Przejdź do głównej zawartości

SZATAN – zwolennik Ładu. Niedoszły zbawiciel

 

W moim wpisie zatytułowanym Chrystus – wybawiciel od poglądów „jedynie słusznych” zawarłem te oto zdania, od których dziś chciałbym zacząć: Jezus z Nazaretu nigdy nic nie nakazał ludzkości w sposób wiążący. Gdyby dał rozwiązania wiążące – doszłoby do tragedii! Jego naśladowcy mieliby dzisiaj niepodważalne prawo uznania się za lepszych od innych. A co za tym idzie – do potępiania i tępienia wszystkiego, co byłoby w ich opinii odmienne lub – jak kto woli – niezgodne z przyjętą przez nich normą. Chrystus tymczasem był lojalny wobec swej pierwotnej decyzji, iż pragnie, by jego siostry i bracia mieli możliwość wyboru – każdego dnia. Jezus był Chrystusem – a co za tym idzie: Wybawicielem od poglądów – rzekomo – jedynie słusznych. I chwała Mu za to, że nie dał nam żadnych ostatecznych rozwiązań. Zamiast tego dał nam wolną rękę do kontynuowania Jego dzieła niesienia pomocy i szukania doraźnych wyjść z trudnych sytuacji. Dał nam nie małe „pole do popisu”, byśmy w sposób jak najbardziej kreatywny korzystali z boskiego potencjału wspierania innych – bez żadnego ich osądzania. Mamy w ciągu tego krótkiego życia na Ziemi niepowtarzaną okazję ZADZIWIENIA SIĘ ogromem doświadczeń – przykrych i rozkosznych – aby stale podejmować decyzje, które sami (każdy i każda z nas) uznamy za te najwłaściwsze – na daną chwilę i zgodnie z naszą najlepszą wiedzą.


Zawarte w innej publikacji poglądy na temat Lucyfera były zupełnie odmienne. Ten wspaniały anioł był zwolennikiem Ładu i Normalności. Gdy wystawił swoją kontr-kandydaturę na zbawiciela Dzieci Boskich miał – według objawień danych w Dniach Ostatnich zapewnić Ojca Niebieskiego „Oto jestem, poślij mnie, będę Twoim synem i odkupię całą ludzkość tak, że ani jedna dusza nie będzie stracona, i dokonam tego na pewno; daj mi więc Twoją cześć” (Księga Mojżesza 4,1). Super pomysł – w sumie! Wszyscy zbawieni (odkupieni), ani jeden stracony, odpowiednia pozycja („daj mi więc Twoją cześć”). Lucyfer byłby kapitalnym mesjaszem. To znaczy: powiedziałby jasno i klarownie jak żyć, co i kiedy robić, dałby wszystkim szczęście, radość i zbawienie. Lucyfer – jak wskazuje jego imię, „Niosący Światłość” – zapewniłby świat Ładu i Normalności. Na życie odpowiedzialne nie byłby miejsca; nie byłoby przestrzeni ani na dokonanie wyborów ani na rozwój, ani na dojrzewanie.


Ale, powiedzmy sobie szczerze...



Lucyfer – zbawiciel żądny Światła


Mawia się, że „dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”. No... bo jest! Lucyfer, ten jakże potężny i wspaniały anioł, chciał dobrze! Był zwolennikiem Ładu i Normalizacji. Chciał szczęścia dla wszystkich istot ludzkich i bardzo zależało mu na swoim sukcesie. Gdy wystawił swoją kontr-kandydaturę na zbawiciela Dzieci Boskich miał – według objawień danych w Perle Wielkiej Wartości – zapewnić Ojca Niebieskiego „Oto jestem, poślij mnie, będę Twoim synem i odkupię całą ludzkość tak, że ani jedna dusza nie będzie stracona, i dokonam tego na pewno; daj mi więc Twoją cześć” (Księga Mojżesza 4,1).


I tak oto te dobre intencje – a ludzie z pewnością za takie by je uznali – wbiły Lucyfera w dumę i pozbawiły pokory, czyli najcenniejszej z cech Dziecka Bożego. Miał zatem Lucyfer przecudowny pomysł – w sumie! Wszyscy zbawieni (odkupieni), ani jeden stracony i odpowiednia przy tym pozycja. Lucyfer byłby kapitalnym mesjaszem. To znaczy: powiedziałby jasno i klarownie jak żyć, co i kiedy robić, dałby wszystkim szczęście, radość i zbawienie; uporządkowałby całą rzeczywistość. Lucyfer – jak wskazuje jego imię, „Niosący Światłość” – zapewniłby świat Ładu, Norm i wielkiego Szczęścia.


Tylko, że wówczas na życie odpowiedzialne nie byłby już miejsca; nie byłoby przestrzeni ani na dokonanie wyborów – słusznych albo błędnych, nie byłby czasu ani na rozwój, ani możliwości na dojrzewanie. Piękne chęci – inspirowane powszechnie uznawanymi cnotami: ambicją, altruizmem oraz stanowczością – stały się przyczyną potężnego grzechu.


Chrystus – zbawiciel zstępujący w Mrok


Chrystus, Wielki JHWH, nie bał się Mroku Absolutnego. Zapragnął wejść w najciemniejsze jądro Świata, który sam stworzył. Wiedział, że tylko On może skonfrontować się z największym dnem. Tylko On mógł udźwignąć istotę wszechrzeczy. A istotą wszystkiego – na najniższym jego dnie – jest rozpaczliwa męka. I Chrystus postanowił się z nią właśnie zmierzyć. Trzeba w nią wejść, by dokonać dzieła Odkupienia.


Lucyfer spanikował – zaproponował ład i normalność. Chrystus – miał odwagę i śmiałość, by wejść w świat najgłębiej, co było konsekwencją dania ludziom swobody. Lucyfer chciał wszystko trzymać krótko. Chrystus – odpuścił. Wszedł w najgłębszą strukturę rzeczy – jako Stwórca dokonał dzieła, które zaczął. I dał tym samym przykład odpowiedzialności. On był odpowiedzialny – i konsekwentnie dał przestrzeń na samostanowienie wszystkim duszom. Nikomu nic nie nakazał. Dokonał dzieła zbawienia. I zachował u ludzi pełną swobodę – mogą teraz wybierać czy przyjmą Jego ofiarę, czy z niej zrezygnują, oraz na ile są w stanie pójść za Nim.


Lucyfer odniósł porażkę ponieważ okazał się tchórzem.

Wybierał drogę łatwą, a Chrystus – najtrudniejszą.


Lucyfer wybrał drogę jasną (drogę światła).

Chrystus obrał drogę trudną – drogę Wielkiego Mroku.


Lucyfer – kochający chwałę i światłość

został ich pozbawiony na wieki i ciemność go pochłonęła.

Chrystus postanowił otoczyć swoją troską i ojcowską serdecznością

Mroczą Naturę Wszechrzeczy – i Ciemność go nie ogarnęła.

Lecz cała, bardzo chętnie, się Jemu oddała.


Od tamtej pory odczuwanie ciągłego rozgoryczenia jest karą demonów. Smutek i poczucie wewnętrznej pustki – ich jedynym stanem.

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc