Ja
też...no... ten tego.... nie wiem... No, jestem... to znaczy... nie
jestem... Nie wiem sama, ale jestem wierząca – tylko
niepraktykująca? Taką jąkającą się koleżankę
często usłyszymy, gdy rozmawiamy o wierze w towarzystwie. Jestem
wierząca, ale nie praktykująca – konkluduje na
imprezie nasza znajoma. Można? – Można! Przez chwilę robi się
nieco niezręcznie, każdy moczy dzióbek w trzymanym napoju. W końcu
ktoś zmienia topik: słuchajcie, co widziałam ostatnio w
mieście – woła inna koleżanka. Wszyscy udają, że
tematu nie było... No właśnie. Warto się pochylić nad tym
niezwykłym fenomenem społecznym, szczególnie popularnym w Polsce.
Wierzący-niepraktykujący. W Kościele Jezusa Chrystusa nie ma
wierzących niepraktykujących – są aktywni lub nieaktywni (lub,
moim zdaniem, mało aktywni). Czy tych ostatnich można nazwać
niepraktykującymi? Być może. Ale jak można wierzyć i nie
praktykować? Trudno sobie wyobrazić istnienie takiego zwierzątka,
które byłoby wierzące i niepraktykujące. Albo rybki – albo
przemarsz wojsk... A jednak sprawa nie jest taka prosta!
Zauważmy,
że Apostoł Jakub mówi wyraźnie o religijności – że ta polega
ona na wspieraniu sierot i wdów w ich utrapieniach, i w zachowaniu
siebie samego nieskalanym od wpływów świata. Dodaje też, że nie
ma wiary bez uczynków (List Jakuba 1,27 i 2,17). To prawda. Taka
jest idea wiary, którą chrześcijaństwo – w tym mormonizm –
przejęło po judaizmie. Wierzyć – to znaczy coś robić, mieć
jakąś postawę. Jeżeli ktoś nie realizuje swej wiary poprzez
konkretną postawę jest po prostu... NIE-wierzący! Nie musi być
ateistą – ten po prostu wierzy, że Bóg nie istnieje.
Wielkie
„ALE”!
Ze
względu na nieporozumienie generowane przez wspólnoty religijne
dopuszczające istnienie w swych szeregach wierzących i
niepraktykujących, warto pochylić się nad wierzącym w Kościele
Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Przez „wierzę i
praktykuję” przyjęło się (niestety!) uważać „chodzę co
niedzielę do kościoła”. Tymczasem
u nas nie nakazuje się uczestnictwa w Spotkaniu Sakramentalnym
(nabożeństwie) w niedzielę! Zachęca się do niego. Dlaczego?
Ponieważ przyjmując sakrament z własnej i nieprzymuszonej woli
odnawiamy (z własnej i nieprzymuszonej woli) przymierze chrztu –
bierzemy na siebie Imię Chrystusa i przysięgamy, że zawsze
będziemy o Nim pamiętać. Spotkanie Sakramentalne pełne ciszy,
refleksji i rekolekcji umacnia naszą wiarę – czytaj: naszą
postawę – oraz nasze świadectwo. Ale Kościół nie mówi, że
jeśli opuścisz spotkanie, grzeszysz. Wcale nie grzeszysz! Może
akurat coś Ci wypadło? Może niedomagasz? Może mieszkasz daleko?
Może coś się stało? Może... to po prostu nie ten dzień? Bywa!
Jest cała masa innych pól do popisu, gdzie możemy wykazać się
wiarą – i nie musi to być wyłącznie chodzenie do kościoła na
nabożeństwa. Możemy na przykład:
- zatroszczyć się o tego, kto płacze lub cieszyć się z tym, kto ma dobry dzień,
- zaopiekować się osobą samotną, opuszczoną (List Jakuba 1,27),
- pomodlić się do naszego Ojca w Niebie,
- uniknąć okazji do ciężkiego wykroczenia (List Jakuba 1,27 – zachować siebie samego nieskalanym od wpływów świata), robiąc w zamian coś konstruktywnego!
- przestrzegać Słowa Mądrości (Doktryna i Przymierza 89),
- wykonać miły telefon / wysłać zabawny SMS lub wiadomość na „fejsie”,
- pobyć z rodziną,
- pobyć z przyjaciółmi,
- zaangażować się w wolontariat
i
najważniejsza propozycja wykazania się wiarą (ważna i ogólna,
choć pozornie mało konkretna):
- nie osądzać, a mieć dla każdego czas poparcia lub wsparcia.
Czy
można wierzyć i nie praktykować?
Czy
można wierzyć i nie praktykować? Odpowiem tak: nie w Kościele
Jezusa Chrystusa! Można po prostu... nie bywać w kościele, ale
praktykować można zawsze i wszędzie i do praktyki mamy pełne pole
na boży popis! Oczywiście, nie zachęcam nikogo do unikania
nabożeństw. Powtórzę się: przyjmując
sakrament z własnej i nieprzymuszonej woli odnawiamy przymierze
chrztu – bierzemy na siebie Imię Chrystusa i przysięgamy, że
zawsze będziemy o Nim pamiętać. Według Doktryny Kościoła w
czasie Sakramentu dokonuje się potężne przeistoczenie – osoby
wierzącej w Chrystusa. Każdy z nas potwierdza swe boże
dziecięctwo, zobowiązuje się podążać za Zbawicielem i staje
się tabernakulum samego Boga i Jego Ducha, które w swej istocie
jest transparentne i promieniuje Bożą chwałą na cały otaczający
je świat.
Źródło
fotografii: 123RF.com