Przejdź do głównej zawartości

Joseph F. Smith – prezydent-reformator

Wszędzie przez naturę uczeni jesteśmy lekcji cierpliwości i oczekiwania. Pragniemy rzeczy zanim je otrzymamy, i fakt, że w pewnym czasie ich pragniemy czyni je jeszcze cenniejszymi, gdy w końcu nadejdą. To tylko jedno z genialnych spostrzeżeń prezydenta Kościoła i szóstego proroka naszej dyspensacji, Josepha F. Smitha, którego prezydentura przypadła w burzliwym dla Wspólnoty świętych okresie lat 1901-1918. Osobiście bardzo cenię tego prezydenta. Był nietypową postacią. Z jednej strony mąż kilku żon, wychowany w ostrych zasadach pionierów i według dziewiętnastowiecznej dyscypliny, z drugiej – innowator, człowiek nadziei, zafascynowany tym, co dla Kościoła przyniesie przyszłość. Dziś chciałbym krótko pochylić się nad biografią i dziełem jednej z najwybitniejszych postaci Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, której postawa bardzo mi imponuje. Do prezydentury Josepha F. Smitha jak ulał pasują słowa Pana wypowiedziane w starożytności: Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha (Ewangelia Łukasza 3,6-8)

Młodość i członkostwo w Kościele

Józef F. Smith był bratankiem Proroka Józefa Smitha – synem tragicznie zmarłego Hyruma Smitha i jego żony Mary Fielding. Urodził się 13 listopada 1838 roku, w osiem lat po formalnym zorganizowaniu Kościoła. W 1846 roku wraz z matką – w wyniku prześladowań – uszedł za Brighamem Youngiem na Terytorium Salt Lake, gdzie święci z czasem zorganizowali swój stan, Utah. 21 maja 1852 roku został ochrzczony przez prezydenta Hebera C. Kimballa. W tym samym roku z życiem ziemskim pożegnała się jego matka. Dwa razy udał się na misję: w 1854 roku na Hawaje (na które miał jeszcze na chwilę wrócić dziesięć lat później), a w 1860 do Wielkiej Brytanii. W wieku 27 lat został apostołem. Dwakroć wybrany na przewodniczącego misji europejskiej, w 1889 roku został Drugim Doradcą prezydenta Wilforda Woodruffa. Później piastował ten sam urząd przy prezydencie Lorenzo Snow. 17 października 1901 roku w tydzień po śmierci prezydenta Snowa został wyniesiony do godności Prezydenta Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.[1]

Zmiany i objawienia

W roku 1904 do rządu USA doszły słuchy, że członkowie Kościoła nadal, mimo wcześniejszych zakazów wewnątrz-kościelnych i zapewnień, praktykują poligamię. Joseph F. Smith staje na wysokości zdania. W specjalnym Drugim Manifeście kładzie kres praktyce. Oczywiście zakaz zawierania nowych małżeństw przez żonatych członków Kościoła nie zdelegalizował już istniejących i wiele z tak zwanych małżeństw pluralistycznych przetrwało do późnych dekad XX wieku. Drugi Manifest spotkał się jednak ze sprzeciwem niektórych przedstawicieli władz Kościoła, w tym apostoła Matthiasa F. Cowley'a oraz apostoła Johna W. Taylora. Obaj zrezygnowali z urzędu w Kościele. O ile Cowley pozostał jednak wierny nauczaniu kościelnemu, o tyle Taylor został później ekskomunikowany.[2] Praktykujący po dziś dzień poligamię tak zwani „mormońscy fundamentaliści” nadal działają na terenie USA – nierzadko robiąc czarny PR Kościołowi Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Dla prezydenta Smitha osobiste objawienie było wielką wartością. To ono zainspirowało go do wydania Drugiego Manifestu. Słuchanie podszeptów Ducha Świętego było najważniejszą sprawą w życiu codziennym tego przewodniczącego Kościoła. To właśnie Duchowi zawierzył on wieloletni dylemat teologiczny: co się działo z Chrystusem w dziwnym okresie – od Jego zadość czyniącej Śmierci do chwalebnego Zmartwychwstania. Według słów starożytnego apostoła: Przecież i Chrystus raz cierpiał za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby przyprowadzić was do Boga. Zabity wprawdzie w ciele, przez Ducha jednak został ożywiony. W Nim też poszedł i ogłosił ocalenie duchom zamkniętym w więzieniu, nieposłusznym wówczas, gdy Bóg wyczekiwał cierpliwie za dni Noego, kiedy była budowana arka. W niej tylko niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę. (Pierwszy List Piotra 3,18-20). I dalej: Po to przecież także umarłym została ogłoszona Dobra Nowina, aby, jeśli nawet zostali osądzeni po ludzku w ciele, żyli jednak w duchu po Bożemu. (4,6). 3 października 1918 roku Józef F. Smith, bratanek pierwszego Proroka naszej dyspensacji, doświadcza przedziwnej wizji: Chrystus zorganizował misję wśród tych, którzy odeszli z tego świata przed Jego zbawczą męką i śmiercią. W świecie duchów spotkał przede wszystkim Adama i Ewę, proroków, liczne dobre dusze i zainicjował dzieło szerzenia Ewangelii również wśród zmarłych. Prezydent dowiedział się też, że ci, którzy zmarli poznawszy pełnię Ewangelii kontynuują dzieło ewangelizacji po drugiej stronie Zasłony.[3]

Babski” prezydent

W mojej opinii prezydent Smith słynie także jako prezydent kobiet. Otrzymawszy wychowanie w surowych dziewiętnastowiecznych zasadach i zwyczajach, był niezwykle zafascynowany tym, co przyniesie przyszłość dla Kościoła. Nic dziwnego, że wielkie nadzieje wiązał z kobiecą formacją kościelną, Stowarzyszeniem Pomocy. Za jego prezydentury, w roku 1909, Bathsheba W. Smith, przewodnicząca Stowarzyszenia, zaprosiła do współpracy Amy Brown Lyman. Dla ostatniej kształcenie świętych, na ludzi zdrowych cieleśnie i duchowo było jednym z priorytetów. Lyman związała Stowarzyszenie z Czerwonym Krzyżem, by mogło ono nieść pomoc potrzebującym, a jak się okazało później, także ofiarom I Wojny Światowej. Jóżefowi F. Smithowi bardzo zależało na aktywizacji kobiet w Kościele. Niedługo przed swą śmiercią w 1918 roku prezydent Smith mianował Amy Brown Lyman przewodniczącą nowego oddziału Stowarzyszenia, Social Service Department.[4]

Ważne nauki

Prezydent Joseph F. Smith zostawił liczne ważne nauki świętym. Zachęcam do zapoznania się z nimi na oficjalnych stronach Kościoła. Moim zdaniem najważniejsze było jego pełne nadziei zapatrzenie w przyszłość, ciekawość, która towarzyszyła oczekiwaniu błogosławieństw dla wspólnoty świętych w dniach ostatnich. To właśnie on jest autorem inkluzywnego i pełnego nadziei stwierdzenia o Kościele: wierzymy w każdą prawdę, nie ważne czego ona dotyczy. Żadna sekta czy religijna denominacja – lub, jeśli tak mogę rzec: żaden sposób poszukiwania prawdy – na świecie nie posiada ani jednego pryncypium prawdy, które byśmy mieli przekreślić lub nie zaakceptować. Chętni jesteśmy przyjąć każda prawdę z jakiego by nie pochodziła źródła; albowiem prawda będzie istnieć, prawda będzie trwać.[5]

Przypisy:
[1] Teachings of the Presidents of the Church. Joseph F. Smith, Salt Lake City 2011, za: aplikacja kościelna.
[2] Mormon America. The Power and the Promise, red. Richard N. Ostling i Joan K. Ostling, Nowy Jork 2007, s. 72-76.
[3] Nauki i Przymierza, 138.
[4] Colleen McDannel, Sister Saints. Mormon Women Since the End of Polygamy, Oxford 2019, s. 43 i 47.
[5] We believe in all truth, no matter to what subject it may refer. No sect or religious denomination [or, I may say, no searcher of truth] in the world possesses a single principle of truth that we do not accept or that we will reject. We are willing to receive all truth, from whatever source it may come; for truth will stand, truth will endure – za: www.goodreads.com/author/quotes/4099852.Joseph_F_Smith (data dostępu: 1 grudnia 2019)

Źródło fotografii:
commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=8525961

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc