiej niż faceci, są wielozadaniowe – w domu i pracy. Są ciekawsze.

E: Skąd to zainteresowanie kobietami?

PCh: Kobiety odegrały gigantyczną rolę w moim życiu – Mama, Ciocie, Babcie, ich „psiapsiułki”. Zawsze lubiłem ich towarzystwo i rozmowy. Irytowała mnie cisza lub powierzchowność tematów męskiego grona.

E: Lubisz chyba stand-up „Męska rozmowa telefoniczna” Macieja Stuhra?

PCh: (śmiech) Oj, uwielbiam! Beyoncé i Little Mix w swoich piosenkach podkreślają, że dziewczyny rządzą światem. Ale taka jest (smutna czy niesmutna dla panów) prawda. To kobiety rodzą dzieci, to kobiety dbają o nowe istoty ludzkie od początku, to kobiety uwijają się najintensywniej wokół najbardziej podstawowych spraw życiowych – to inspiruje ich rozmowy, które zawsze – nawet jak głupkowate – są ważne. Ignorowanie tego faktu przez facetów lub paternalizowanie paniom (tak, kochanieńkie, ważne jesteście, ale idźcie że pozmywać bo syf w kuchni!) napędza tylko radykalizujący się feminizm, który dla mnie (w swej radykalnej formie) jest krzykiem – wołaniem o pomoc. Kobieta w naszej kulturze jest – i jestem o tym przekonany – traktowana nie podmiotowo, ale PRZEDMIOTOWO. Jest pod opieką faceta, albo jego przyczajoną doradczynią. Jest obiektem podrywu lub drwin. Nasze koncepcje małżeństwa kontrastują z jego ideałem, który stanowi Ojciec i Matka w Niebie, a którzy są w pełnej, niepodzielnej jedności i równości. Kobieta to albo obiekt seksualny, albo obiekt żartu, albo obiekt opieki – a nie PODMIOT, który wnosi w człowieczeństwo swoje własne, często kompletnie odmienne od męskiego (a konstruktywne) rozwiązania dla pracy, rodziny, społeczeństwa, środowiska naturalnego.

E: Zadam pytanie-kliszę. Czym się inspirujesz – tak ogólnie?

PCh: Szczerze... wszystkim!

E: Brzmisz jak Szymborska.

PCh: O nie! Nawet jeśli czasami podążam śladami wielkiej polskiej noblistki, jestem daleki od jej faworyzowania zwyczajności za jej zwyczajność. Zwyczajność jest niezwykła. Przydarza się raz i można w niej odkryć cuda. A wracając do Twojego pytania, to każdy dzień daje inspirację, religia daje inspirację i sam język poezji.

E: Jak to jest być pierwszym „mormonem” wydającym w Polsce swoją poezję?

PCh: Jeszcze nie wiem, bo Wiersze pisane na krześle dopiero się szykują. Generalnie jesteśmy w Polsce niszową religią i nasza twórczość (na blogach, w artykułach, kanałach na YouTube) jest dla wielu osób czasem niejasna. Ale ufam, że powolutku będziemy zapełniali nasze braki – już mamy swoich ludzi w polityce, w prasie, publicystyce, w różnych zawodach i cechach, a nasze standardy życia i poglądy stają się dla Polaków jaśniejsze. Przyszedł czas na literaturę polską. Nie twierdzę, że tutaj zdziałam cuda, ale w babskim stylu chcę wejść na nieznany teren polskiej poezji mormońskiej. Ufam, że lepsi ode mnie będą dzieło kontynuować.

E: A powiesz coś więcej o sobie, czy poprzestaniemy tylko na tym, co zawarłeś w biogramie na swoim blogu poetyckim?

PCh: Na tę chwilę tylko tyle.

E: Czym jest dla Ciebie Kościół? Czy źródłem inspiracji?

PCh: Owszem wielkiej! Przede wszystkim do życia codziennego. Kościół bardzo koncentruje nas na przyziemności. Krytycy zarzucają nam skomplikowaną teologię i wymagająca doktrynę. A tymczasem jak konkludował Prezydent Kościoła, Russel M. Nelson, nasze przesłania są proste i jasne: kochać siebie samego i siebie nawzajem, kochać Boga, zachowywać Jego przykazania i zaprosić dusze z obu stron Zasłony, by przyjęły zbawcze przymierza w świątyni.

E: A Chrystus?

PCh: To mój najukochańszy Przyjaciel. Zawsze byłem ekstrawertykiem, ale – o ironio – nieśmiałym. Miałem problem z zaprzyjaźnieniem się. Teraz ten problem nie istnieje. Natomiast Jezus z Nazaretu to Przyjaciel, z którym zawsze mam do obgadania wiele spraw. Wiem, że On sam i Jego przykład prowadzą mnie przez ziemskie życie w dobrym i pięknym celu.

E: A jakie są Twoje dalekosiężne plany? Pytam o dom, rodzinę, karierę.

PCh: Na razie pozostawię tę kwestię bez odpowiedzi. Mam plany, ale niektórymi tylko mogę się podzielić. I tak, na przykład, chcę znów odwiedzić USA oraz (w końcu!) Kanadę i Japonię. W najbliższym czasie także moją ukochaną Ukrainę (a propos, mojemu ulubionemu poecie z tego kręgu kulturowego, Ahatanhelowi Krymskiemu, zawdzięczam pseudonim – Chwańko). Chciałbym dokonać obrzędów świątynnych i maksymalnej ilości obrzędów za moich przodków. Chcę jeszcze lepiej służyć przez kapłaństwo moim siostrom i braciom w Kościele i poza nim oraz mojej Rodzinie.

E: Bardzo Ci dziękuję.

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc