Przejdź do głównej zawartości

Maryja – cenne i wybrane naczynie

Wydarzenia ostatnich miesięcy, a szczególnie włączenie kobiet w więcej posług w Kościele, skłania mnie do refleksji nad statusem i rolą kobiet w religii. Moja uwaga kieruje się na jedną z centralnych postaci Pism Świętych – Maryję, Matkę Jezusa.

Na początku chciałbym się nieco powtórzyć i nawiązać do jednego z moich ostatnich wpisów z 2018 roku. Współczesny Apostoł, Bruce McConkie, miał kiedyś powiedzieć, że jak jest Jeden Mesjasz, jest też jedna Maryja. Wierzymy, że w pre-egzystencji zaraz po swym Synu była Ona wybrana na tę, która da ciało Pierworodnemu Ojca Niebieskiego. Doktryna nie precyzuje czy sama wyszła inicjatywą, by podjąć się świętej misji. Jak wyglądały jej losy w pre-egzystencji domyślić się można już ze stwierdzenia o Niej z Księgi Mormona: cenne i wybrane naczynie (Księga Almy 7, 10). Tym była w oczach naszego Niebieskiego Ojca – była cenną, pełną wdzięku, najpiękniejszą z dusz kobiecych. Była najświętsza. Jej świętość zawiera się w Jej niezwykłej pokorze – przyjęła swoją misję. W moim odczuciu, przytoczona fraza z Księgi Almy sugeruje, że Maryja nie wychodziła z inicjatywą swojej misji ani planem jej realizacji, nie oczekiwała też nic w zamian. Była wybrana. Jak bardzo kontrastować musiała z Lucyferem, który miał swoją wizję zbawienia ludzkości, swoją politykę i swój plan na niebiańską karierę. Jej najświętsze z serc i pełnia pokory skłoniła Ojca w Niebie, by właśnie ją, a nie żadną inną z dusz kobiecych, przeznaczyć na Matkę Mesjasza.

Maryja, Matka Jezusa, w różnych religiach

Z powyższym moim poglądem na Maryję w soteriologii Kościoła wcale nie kontrastują poglądy różnych wyznań chrześcijańskich. Pewien bardzo mądry i uduchowiony kapłan katolicki opowiedział mi kiedyś chrześcijańską legendę wedle której, gdy Anna powiła na ziemi Maryję, przyglądała się jej oczom. Nie były to rozkojarzone oczy niemowlęcia, ale oczy pełne świadomości. Katolicka i prawosławna Tradycja, zapisana w apokryficznej Proto-Ewangelii Jakuba, podaje, że jako małe dziewczę Maryja została przedstawiona w Świątyni[1] - podobną tradycję wyznają muzułmanie. Według niespisanych chrześcijańskich źródeł, gdy tylko Anna i Joachim przyszli z dzieckiem do Świątyni, ich córka wyrwała się rodzicom i pobiegła śmiałym krokiem w stronę Świętego Świętych, by przedstawić się Bogu ADONAI.

Nie mniej jednak śmiem przypuszczać, że mimo wielkiej dojrzałości intelektualnej Maryja była niepomna wszystkich wydarzeń z pre-egzystnecji. Zaświadcza o tym Biblia. Na Ziemi Matka Jezusa rozważała wszystko w swym sercu (Ewangelia Łukasza 2,19). Dla nas, świętych w tej dyspensacji, jest najlepszym wzorem wiary – czasem niedoścignionym. Była pierwszą, która uwierzyła. Po stronie różnych Kościołów chrześcijańskich pojawiały się głosy, by Maryja była raczej naśladowana niż przesadnie czczona, choć czci i szacunku nie sposób Jej odmówić. Dla mariawitów (nurtu płockiego) Maryja jest „tronem Boga” i towarzyszką w drodze postępowania za Chrystusem. Dystansujący się w przeszłości do pobożności maryjnej anglikanie i episkopalianie od dwudziestego wieku przywrócili niektóre praktyki pobożnościowe związane z osobą Matki Zbawiciela – modlitwy na różańcu, śpiewanie hymnu Regina Coeli, litanie.[2] Dla luteran Maryja jest wzorem osoby wierzącej. Maria nie pragnie by uczyniono z Niej bożka – uważał ojciec Reformacji, ks. Marcin Luter. - To nie Ona, to Bóg jest sprawcą wszystkiego. Wzywamy Ją po to, aby Bóg, przez wzgląd na Nią, uczynił i dał, o co prosimy, gdyż wszystko dokonuje się za sprawą Jedynego Boga. Zatrzymajmy się w tym miejscu i prośmy, aby Bóg pozwolił nam dobrze zrozumieć słowa Magnificat. Niech będą one światłem dla naszych umysłów, niech zagrzewają serca i kierują całym naszym życiem.[3]

Niepokalana

Nie widzę absolutnie nic nadzwyczajnego ani nieprzyzwoitego w tym tytule Maryi. Nie mniej jednak pragnąłbym mocno się zdystansować do jego katolickiego rozumienia. Jako święty w dniach ostatnich daleki jestem od wiary w istnienie czegoś takiego jak dziedziczny grzech pierworodny, od którego Maryja miałby być zachowana. Dziedzicznego grzechu pierworodnego zwyczajnie nie było. Było wykroczenie pierwszych rodziców, którego skutki dziś odczuwamy.[4] Jak głoszą nasze Artykuły Wiary (patrz. odpowiednia zakładka) wierzymy, że ludzie zostaną ukarani za swe własne grzechy, a nie za grzech pierworodny Adama. Toteż od potępienia zachowane są małe dzieci (Księga Moroniego 8,8), które nie osiągnęły wieku rozeznania (ang. accountability). Tyle w kontekście rzekomego odziedziczenia przez Maryję grzechu pierworodnego.

W Pierwszej Księdze Nefiego (11,13) – w początku Księgi Mormona – czytamy o wizji Nefiego. Oglądając narodziny Mesjasza, ujrzał on „dziewicę niezwykle piękną i czystą”. Czystość dziewicy może być postrzegana tutaj jako hebraizm (semityzm), idem per idem, to samo przez to samo – dla wzmocnienia. A zatem Maryja byłaby zupełnie nietknięta cieleśnie ani nie skalana moralnie. Nie mniej jednak tego typu zabiegi językowe zakładają wystąpienie podobnych słów koło siebie (np.: Bóg stworzył człowieka „na obraz i podobieństwo Swoje” - to samo przez to samo). Tutaj jednak oba słowa są w nieznacznym oddaleniu. Fakt, że Maryja była dziewicą to jeden element, że była piękną – to drugi niezależny element, że była czystą – to trzeci. Warto pochylić się nad każdym z nich. Dziewictwo Maryi oznacza jej pełną dyspozycyjność wobec Niebiańskiego Ojca. Jej Syn był bezpośrednio Jego Synem za pośrednictwem cudownego działania Ducha Świętego. Jej piękno znane jest z ikonografii chrześcijańskiej, ale w moim odczuciu tutaj, gdy Nefi prorokuje i wygląd Maryi jest jeszcze nie znany, w wizji mistycznej akcent położony jest na duchowym pięknie Maryi. Nie twierdzę, że Maryja urodziła się bez skłonności do grzechu – do czego zaraz wrócę – ale że była moralnie śliczna. Każdym swym gestem podobała się Bogu Ojcu i – mniemam – nie dopuściła się nigdy żadnego poważnego wykroczenia.

Ostatni element – czystość Maryi – oczywiście z jednej strony wzmacnia Jej status jako Dziewicy (współczesny Apostoł, James Talmage, w swej książce Jesus the Christ z wielką czcią wypowiadał się o Matce Mesjasza i ten Jej tytuł zawsze zapisywał wielką literą – the Virgin of Nazareth[5]). Z drugiej strony, interesujący nas przymiotnik podkreśla Jej kondycję duchową w aspekcie religijnym i moralnym. Chodzi mi o to, że Maryja nie dopuszczała się żadnego poważnego wykroczenia (aspekt moralny) i wierna była Prawu Mojżeszowemu, we czci do którego była wychowana na Ziemi (aspekt religijny). Zauważmy, że czystość religijna (a właściwie, rytualna) jest wszechobecna w prawie Starego Przymierza. Maryja, wierna Torze pod każdym względem, gdy powiła Jezusa oddała się zgodnie z prawem rytualnemu oczyszczeniu (zaświadcza o tym tekst Ewangelii Łukasza – 2,22).

Zabrana z wizji” czy „uniesiona Duchem”

W przekładzie Księgi Mormona z 1981 roku Pierwsza Księga Nefiego 11,19 zawiera osobliwy przekład tekstu angielskiego. Oto Maryja na pewien czas została zabrana sprzed oczu Nefiemu (dosł. I widziałem, że została ona zabrana z wizji przez Ducha na pewien czas). Jeśli jednak popatrzymy na przekład Złotych Płyt autorstwa Józefa Smitha, nie znajdziemy nic o „wizji”: And it came to pass that I beheld that she was carried away in the Spirit, and after she had been carried away in the Spirit for the space of a time, the angel spake onto me (mój przekład: I stało się, że ujrzałem, że została uniesiona Duchem i po tym jak została uniesiona Duchem a na pewien czas, anioł przemówił do mnie).
Swoisty słowiański orientalizm mojego przekładu (to znaczy następujący po imiesłowie „uniesiona” narzędnik) zawdzięczam literaturze ukraińskiej – szczególnie dramatowi Larysy Kosacz-Kwitki, Одержима. To dygresja. W moim odczuciu chodzi zwyczajnie o to, że Maryja została uniesiona (ang. carried away) przez Ducha Bożego. Pozostaje pytanie, dokąd Maryja została carried away nie „Z” wizji Nefiego ale „W” wizji Nefiego właśnie?!
Święty tekst islamu, Koran, w surze poświęconej Maryi zawiera opowieść o tym, że znalazłszy się brzemienną Maryja udała się na pustynię (sura 19). Według relacji ewangelisty Łukasza, Maryja udała się do krewnej – Elżbiety, która z kolei według podań wschodniochrześcijańskich mieszkać miała w En Kerem, w górach w okolicy Jerozolimy. Wspólnym mianownikiem obu podań jest fakt, że Maryja udała się na pewien czas na odosobnienie od najbliższych oraz opuściła dom rodzinny. Księga Mormona dodaje jeszcze jeden element: w procesie oddalenia towarzyszył Jej Duch Święty. Był On najbliższym Jej towarzyszem w okresie oczekiwania na narodziny Synka – Mesjasza. Co więcej, Księga Mormona zawiera ważną frazę, według której Maryja dostąpiła szczególnego przywileju bycia na pewien czas uniesioną / zabraną (ang. carried away, hebr. נסחף). Doświadczyli tego lub podobnego w opisie nadnaturalnego zjawiska (uniesienia / zabrania) niektórzy prorocy starożytni (Henoch – Księga Rodzaju 5,21-24 – לָקַ֥ח אֹת֖וֹ אֱלֹהִֽים (zabrał go Bóg), Eliasz – II Księga Królewska 2,11, Ezechiel – Księga Ezechiela 1,1-28 i in.) oraz Apostoł Paweł (Drugi List do Koryntian 12,2-4 – gr. ἡρπάγη, hebr.נלקח ).

W objawionej Józefowi Smithowi Księdze Mojżesza, czytamy, że Mojżesz został wyniesiony na pewną górę (Księga Mojżesza 1,1-2). Tam Bóg objawił mu swą wolę i plan zbawienia. Można przypuszczać, że i Maryja z racji wybrania dostąpiła szczególnego przywileju uzyskania jakichś Jej tylko wiadomych objawień, które Ojciec Niebieski przygotował dla Niej na długo przed Jej przyjściem na świat – skoro Nefi pisał o tym doniosłym wydarzeniu na ponad pięć wieków przed narodzinami Mesjasza. Ta kwestia jednak zostaje owiana tajemnicą. Wizja Nefiego oznacza jednak, że Maryja cieszyła się i cieszy specjalnym statusem wśród wszystkich córek Niebieskiego Ojca.

Bezgrzeszna choć słaba – wzór dla nas wszystkich

Szczególny status Maryi jest bardzo ważny w kontekście zbawienia ludzi. Nie jest Ona przypadkową, trzecioplanową, bohaterką Pism. Gdy podczas wesela w Kanie, na które zaproszona była wraz z Synem, zabrakło wina, w pamiętnej scenie Maryja prosi Jezusa o uczynienie cudu. Sługom starosty weselnego mówi Ona ważne zdanie, które każdy – w kontekście swej relacji z Chrystusem – bierze sobie do serca: uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie (Ewangelia Jana 2,5). To potężne przesłanie Maryi świadczące o Jej pełnym zawierzeniu Jezusowi – to zawierzenie jest z kolei wzorem dla nas, Jego naśladowców. W słowach tych Maryja wyraziła przede wszystkim najgłębszy sekret swego życia. Za tymi słowami stoi Ona cała. Całe Jej życie bowiem było jednym wielkim "tak" Chrystusowi, wielkim "tak" pełnym radości i zaufania – mówił katolicki Biskup Rzymu, Jan Paweł II.[6]

Bezgrzeszność Maryi polegająca na pełnym zawierzeniu Niebiańskiemu Synowi i wolności od poważnych wykroczeń, nie przekreśla jednak faktu, że jak każdy człowiek nie była Ona wolna od słabości. Ten fakt czyni z Niej wspaniałą duchową towarzyszkę świętych. Ale gdzie Pisma mówią o jakiejkolwiek słabości Maryi? Jeśli ktoś tak doskonały jak Chrystus po dniach postu na pustyni odczuł głód (Ewangelia Mateusza 4,2), można przypuszczać, że także Jego ziemska Matka tym bardziej miała jakąś naturalną słabość, która przeszkadzała w Jej misji. Dowiadujemy się o tym raz. Gdy jeszcze przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim mówić – czytamy w Ewangelii Mateusza (12,46). Śmiem twierdzić, że w chwili, gdy misja Chrystusa nabierała rozpędu, Jego Matka odczuła zwyczajny niepokój o swoje dziecko. Niepokój ten popchnął Ją do próby „opamiętania” Syna. Ten jednak zdystansował się do Jej słabości (12,50). W próbie powstrzymania Chrystusa nie było nic złego. Każda zdrowa na umyśle kobieta, spostrzegłszy, że Jej dziecku grozi niebezpieczeństwo, reagowałaby – wzięłaby ze sobą rodzinę i najpewniej (a tę intencję śmiem przypisać Maryi) podjęłaby starania, by zagrożone dziecko wróciło do domu. Opisane tutaj wydarzenie nie sugeruje, że Maryja popełniła grzech, ale z pewnością miała jakąś naturalną słabość.

Ostatnia refleksja

Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się u Ciebie, mówię Panu: «Tyś jest Panem moim; nie ma dla mnie dobra poza Tobą». Ku świętym, którzy są na Jego ziemi, wzbudził On we mnie miłość przedziwną! - czytamy w początku psalmu 16. Tak, ku takim świętym, jak Maryja właśnie, Bóg wzbudził we mnie miłość przedziwną. Święci z tej i tamtej strony Zasłony pomagają nam być blisko Boga. Ilekroć słuchamy ich słów, naśladujemy ich tak jak oni naśladowali lub naśladują Chrystusa, jesteśmy pod schronieniem.

Mój stosunek jako świętego w dniach ostatnich do Maryi nie jest odpryskiem dawnej katolickiej pobożności. Wynika z najgłębszego przekonania, że aby lepiej pojąć duchowość Chrystusową należy wpatrywać się i wsłuchać w tych, którzy byli najbliżej Chrystusa. Daleki jestem od przesadnego kultu Maryi, daleki jestem od potrzeby adorowania jej rzeźb i wizerunków. Ale z wszech miar bliskie mi zawsze będzie naśladowanie Tej, która tajemnicę Chrystusa miała najlepiej jak to możliwe rozpracowaną, która była cennym i wybranym naczyniem i która pozostaje wzorem dla nas wszystkich w postępowaniu za Jezusem.


Przypisy:
[1] aleteia.org/2018/11/21/this-is-the-story-of-marys-presentation-in-the-temple (data dostępu: 5 października 2019).
[2] Tomasz Dariusz Mames, Mysteria Mysticorum. Szkice o duchowości i historii mariawitów, Kraków 2009, s. 127; en.wikipedia.org/wiki/Anglican_Marian_theology (data dostępu: 6 października 2019).
[3] Marcin Luter, Komentarz do Magnificat, za: www.kosciol.pl/forum/viewtopic.php?showtopic=168364 (data dostępu: 5 października 2019)
[4] Druga Księga Nefiego 2,19-30; por. katolicka nauka o niepokalanym poczęciu – Katechizm Kościoła Katolickiego, punkty 491 i 508.
[5] np.: James E. Talmage, Jesus the Christ, Salt Lake City 1981, s. 81.
[6] Jan Paweł II, Orędzie na III Światowy Dzień Młodzieży, Watykan, 13 grudnia 1987,
„L Osservatore Romano” (wydanie polskie) 1988 nr 1, s. 5. (za: papiez.wiara.pl/doc/378810.Zrobcie-wszystko-cokolwiek-wam-powie-J-2-5 - data dostępu: 5 października 2019).

Źródło fotografii: 123RF.com

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc