Przejdź do głównej zawartości

Doktora Jamesa White'a walka z mormonizmem

Ostatnio znajomy zapytał mnie czy oglądałem wykład dr. Jamesa White'a Presentation on Mormonism. Szczerze odpowiedziałem, że nie, ale dodałem, że chętnie się z wykładem zapoznam. Dostałem link. Dzielę się nim również z Czytelnikami:


Prezentacja ciekawa, ale, ale, ale... Postaram się zawczasu, zanim Czytelnik kliknie na link, wtrącić swoje ALE i zaprezentować, moje spostrzeżenia na temat tego, co w wykładzie zostało przedstawione. A zatem – uwaga – spoiler alert!
Tak! Dr White walczy z mormonizmem, ale w osobliwy sposób. Przedstawiając swoją wizję mormonizmu posłużył się – jak to zwykle bywa – cytatami wyjętymi z kontekstu i nie rozróżniając tego czym w Kościele LDS jest TRADYCJA a czym DOKTRYNA. Obie prelegent traktuje tak samo. Postanowiłem to rozróżnienie nieco unaocznić, a czyniąc to zanalizować wykład Dr Jamesa White'a punkt po punkcie oraz wyjaśnić w co naprawdę wierzą mormoni. A oto punkty:

Punkt 1: Dr J. White zauważa, że od lat 1980-tych mormonizm radykalnie się zmieniał. To zarzut.
Tu prelegent podniósł głos po czym zrobił pauzę. I – pytam się – co w tym dziwnego? Religie się zmieniają. Może nieco zmienia się nauczanie, katecheza, ale zasadnicze rzeczy zostają te same. Na gruncie mormońskim zmieniają się tradycje, ale doktryna pozostaje jedna. Jak zauważa w swej książce Michael R. Ash, The Shaken Faith Syndrome (2008), doktryna mormońska jest niezwykle skromna. Ogranicza się do 13 Zasad Wiary (przedstawionych u mnie na blogu w osobnej zakładce – Zasady Wiary) w pismach Kościoła, a dokładnie w tak zwanej Perle Wielkiej Wartości. Reszta nauk to wolne interpretacje nauczycieli, luźne popularne refleksje wiernych i teologów Kościoła LDS, czyli – jeszcze raz – tradycje, ale nie doktryna. Autor wspomnianej książki zawęża doktrynę jeszcze bardziej – do siedmiu punktów (por. s. 33). Doktrynalna jest wiara:
  1. w Boga,
  2. w to, że Bóg jest naszym Ojcem i interesuje się naszym szczęściem,
  3. że Jezus jest Synem Boga, zadośćuczynił za nasze grzechy i zmartwychwstał, byśmy i my mogli znowu żyć,
  4. że Józef Smith był bożym prorokiem,
  5. że Russel M. Nelson jest jest obecnym prorokiem Boga (w czasach publikacji książki był nim Gordon B. Hinckley),
  6. że Pisma Święte są słowem Boga,
  7. że Kościół LDS posiada władzę administrowania obrzędów, które zbliżają nas do Boga.

Punkt 2: W 1992 roku opublikowany został podręcznik przygotowujący narzeczonych do zawarcia małżeństwa na wieczność w świątyni, Achieving Celestial Marriage. Tam też pojawia się fraza, że Bóg był kiedyś człowiekiem żyjącym na innej planecie, który przez posłuszeństwo odwiecznym prawom Ewangelii został podniesiony do godności Boga.
Zaiste! Historia ta powtarzana jest przez wielu znawców mormonizmu, samych mormonów, a nawet przez nauczycieli, ale nie stanowi ona DOKTRYNY. Nie wiemy dokładnie skąd wziął się Ten, którego nazywamy Bogiem, ale mało prawdopodobnym jest, że miał On jakikolwiek początek (patrz: zakładka Zasady Wiary). Poruszamy tu kwestię pytania o egzystencję samego Boga i na czym ona polega, a ta dla ludzi pozostaje tajemnicą, gdyż jest dla nich nie do pojęcia. Nawet jeśli przyznamy rację Brighamowi Youngowi i innym starszym, którzy wierzyli w ten sposób, nie zrozumiemy teraz, dzisiaj, co „autor miał na myśli”, gdy naukę tę po raz pierwszy wyłożył. Co znaczy „podniesienie do boskości” (ang. exaltation lub elevating to Godhood) i co znaczy, że Bóg za razem miał, jak i nie miał początku? A obie te nauki – wzajem sprzeczne – są jednak obecne w mormońskiej katechezie. Dla mnie to mistyczne metafory, a co znaczyły?... Sami autorzy zabrali tę tajemnicę do grobu. Dosłowne zrozumienie zdania „Bóg żył na innej planecie i został podniesiony do boskości” wywołuje nieporozumienia. Ci, którzy wierzą w to w istocie są zwolennikami pewnej bardzo popularnej TRADYCJI MYŚLI MORMOŃSKIEJ, a nie doktryny.

Punkt 3: W 1910 roku mormoński starszy B. H. Roberts nauczał: „człowiek pochodzi od Boga; w rzeczy samej jest on tej samej rasy co Bogowie”. A James White komentuje: człowiek i Bóg są istotami tego samego gatunku.
No, to już przesada, by kategorie biologiczne wpychać w sferę duchową! Ale pochylmy się nad zdaniem Robertsa i zestawmy to zdanie z Psalmem 82:
Bóg powstaje w zgromadzeniu bogów,
pośrodku bogów sąd odbywa:
«Dokądże będziecie sądzić niegodziwie
i trzymać stronę występnych?
Ujmijcie się za sierotą i uciśnionym,
wymierzcie sprawiedliwość nieszczęśliwemu i ubogiemu!
Uwolnijcie uciśnionego i nędzarza,
wyrwijcie go z ręki występnych!
Lecz oni nie pojmują i nie rozumieją,
błąkają się w ciemnościach:
cała ziemia chwieje się w posadach
Ja rzekłem: Jesteście bogami
i wszyscy - synami Najwyższego
(Ps 82,1-7)
Tę naukę Psalmu przypomina Jezus w rozmowie z faryzeuszami: Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście? (J 10,34). Nie jesteśmy TYM SAMYM CO BÓG, ale mamy boskie pochodzenie – wszyscy. A czy kiedyś zostaniemy podniesieni do tej samej chwały co Ojciec w Niebie? Przypomnijmy słowa Apostoła Jana: Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni (1 J 3,2).

Punkt 4: Zdaniem dr Jamesa White'a – bo nie zdaniem Kościoła (od razu to zaznaczmy) – celem naszego postępu w stronę boskości jest to, byśmy zorganizowali swoje planety i zaludnili je duchowymi dziećmi.
Owszem, słusznie, jest to nauczanie Brighama Younga, drugiego prezydenta Kościoła. Ale! Była to jego osobista interpretacja Biblii i prywatnych objawień danych prorokowi Józefowi. TO NIE JEST DOKTRYNA KOŚCIOŁA. Wielu mormonów może ostrzy sobie zęby na własne planety, ale w istocie jest to popularna w Kościele tradycja, natomiast nie wpływa ona na jego oficjalną doktrynę.

Punkt 5: Dr James White przytacza i krytykuje określenie „gospel programme”.
Innymi słowy: Ewangelia jest pewnym programem. To zdaniem White'a błąd mormonów w rozumieniu istoty Ewangelii. I teraz ja się pytam: a nie jest ona programem? Ewangelia jest dla mormonów instrukcją życia. Odsyłam do Ewangelii Mateusza 6.

Punkt 6: Na podstawie swojego researchu dr James White konkluduje: you were never created (nigdy nie byliście stworzeni). Tak – jego zdaniem – uczą mormoni.
A teraz moje zdanie i moja interpretacja tej frazy – znów wziętej z Achieving Celestial Marriage. Owszem! Bo człowiek został inaczej powołany do istnienia niż roślina, planeta lub zwierzę. Nasze przyjście na ten świat jest podobne do przyjścia na świat zwierzęcia, ale w sensie ontologicznym człowiek jest czymś innym niż pozostałe istoty żywe oraz zjawiska przyrodnicze czy ciała niebieskie. Stąd autor Achieving Celestial Marriage dystansuje się wobec stosowania do genezy człowieka słowa „created” (a wręcz je odrzuca), gdyż geneza człowieka jest o wiele bardziej złożona, a sam człowiek jest droższy Bogu w Jego planie niż inne istoty.

Punkt 7: Teza dr White'a: gdyby Józef Smith żył dłużej, mormonizm nigdy by nie powstał. A to dlatego, że Józef często zmieniał zdanie. Stąd straciłby on zaufanie naśladowców.
Cóż... nie wiemy jakby potoczyłyby się losy świata, gdyby wiele rzeczy się nie wydarzyło. Tak, Józef Smith w swoich PRYWATNYCH poczynaniach często zmieniał zdanie, nieco zmieniał też opcje polityczne, ale to nie miało wpływu na jego doktrynalne nauki zawarte w Naukach i Przymierzach, które są wskazówkami dla działalności Kościoła. Zainteresowanych pragnę odesłać do mojej Rozmowy z Grzegorzem w osobnej zakładce (Rozmowy).

Punkt 8: Dr James White zauważa, że Józef Smith uczył, iż Ojciec Niebieski ma ciało.
Przyjrzyjmy się chwilę dłużej tej sprawie. Otóż, 7 kwietnia 1844 roku odbywa się pogrzeb bliskiego przyjaciela Józefa Smitha, Kinga Folletta. Ceremonia żałobna jest okazją do wygłoszenia przez proroka płomiennego kazania o naturze Boga Ojca: Bóg był niegdyś taki, jak my i jest wyniesionym (ang. exalted) na wyżyny człowiekiem i zasiada na tronie na najwyższych niebiosach! (…) Powiadam wam, że gdybyście mieli ujrzeć go dziś, widzielibyście go jako człowieka o tej formie, co wasza, w człowieczeństwie, wyglądzie i w samym kształcie jako człowieka; oto Adam był stworzony na jego obraz i podobieństwo. (Mark. A. Scherer, The Journey of the People, Independence 2013, s. 388). Powyższy cytat mógłby być w tym momencie potraktowany jako ekspresja mormońskiego poglądu na naturę Boga gdyby nie trzy problemy. Po pierwsze, problem w tym, że – jak zauważa Herman C. Smith – kazanie (zwane przez mormonologów „Follett Sermon”) opublikowano w czasopiśmie Times and Seasons po śmierci proroka, stąd nie ma możliwości dokładnego sprawdzenia jak kazanie to w rzeczywistości brzmiało (s. 389). Po drugie, H. C. Smith zauważa, że styl całego „Follett Sermon” rażąco odbiega od stylu, którym posługiwał się prorok. Staje się więc wątpliwe, czy Józef Smith w ogóle wypowiedział je w dostępnej dziś formie. Po trzecie, nikt nie notował kazania Józefa Smitha na bieżąco. Między innymi z tych przyczyn Społeczność Chrystusowa – schizmatycka wspólnota ruchu świętych w dniach ostatnich, która oddzieliła się od Kościoła LDS – nie podziela mormońskiej koncepcji Boga. Wspominany już B. H. Roberts zauważa jednak (podobnie jak wielu mormońskich teologów), że „nie ma ojca, który niegdyś sam nie byłby synem” - toteż w mocy pozostaje pogląd, iż Bóg Ojciec sam ma (lub miał) gdzieś źródło swego pochodzenia oraz jest udoskonaloną istotą posiadającą ciało (B. H. Roberts, The Mormon Doctrine of Deity. The Roberts – van der Donckt Discussion, Salt Lake City 1903, s. 232). Jak czytamy w publikacji Kościoła LDS (w Naukach prezydentów Kościoła), sam Bóg był kiedyś taki jacy my teraz jesteśmy, a teraz jest On wyniesionym człowiekiem i zasiada na tronie w niebiosach. To jest wielka tajemnica. Jeżeli zasłona zostałaby dzisiaj rozdarta i (…) jeżeli mielibyście zobaczyć go dzisiaj, zobaczylibyście, że wygląda jak człowiek – jak wy sami, a całej postaci, obrazie i w dokładnym kształcie człowieka (Co znaczy być stworzonym na obraz Boga?, „Liahona” październik 2015, s. 59 – za: Teaching of Presidents of the Church: Joseph Smith, 2007, s. 40). Owszem, zacytowane zdania są częścią mormońskiej tradycji, ale czy dosłownie pojętej DOKTRYNY? Oddajmy słowo Dallinowi H. Oaksowi: Wszystko zaczyna się w Bogu Ojcu - wyjaśnia w swoim artykule „Boska Trójca i plan zbawienia” starszy Dallin H. Oaks z Kworum Dwunastu Apostołów Kościoła LDS. Chociaż wiemy o Nim stosunkowo mało, nasza wiedza odgrywa ważną rolę w pojmowaniu najwyższej pozycji, jaką On zajmuje, relacji, która nas z Nim łączy i Jego kierowniczej roli w planie zbawienia, Stworzeniu i we wszystkim co było później. (...) Jest On Bogiem i Ojcem Jezusa Chrystusa, jak również nas wszystkich. (Dallin H. Oaks, Boska Trójca i plan zbawienia, „Liahona”, maj 2017, s. 101). Chcę raz jeszcze przypomnieć: Wszystko zaczyna się w Bogu Ojcu. Odróżnijmy tradycję teologiczną od doktryny.

Punkt 9: Dr James White komentuje fakt – i jest to fakt – iż mormoni wierzą w trzy królestwa, w których ludzie znajdą się po zmartwychwstaniu. Przedstawia przy tym skomplikowaną drogę dusz do poszczególnych królestw.
W mojej – nie opublikowanej jeszcze książce – też ustosunkowuję się do tej kwestii. Pragnę zatem wyjaśnić! Celem życia na Ziemi jest osiągnięcie po śmierci i zmartwychwstaniu Królestwa Celestialnego. Jest to najwyższy stopień chwały, gdzie obcować będziemy z Ojcem Niebieskim i całą naszą niebiańską rodziną. Nie wszyscy jednak spełniają warunki, by tam się znaleźć. Toteż dla innych osób – a Bóg chce, by wszyscy byli zbawieni (Pierwszy List do Tymoteusza 2, 4) – przygotowane są inne stopnie: Królestwo Terestialne i Królestwo Telestialne. O ile Celestialne ma „chwałę słońca”, o tyle Terestialne „chwałę księżyca”, a Telestialne „chwałę gwiazd” (por. Nauki i Przymierza, 76). W poszczególnych królestwach znajdziemy się po Zmartwychwstaniu. Natomiast zaraz po śmierci przebywamy w świecie duchów – dla ludzi sprawiedliwych jest to rajskie miejsce, stan pokoju, gdzie odpoczywają od kłopotów, trosk i smutku (por. Księga Almy 40, 11-12). Ale – jak wywnioskować możemy z nauk Brighama Younga (por. Teachings of the Presidents of the Church: Brigham Young, Salt Lake City 1997, s. 52) to jest tylko namiastka tego co wiemy o przyszłym życiu po Zmartwychwstaniu. A od siebie dodam, iż nie znamy samej struktury tych królestw, a ich nazwy dane są tylko roboczo ludziom, by mieli mniej więcej ogląd kwestii eschatologicznych.

Punkt 10: Ci, którzy trafią do piekła będą rządzić nad demonami.
To słowa dr Jamesa White'a. Tym razem wzięte nie wiadomo skąd! Jeśli nawet ktoś z członków Kościoła LDS tak nauczał, to na własną rękę i własne ryzyko. Nie jest to doktryna, a jedynie poetycki zryw.

Punkt 11: Jezus i Szatan są braćmi.
Cóż, na takiej samej zasadzie jak Jezus i ludzie. Pochodzą oni od Boga Ojca, ale Chrystus pochodzi od Niego w innym, wyższym, porządku, którego my mali ludzie nie pojmiemy. A zatem w świetle genezy Jezus, ludzie i demony pochodzą od Boga Ojca, ale ontologicznie nie są i nigdy nie byli tożsami.

Nie ustosunkowałem się tutaj do kwestii Kolobu (tronu Bożego w Niebie) i do chrztów za zmarłych. Sądzę, że Czytelnika już i tak dość dziś wymęczyłem. Stąd te dwie (fascynujące) kwestie poruszę w osobnym wpisie, a sądzę, że zasługują one na osobny dłuższy wywód.

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc