Przejdź do głównej zawartości

Błędy językowe świętych (i innych chrześcijan!)

OK, dziś trochę z innej beczki. Mniej teologii – więcej językoznawstwa (i trochę żartu). Muszę od razu zaznaczyć, że jako filologa bolą mnie uszy od tu i tam popełnianych lapsusów językowych moich współwyznawców – ale nie tylko ich. W sytuacji rozmów na poziomie między-religijnym nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nie tylko przekręcamy (my, wszyscy Polacy) słowa używane w polszczyźnie (bo o niej mowa!), ale także KOMPLETNIE SIĘ NIE ROZUMIEMY NA PŁASZCZYŹNIE MIĘDZYRELIGIJNEGO SPOTKANIA ze względu na błędy w rozumieniu i używaniu słów. Wybrane przeze mnie przykłady nie są alfabetycznie aranżowane, ani nie świadczą o wymyślonym przeze mnie rankingu błędów. To – jak mówi się dziś – randomowy wybór ;-)

niepokalane poczęcie – jest to koncept wzięty z dyskursu katolickiego. Według dogmatyki Kościoła katolickiego Maryja, Matka Jezusa z Nazaretu, została zachowana od grzechu pierworodnego. Tyle oznacza Jej niepokalane poczęcie. Nie oznacza ono (wbrew błędnemu powszechnemu mniemaniu), że Maryja została poczęta w cudowny, nadprzyrodzony sposób! Maryja – według katolików – została poczęta w sposób naturalny, w wyniku aktu seksualnego swych rodziców, ale – w odróżnieniu od nich – nie „odziedziczyła” grzechu pierworodnego (więcej o niepokalanym poczęciu Maryi w osobnym wpisie – patrz: zakładka Linki). W dziewicze poczęcie Maryi wierzą natomiast nie katolicy, lecz... muzułmanie!

wieki ciemne – tak, to już wzięte z dyskursu mormońskiego. Ileż ja się nasłuchałem o tym, jakie średniowiecze było ciemne i mroczne! O matko! Bardzo przepraszam, ale to właśnie w tych czasach, muzułmanie wspięli się na szczyty swej kultury literackiej, a Kościoły katolicki i prawosławny – nota bene między innymi w wyniku kontaktów z bliskim wschodem – rozwijały piękną i wartościową filozofię i teologię. Z tą ostatnią członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa mogą się nie zgadzać, ale trudno odmówić jej wyważenia i systematyczności. Średniowiecze ciemne nie było! Były tragiczne karty w historii tego czasu (prześladowanie Żydów i epidemia dżumy na przykład), ale był to też okres pięknej kultury literackiej, malarstwa, a także cudownej architektury, którą zachwycamy się po dziś dzień. Z perspektywy Kościoła ciemną stroną średniowiecza był brak pełni objawienia po stronie istniejących wówczas denominacji chrześcijańskich. Te jednak zachowały i strzegły pięknej prawdy, że Jezus jest Chrystusem – Synem Boga Żywego.

protestantyzm – to słowo znalazło się tutaj, gdyż jest nieprawidłowo używane przez naszych adwersarzy. Często krytycy Kościoła wciskają świętych w protestantyzm i nazywają ich protestantami. Nic bardziej mylnego! „Protestanckie” są Kościoły, które w większym lub mniejszym stopniu odziedziczyły teologię i eklezjologię Reformacji (będą to na przykład Kościoły luterański, kalwiński, metodystyczny, purytański, prezbiteriański, anglikański, menonici, baptyści i zielonoświątkowcy). Protestantyzm był wynikiem rozłamu w łonie Kościoła katolickiego w XVI wieku. W wyniku tego rozłamu tak zwani protestanci „zaprotestowali” przeciwko zwierzchności papieża rzymskiego oraz zaczęli bez udziału biskupów katolickich ordynować członków swych wspólnot na duszpasterzy – w ten sposób, co do zasady, protestanci oderwali się od Kościoła katolickiego, gdyż według tego ostatniego nie posiadają dziś sukcesji apostolskiej. Święci w dniach ostatnich od nikogo się nie odrywali ani przeciw żadnemu papieżowi nie protestowali. Święci są wspólnotą powstałą w wyniku objawienia danego od Boga bezpośrednio Józefowi Smithowi w XIX wieku. W ten sposób tworzymy – my, święci – własną grupę denominacyjną słusznie zwaną przez religioznawców „ruchem świętych w dniach ostatnich”.

mormon – kolejne niefortunnie używane słowo. Mormon to imię jednego z kronikarzy Księgi Mormona. Oczywiście, w naturalny sposób ta ksywa przywarła do świętych, gdyż wśród współczesnych chrześcijan tylko oni uznają Księgę Mormona za jedno z doktrynalnych Pism. Innym niefortunnym określeniem w XIX wieku był „mormonita”. Jasne – jeśli osoby niezwiązane z naszą denominacją tak nas nazywają, mają do tego pełne prawo! ALE, warto pamiętać, kim są członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa. Nazywamy ich „świętymi”. Jest to określenie, którym również posługiwali się w odniesieniu do siebie samych uczniowie Jezusa i Apostołów w starożytności. W moim odczuciu, nawet słowo „chrześcijanin” – brzmiące dziś tak podniośle – nie jest do końca poprawne. „Chrześcijanami” nazwano świętych Pierwotnego Kościoła w Antiochii (i nie wykluczone, że... dla żartu!).

katolik – katolik to członek Kościoła katolickiego, to znaczy wspólnoty chrześcijańskiej uznającej zwierzchność nad sobą Biskupa Rzymu potocznie zwanego „papieżem”. W tym świetle katolikami nie są protestanci ani prawosławni. To słowo znalazło się tutaj, gdyż byłem świadkiem rozmowy dwóch obcokrajowców w Warszawie stojących przed cerkwią metropolitalną: Ty – mówił jeden do drugiego – to jakiś katolicki kościół, ale jakiś dziwny!

Utah – nie mogłem się powstrzymać! Wspominam to słowo (nazwę amerykańskiego stanu), gdyż znów byłem świadkiem żartu – dla mnie, jako filologa – trochę niesmacznego. Tak, byłyśmy w Ucie (wym. jucie!) parę razy – usłyszałem. OK! W bratnim języku czeskim Utah się odmienia (byly jsme w Utahu), ale nie w polskim! A zatem: „lecimy do Utah”, „w Utah widzieliśmy ładną architekturę” i „lubimy Utah” (o jak bardzo lubimy!!!).

doktryna / dogmat – nie mamy w Kościele dogmatów! Dogmat (typowy na przykład dla Kościoła katolickiego) to jakiś element wiary, który trzeba przyjąć do wiadomości jako warunek bycia członkiem Kościoła a dalej jako warunek zbawienia. U nas, kochani Siostry i Bracia, nic nie trzeba – tylko WARTO! Wierzymy, że aby przeżyć życie jak najpiękniej i najlepiej powinniśmy się trzymać przykazań Bożych – jest to też warunek bycia w Najwyższym Królestwie po Zmartwychwstaniu. Cały kompleks obligatoryjnych wierzeń nazywany jest doktryną właśnie. A jej streszczenie podał prorok Józef Smith w Zasadach Wiary – patrz: zakładka Zasady Wiary. Każdy wierny ma prawo ustosunkować się do nich po swojemu – dla własnego dobra i na własne duchowe ryzyko.

kongregacja – to słowo, łacińskiego pochodzenia, zagościło u nas przez wpływ angielszczymy. Zasadniczo, gdy mówimy o Kościołach prawosławnym czy katolickim – i rozmawiamy po angielsku – congragation oznacza mieszkańców parafii lub członków danego zgromadzenia zakonnego. W polszczyźnie „kongregacje” to urzędy tych Kościołów (na przykład Kongregacja Nauki Wiary, z łac. Congregatio pro Doctrina Fidei). Gdy rozmawiamy po angielsku o protestanckich Kościołach, congregation oznacza osoby zebrane na (niedzielnym) nabożeństwie. W Kościele Przywróconym congregation może odnosić się do osób zebranych na Spotkaniu Sakramentalnym (taki relikt protestanckiego dyskursu, w którym – w amerykańskich realiach – funkcjonowali święci). Według standardów i kultury polszczymy – w moim odczuciu – w odniesieniu do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, w ogóle nie powinno być używane, gdyż oznacza wyłącznie urzędy Kościoła katolickiego. Co robią więc posiadacze kapłaństwa, gdy rozdadzą Sakrament? – „Dołączają do wspólnoty wiernych” lub „do zgromadzenia”!

kapłan – jako takich w Kościele nie mamy! Od razu wyjaśniam: mamy posiadaczy kapłaństwa (kapłaństwa Aarona lub kapłaństwa Melchizedeka). Kapłaństwo jest czymś co mężczyzna posiada, a wraz z nim stosowne upoważnienia do sprawowania wszystkich (kapłaństwo Melchizedeka) lub tylko niektórych (kapłaństwo Aarona) obrzędów – patrz: zakładka Słownik. Wyświęcenie na kapłana w Kościołach katolickim i prawosławnym oznacza kompletną zmianę statusu mężczyzny wśród wiernych – przestaje być on osobą świecką, staje się duchownym, zmienia się jego – że tak powiem – egzystencjalny status. Nie u nas! Posiadacz kapłaństwa to posiadacz pewnego upoważnienia (bo taka jest u nas istota kapłaństwa). Jest on cały czas szeregowym członkiem Kościoła, bratem dla innych wiernych, jest wezwany do zwykłej posługi i pracy w świecie i Kościele. Ale czy możemy sobie pozwolić na zdanie: „czy kapłani mogą włączyć się w prace porządkowe w najbliższą sobotę?” Moim zdaniem nie! Już lepiej „czy kochani bracia mogą...” (koniecznie „kochani” ;-). Jednakże w sytuacji Spotkania Sakramentalnego można (od biedy!) zrobić wyjątek i poprosić „kapłanów o zajęcie swoich miejsc”.

Amen – tym słowem kończymy modlitwę (i mój dzisiejszy wpis ;-). Jest to słowo przejęte z modlitw Starego Przymierza i oznacza „niech tak się stanie”, „tak jest”, „niech tak będzie”. Chodzi mi o jego wymowę. Nie będę wnikał w dzieje tego słowa i co mu się stało po drodze, gdy kursowało po bliskim wschodzie między hebrajskim a aramejskim i raz brzmiało „amen”, innym razem „amin” (z różnych względów w niektórych językach słowiańskich – na przykład ukraińskim – brzmi ono „amin”). Ważne jest jego poprawne akcentowanie! Ze względu na jego semickie pochodzenie (z biblijnego hebrajskiego) winno być ono akcentowane na OSTATNIEJ SYLABIE. A zatem żadne popularne w polszczyźnie amen, lecz amen.

Na koniec chciałbym serdecznie podziękować Autorce kanału na YouTube, Mówiąc Inaczej, Paulinie Mikule za inspirację do stworzenia dzisiejszego wpisu. I by nie być w tych podziękowaniach gołosłownym, zachęcam Czytelników do zapoznania się z tym arcy-interesującym kanałem:

Kanał Mówiąc Inaczej na YouTube:
Profil Autorki na Facebooku:


Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc