Jak
czytamy na stornie Deseret News w dniu wczorajszym Pierwsze Prezydium
dopuściło kobiety – członkinie Kościoła – do kolejnych
posług tradycyjnie zarezerwowanych tylko dla mężczyzn. Od dziś
święte będą mogły służyć jako świadkowie chrztów oraz
świadkowie obrzędu zapieczętowania małżeństw na wieczność w
świątyniach.
Z
wypowiedzi Prezydenta Kościoła, Russela M. Nelsona, wynika, że
nowa regulacja pomoże scalać rodzinę i zbliżać jej członków do
siebie. Cieszymy się z tych zmian – stwierdził Prezydent
Kościoła. – Wyobraźcie sobie kochająca siostrę służącą
jako świadek na chrzcie młodszego brata. Wyobraźcie sobie starsze
małżeństwo służące jako świadkowie podczas gdy ich wnuk chrzci
ich wnuczkę w zastępstwie za ukochanego zmarłego przodka.
Zdaniem
Carolyn Homer, członkini Kościoła (aktywistki, działaczki na
rzecz praw człowieka z Alexandrii w stanie Virginia), zmiana jest
bardzo istotna. Kobiety były świadkami ważnych wydarzeń w życiu
Chrystusa – w tym Jego Zmartwychwstania. Działo się to w czasach
dominacji kultury grecko-rzymskiej, w której ramach kobietę
postrzegano jako niekompetentną do tego, by być świadkiem.
MOJA
REFLEKSJA: Czy małymi kroczkami zbliżamy się do nadania kobietom
kapłaństwa w Kościele? Może tak, może nie! Wiele aktywistek
chciałoby takiej zmiany, nie mniej jednak święte zaangażowane są
w tyle aktywności (są już przywódczyniami, nauczycielkami, głoszą
Ewangelię, prowadzą Stowarzyszenie Pomocy, posługują jako
misjonarki...), że dodawanie jeszcze obowiązków kapłańskich
byłoby już mocną przesadą – i uwaga: nie jest to moja opinia,
ale sióstr z Kościoła, które pytałem o zdanie! Jestem jednak
ciekaw kolejnych zmian, a te niewątpliwie nadejdą.
Jako
mężczyzna, ale przede wszystkim jako brat wielu członkiń w
Kościele, syn pewnej Mamy, brat dwóch cudownych Sióstr, wnuk
jednej z najwspanialszych Babć na świecie chciałbym, by Kobieta
była w życiu mojego Kościoła widoczna – z Jej uwagami,
marzeniami, teoriami i charakterystycznym dla siebie zapałem. Wierzę
w potrzebę promowania obecności Kobiety w Kościele, a najbardziej
przekonałem się o tym w dniu mojego Chrztu. Było na nim wiele osób
spoza Kościoła, które podeszły do mnie i pytały o Księgę
Mormona i doktrynę. Podczas, gdy panowie-misjonarze niespecjalnie
palili się do posługi (zwłaszcza, że zaczął się uroczysty
posiłek po samej ceremonii ;-), dziewczyny sprawdzały do kogo z
niezrzeszonych gości podejść, zagadać, przynosiły Pisma,
dyskutowały. A zatem...
Dziewczyny
– niech moc będzie z Wami!
Źródło
fotografii: deseret.com