Paweł
powiedział do starszych Kościoła efeskiego: „Uważajcie na
samych siebie i na całą trzodę, nad którą Duch Święty
ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który
On nabył własną krwią. Wiem, że po moim odejściu wejdą między
was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody. Także spośród was
samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki,
aby pociągnąć za sobą uczniów (Dzieje Apostolskie
20,28-29). Dlaczego tyle dusz przyszło na świat w różnych
okresach dłużej lub krótszej apostazji – czyli w okresie, gdy na
Ziemi nie było proroków ani wszystkich zasobów potrzebnych do
zbawienia? Czy duchy te w okresie Przedśmiertnym wykazały się
arogancją wobec Ojca Niebieskiego? Czy zignorowały piękny i
tajemniczy Plan Zbawienia, na którego wieść trzecia część
Niebian zareagowała entuzjazmem? Czy były to dusze gorszego sortu?
O ile nie znam wiążącej odpowiedzi na dwa pierwsze pytania, o tyle
na ostatnie pytanie chcę od razu odpowiedzieć PRZECZĄCO! Nasi
niebiańscy Rodzice kochają WSZYSTKIE swoje dzieci. Nawet w okresy
tak zwanej apostazji lub w regiony świata niezaznajomione z
Odwieczną Ewangelią Ojciec Niebieski posyłał i posyła Swego
Ducha Świętego, by w miarę swych możliwości ludzie różnych
czasów i przestrzeni mogli cieszyć się chociaż namiastkami Dobrej
Nowiny.
Dziś
chciałbym skoncentrować się na szeroko pojętej kulturze
chrześcijańskiej. Kościoły przez wieki zachowały różne
elementy nauki starożytnych apostołów i chociaż przez te wieki
Ewangelia wymieszała się z licznymi ziemskimi nurtami myśli i
filozofii, wychowankowie licznych chrześcijańskich denominacji
zachowali piękną prawdę o Jezusie z Nazaretu, że jest on
Mesjaszem – Synem Boga Żywego. Ale nie tylko tę. Przyjrzyjmy się
pokrótce różnym wydarzeniom i postaciom chrześcijaństwa. A
uzmysłowimy sobie, że w nawet w tak zwanym „ciemnym okresie”
Wielkiej Apostazji posłany od Ojca w Niebie Duch Święty czuwał i
przygotowywał podatny grunt na przywrócenie pełni Ewangelii.
Ojcowie
Apostolscy
Jak
zauważa Włodzimierz Bednarski, wśród ruchów restoracjonistów,
do których zaliczają się m. in. Świadkowie Jehowy,
charakterystyczne było pozytywne przyjmowanie nauk uczniów
apostołów, których Kościół prawosławny i katolicki tytułuje
Ojcami Apostolskimi. Wybitni
przedstawiciele kościoła okresu po-apostolskiego
– czytamy w numerze 3 „Strażnicy” z 1992 roku (s. 19). Jednak
z czasem wśród restoracjonistów zauważyć można dystansowanie
się do treści dzieł Ojców, co wyraża zdanie ze „Strażnicy”
wydanej siedemnaście lat później. W odpowiednim numerze czytamy:
Na początku II wieku n.e. fałszywe nauki
zaczęły zanieczyszczać krystaliczną wodę prawdy chrześcijańskiej
(Strażnica 1 lipca 2009 s. 27).[1] Do takiej opinii chciałbym –
jako członek Kościoła Jezusa Chrystusa – odnieść się z dużym
dystansem. W istocie, Ojcowie (na przykład Ignacy Antiocheński,
Klemens, autor Didache
lub Hermas) przemycili do nauczania apostolskiego własne idee – na
przykład nazywali obrzęd łamania chleba „ofiarą”, a od
błędnie nauczających kazali trzymać się z daleka i nie
dyskutować z nimi (św. Ignacy Antiocheński), ale zasadniczo nie
oddalili się od czystej nauki uczniów Chrystusa. Dzielnie głosili,
że Jezus jest Synem Boga Żywego, mówili o jego boskiej genezie,
podtrzymywali, że standardem chrztu powinno być zanurzenie
katechumena, nie nakazywali postów, lecz je zalecali. Tertulian
zaobserwował, że chrześcijanie modlą się trzy razy dziennie –
co było pochodną żydowskiej tradycji (wbrew opinii jehowitów, nie
ma w tym nic złego – Pismo Święte zachęca do nieustającej
modlitwy!). Ponadto w wielkim dziele omawianego okresu
chrześcijaństwa, Didache,
czytamy o pokucie dusz po śmierci: Biada
temu, kto bierze! Jeśli bowiem bierze dlatego, że potrzebuje, nic
mu nie można zarzucić; jeśli jednak nie potrzebuje, zda sprawę z
tego, dlaczego wziął i po co. Wsadzony do ciemnicy, odpowie za
wszystkie swoje czyny i nie wyjdzie stamtąd, aż ostatni grosz
zwróci [por. Mt 5:26] (Didache
1:5). Ciekawostką jest fakt, że św. Ignacy Antiocheński wyraźnie
rozróżniał istotowo Syna i Ojca, apelując do chrześcijan: idźcie
za biskupem, jak Jezus Chrystus za Ojcem („Do
Kościoła w Smyrnie” 8:1).[2]
Sobór
Nicejski
Zorganizowany
w 325 roku Sobór w Nicei miał – w moim odczuciu – za zadanie
przeforsować ideę, że Jezus z Nazaretu był tylko zwykłym
człowiekiem i prorokiem. Dla mnie dobitnym dowodem na to jest fakt,
że soborowi przewodniczył biskup Euzebiusz – sympatyk Ariusza,
który ten pogląd głosił. Ponieważ sobór zorganizowany był w
czasach niedługo po apostołach starożytnych można się wysilić
na jego bardziej szczegółową analizę i znaleźć w nim zarówno
punkty zgodne z Ewangelią, jak i pewne „domieszki” z szeroko
pojętego świata. A zatem, jako święci w ostatnich dniach z czymś
możemy się nie zgodzić, ale pewne sprawy powinniśmy przyjąć za
dowód opieki Bożego Ducha nad sekularyzującym się Kościołem.
Uwagi przedstawmy zatem w formie tabelki[3]:
Rzeczy zgodne z
Ewangelią
|
Rzeczy
sprzeczne z Ewangelią
|
1. Uznanie boskiej
natury i genezy Chrystusa (Credo nicejskie
– wstęp do kanonów)
2.
Zakaz samo-okaleczania się (kanon I)
3. Rezerwa wobec
szybkiego nadawania powołań osobom świeżo ochrzczonym (kanon
II)
4. Zakaz
konkubinatu osób powołanych na kościelne urzędy (kanon III)
5. Wyrażenie
należnych honorów dla Kościoła w Aelii – czyli Jerozolimie
(kanon VII)
6. Potępienie
lichwiarstwa (kanon XVII)
7. Zachowanie
zasady, że „diakon” nie jest funkcją wyższą od „starszego”
(kanon XVIII)
8. Honorowanie
modlitwy w pozycji stojącej (kanon XX) – sobór zdystansował
się do przesadnych gestów podczas modlitwy
|
1. ustalenie
utartego Credo i nakazanie odmawiania go w na Zgromadzeniach
2.
hierarchizowanie Kościoła (kanon IV i VI)
3. nazwanie
Eucharystii „ofiarą” (kanon XIII)
4. przywiązanie
duchownych do konkretnych miejsc (kanon XV)
|
św.
Augustyn
Mimo
swego pełnego oddania kanonom Soboru Nicejskiego oraz kolejnych
kościelnych postanowień, Augustyn z Hippony, zachowuje cenne
refleksje na temat obrzędu spożywania chleba i wina na pamiątkę
ciała Pańskiego i krwi Pańskiej. Wyraża on przy tym analogię
między tą „ofiarą”, a ofiarą, którą złożył
starotestamentowy kapłan Melchizedek.[4] Ponadto w swoich Wyznaniach
dzieli się on interesującą duchową wędrówką od poganina do
osoby całym sercem przywiązanej do Chrystusa [5]
św.
Grzegorz Palamas
Żyjący
w latach 1296-1359 biskup Salonik, Grzegorz Palamas, miał według
wikipedysty (data dostępu 19 listopada 2019) nauczać, że Bóg jest
całkowicie transcendentny i człowiek nie jest w stanie nigdy Go
pojąć.[6] Do tego poglądu muszę jednak odnieść się z dużą
rezerwą. Jak pisze Paul Evdokimov w istocie istnieje ogromny dystans
między człowiekiem a Bogiem według biskupa Grzegorza, człowiek
może jednak dostąpić poznania Boga, o ile się przebóstwi. W
procesie przebóstwienia – za św. Bazylim, św. Dionizym i św.
Janem Damasceńskim – Grzegorz Palamas naucza, człowiekowi
pomagają niestworzone energie boskie, umożliwiające theosis
– przebóstwienie właśnie. Bóg stał się człowiekiem, aby
człowiek stał się Bogiem – powtarza znaną złotą zasadę.[7]
Podobnie jak liczni wschodniochrześcijańscy nauczyciele, Grzegorz
Palamas podkreśla boską genezę człowieka (stworzenie na obraz i
podobieństwo Boże) i umiejętność naśladowania Boga i Chrystusa
dowodzące, iż człowiek jest „rodzajem Bożym” (por. Dzieje
Apostolskie 17,28)[8]
Modlitwa
św. Gertrudy z Helfty
Z
portalu Misyjne.pl
dowiadujemy się, że po nawróceniu dla Gertrudy z Helfty, żyjącej
w latach 1256-1302 w Turyndze, rozpoczął się nowy etap
życia. Otrzymała dar kontemplacji, charyzmat nadprzyrodzonych
ekstaz i objawień oraz proroczych wizji. To właśnie ona jest
autorką żarliwej prośby, którą każdy naśladowca Chrystusa może
wziąć sobie do serca: Wszechmogący Boże, proszę, daj mi to,
co podoba się Tobie. Nie dbaj o moje pragnienia. Ja wierzę, że to,
co od Ciebie otrzymam, będzie dla mnie najlepszym darem. Spod
jej pióra wychodzi też tajemnicza i niezwykła modlitwa: Ojcze
Przedwieczny, ofiaruję Ci, Najdroższą Krew Boskiego Syna Twego,
Pana naszego, Jezusa Chrystusa w połączeniu ze wszystkimi Mszami
świętymi dzisiaj na całym świecie odprawianymi, za dusze w
Czyśćcu cierpiące, za umierających, za grzeszników na świecie,
za grzeszników w Kościele powszechnym, za grzeszników w mojej
rodzinie, a także w moim domu. Amen.[9]
Nie
chcę się kłócić o nazewnictwo. To, co katolicy dziś zwą
„czyśćcem” my wolimy nazywać losem w świecie duchów. Nie
praktykujemy ustalonej modlitwy za zmarłych, choć otaczamy ich
modlitwą, a co najważniejsze dokonujemy za nich konkretnych
obrzędów. Pobożność katolickiej świętej dowodzi, że przez
wieki Kościół zachodu miał staranie o dusze zmarłych i wierzył,
że jest im potrzebna pomoc. Ciekawostką jest fakt, że Gertruda
wydaje się zaznaczać w swej modlitwie istotową różnicę między
Ojcem w Niebie a Jego Synem.[10]
bł.
Julianna z Norwich
Żyjąca
w latach 1342-1416 w Anglii mistyczka Julianna z Norwich dystansuje
się do powszechnej w katolicyzmie koncepcji piekła, a z losem dusz
potępionych wydaje się polemizować. Nie
ma nic gorszego nad piekło niż grzech sam
– pisze w swych Revelations
of Divine Love – gdyż
dla dobrze odżywionej duszy nie ma piekła nad grzech.[11]
Julianna neguje nieprzystępność Chrystusa, wierzy, że może On
się objawić duszy szczerze poszukującej i podkreśla fakt, że to
miłość jest największym przymiotem Boga.[12] Naszym
naturalnym pragnieniem jest być z Bogiem, a Jego – być z nami
– dodaje [13]. Dla Julianny pośredniość modlitw, ich przesadny
formalizm (tak typowy dla licznych Kościołów chrześcijańskich),
wynika z nieufności ludzi do Boga.[14]
ikona
Andreja Rublowa
Żyjący
w latach 1360-1430 mnich rosyjski, Andrej Rublow (dziś święty
Kościoła prawosławnego), znany jest na świecie głównie jako
twórca ikon. W swej twórczości koncentrował się na głębokiej
teologii. Kim jest Bóg? Kim jest Jezus? Jaka jest Jego relacja z
ludźmi? Na te pytania starał się odpowiadać swoją twórczością.
Według opisu wikipedysty, mistrzostwo jego sztuki polega
przede wszystkim na harmonii, proporcji, rytmiczności linii i
konturów, delikatnych czystych barwach. Jego twórczością rządzi
światło, odzwierciedlające duchowe, niebiańskie piękno.[15]
Spod
pędzla Rublowa wychodzi w pierwszej połowie XV wieku wiekopomne
dzieło: Trójca Święta. Boski triumwirat Rublow ukazał jako trzy
skrzydlate Anioły. Moim zdaniem ikona zawiera cenne uwagi dla
Kościoła naszej dyspensacji. Przede wszystkim obraz ukazuje Boską
Trójcę jako trzy osobne istoty. Anioł odziany w czerwień (symbol
miłości) i złoto (symbol władzy), to korona tej Trójcy –
Ojciec Niebieski. Po prawej widzimy Parakleta, Ducha Świętego,
odzianego w błękit i zieleń – symbole nieskończoności,
niewinności i życia. Centralną postacią jest wielki JA JESTEM,
Chrystus – zapraszający człowieka do boskiego stołu. Za plecami
Syna Bożego wznosi się drzewo – symbol życia, którym jest On
sam.
Jan
Hus
Jan
Hus (1370-1415), katolicki duchowny i bohater narodowy Czechów,
podczas Soboru w Konstancji (1414-1418) bronił Biblii jako jedynego
źródła wiary – rzecz, do której odniósłbym się z rezerwą.
Nie mniej jednak sprzeciwił się doktrynalnemu klarowaniu jak
dokonuje się przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Pańską
(Kościół katolicki opowiedział się za transsubstancjacją).
Głosił, że tylko Chrystus może być Głową Kościoła. Za
obstawanie przy swych poglądach poniósł śmierć męczeńską na
stosie 6 lipca 1415 roku. Odchodząc śpiewał na cały głos pieśń
kościelną, Kyrie eleison.[16]
Marcin
Luter
Reformacja
Marcina Lutra (1483-1546) zaczyna się w 1517 roku wraz z jego
wystąpieniem przeciwko praktyce sprzedawania odpustów w Kościele
katolickim w Niemczech. Luter sprzeciwił się też innym nadużyciom
(w tym teologicznym) w Kościele, a swe zastrzeżenia zawarł w
słynnych 95 tezach. Z 45 tezami ówczesny biskup Rzymu, papież Leon
X, zgodził się, jednak pozostałe odrzucił jako heretyckie. Za
obstawanie przy swym zdaniu Luter został 3 stycznia 1521
ekskomunikowany bullą potocznie znaną jako Exsurge Domine.[17]
Nie można uznać wszystkich ruchów Lutra za słuszne z perspektywy
Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Nie mniej
jednak niektóre teksty, które wyszły spod jego pióra (bądź spod
pióra jego zwolenników) zasługują na szczególną uwagę. I tak,
w swoim Małym Katechizmie reformator zaznaczył, że
zbawienie nie zależy od uczynków człowieka, ale wynika z Bożego
miłosierdzia wobec istot ludzkich – to samo zdanie potwierdził w
Dużym Katechizmie.[18] W ostatniej publikacji zawarł też
istotną refleksję na temat związku małżeńskiego: nie jest
więc (on) żadną igraszką ani żartem, lecz rzeczą
znakomitą, osłoniętą boską powagą.[19]. Tym tropem idąc,
zwolennicy Lutra – książę Jan, margrabia Jerzy, książę
Ernest, landgraf Filip, książę Jan Fryderyk, książę Franciszek
i książę Wolfgang – w Wyznaniu Augsburskim adresowanym do
Cesarza Niemiec w 1530 roku, zaznaczyli, że małżeństwo jest
„lekarstwem na ludzkie słabości”. Autorzy tego dokumentu
odrzucili przy tym także przesadny kult świętych.[20]. Co do samej
osoby papieża, teolodzy, którzy poszli za Lutrem uznali w swym
tekście o prymacie papieża z 1537 toku, iż ten „przypisuje
sobie, że jest z prawa Bożego postawiony nad wszystkimi biskupami i
pasterzami”[21], zaś w Formule Zgody z 1577 (podobnie jak
Jan Hus) odważnie ogłosili, że Głową Kościoła może być
jedynie bezpośrednio sam Chrystus.[22]
Grados
de Perfeccion
W
latach 70-tych XVI wieku w zawierusze konfliktów na tle religijnym i
politycznym, katolicki duchowny, karmelita, Jan od Krzyża, rozważa,
co najbardziej zbliża jego duszę do Boga. Jak śmiem przypuszczać
w ekstatycznym uniesieniu spisuje on swoje Grados
de Perfeccion – Stopnie Doskonałości (a
na doskonałości mu właśnie zależy), których treść nie może
być bez znaczenia dla świętych w naszej dyspensacji. Podaję co
ciekawsze punkty Stopni:
1.
Nie popełnić grzechu za nic w świecie ani nie popełnić świadomie
żadnego grzechu powszedniego lub niedoskonałości.
2.
Starać się zawsze chodzić w obecności Boga, rzeczywistej lub
wyobrażeniowej albo jednoczącej, stosownie do czynności, które
się spełnia.
3.
Nie czynić ani nie mówić nic ważnego, czego by nie uczynił lub
nie powiedział Chrystus, gdyby się znalazł w mojej sytuacji i
gdyby posiadał wiek i zdrowie, które ja posiadam.
4.
Szukaj w każdej rzeczy większej chwały i czci Boga. (...)
8. We
wszystkich rzeczach, wzniosłych czy niskich, miej Boga za cel,
inaczej bowiem nie będziesz wzrastał w doskonałości i zasłudze.
(…)
14.
Chociażby sprawy twojego stanu i obowiązki sprawiały ci trudności
i przykrości, nie zaniedbuj się w nich z tego powodu, ponieważ nie
będzie tak stale, a Bóg, który doświadcza duszę, dołączając
trud do nakazu, tą właśnie drogą daje jej powoli odczuć dobro i
pożytek.
15.
Bądź zawsze o tym przekonany, że wszystko, co ci się przydarza,
korzystne czy przeciwne, pochodzi od Boga, abyś się w pierwszym nie
pysznił, a w drugim nie zniechęcał.
16.
Pamiętaj o tym, żeś wstąpił po to, abyś był świętym; dlatego
nie pozwalaj królować w twej duszy żadnej rzeczy, która by nie
prowadziła do świętości.
17.
Staraj się sprawić przyjemność raczej innym niż samemu sobie, w
ten sposób nie będziesz czuł zazdrości ani przywiązania do
bliźniego. To oczywiście rozumie się tylko o tym, co jest zgodne z
doskonałością, ponieważ Bóg gniewa się bardzo na tych, którzy
nad Niego przekładają podobanie się ludziom.[23]
przemówienie
bp Josipa Juraja Strossmayera
Biskup
chorwacki, Josip Juraj Strossmayer
(1815-1905), działa już w prawdzie, gdy Apostazja dobiegła końca,
on sam jednak, jak i większość chrześcijan nie zna jednak pełni
Ewangelii, stąd jego, jak i poniższe postacie pozwalam sobie
uwzględnić jeszcze w tym artykule. Podczas Soboru Watykańskiego I
(1869-1870) wygłasza on płomienną mowę przeciwko projektowi
dogmatyzowania nieomylności papieża rzymskiego. Broniąc nieco
katolików, chcę podkreślić, iż nie wierzą oni, że osoba
papieża jest nieomylna, ale wyłącznie jego urząd! A zatem papież
jest nieomylny tylko wówczas, gdy wypowiada się ex
cathedra, głosząc to,
co głosi „Kościół katolicki w całości”. Obawiając się
jednak, że dogmat o nieomylności papieża wywoła zamieszanie w
chrześcijańskim świece, bp Storssmayer mówi projektowi
kategoryczne „nie”, błagając ojców soborowych, by zastanowili
się nad swoją decyzją. Powołuje się przy tym na Biblię, która
nigdzie nie mówi o nieomylności następcy apostoła Piotra.
Pozwalam sobie przytoczyć dłuższy fragment wypowiedzi chorwackiego
biskupa:
Zauważmy
drugi jeszcze ważniejszy fakt: W Jerozolimie zgromadziła się rada
ekumeniczna, aby rozstrzygnąć kwestię, która dzieliła wiernych
na dwa stronnictwa. Jeżeli św. Piotr był papieżem to kto zwołałby
tę radę? św. Piotr. Kto by przewodniczył w jej obradach? św.
Piotr, albo jego legat. Kto ogłosiłby zapadłe tam uchwały? Św.
Piotr. A jednak tak nie było. Piotr apostoł uczestniczył w tej
radzie na równi z innymi, jednak nie on był tym który obrady
zsumował, ale uczynił to św. Jakub; a gdy dekrety zostały
ogłoszone, uczyniono to w imieniu wszystkich apostołów, starszych
i wszystkich braci. (Dz.Ap.rozdz.15) Czy tak czynimy obecnie w naszym
kościele? O czcigodni bracia! im więcej badam, tym bardziej jestem
przekonany, że w Piśmie Świętym, syn Jonaszowy nie widnieje jako
pierwszy. Nauczamy obecnie, że Kościół jest zbudowany na św.
Piotrze; gdy zaś św. Paweł (o którego autorytecie apostolskim nie
można wątpić) mówi w swoim liście do Efezjan 2.20, że prawdziwy
Kościół zbudowany jest na fundamencie apostołów i proroków, a
jego gruntownym węgielnym kamieniem jest sam Jezus Chrystus. Ten sam
apostoł tak mało wierzył w supremację św. Piotra, że ganił
tych co mówili: Myśmy Pawłowi; my Apollosowi (1Kor.1.12), ganił i
tych, którzy mówili, że są Piotrowi. Gdyby ten ostatni był
zastępcą Chrystusa to św. Paweł byłby bardzo ostrożny aby nie
krytykować tych co byli członkami tego samego kolegium. Tenże
apostoł, gdy wyliczał różne urzędy w kościele, wspomniał
apostołów, proroków, nauczycieli i pasterzy. (...)
W tym czasie kiedy budowa chrześcijańskiej doktryny była
wznoszona, co też św. Paweł w rzeczywistości czynił, czyżby on
mógł zapomnieć o fundamencie, głównej arkadzie tej całej
budowy? Jeżeli nie chcemy twierdzić, że Kościół w czasach
apostolskich był heretycki (czego żaden z nas nie chciałby ani nie
miał odwagi powiedzieć) to przyznać musimy, że Kościół nie był
nigdy bardziej święty jak w czasach gdy nie miał papieża.
Okrzyki: /"To nie
prawda"/ Niechaj
Monsignor de Lewal nie mówi, że to nie jest prawdą, bo żaden z
was czcigodni bracia, nie powinien odważyć się nawet pomyśleć,
że Kościół dzisiejszy, z papieżem na czele, jest mocniejszym w
wierze i czystszym moralnie aniżeli był Kościół w czasach
apostolskich.
Zakrzyczany
przez oponentów, bp Strossmayer nie wskórał nic. Sam też 26
grudnia 1872 odwołał swój
pogląd.[24]
Mateczka
Maria Franciszka Kozłowska i siostra Maria Faustyna Kowalska
Dwie
wybitne postacie dwóch Kościołów chrześcijańskich – pierwsza
mariawickiego, druga – katolickiego, w ogromnym stopniu przyczyniły
się do kultu Bożego Miłosierdzia (zwłaszcza na ziemi polskiej).
Obie miały dar proroczych wizji, ekstaz, słyszały Głos Chrystusa.
Nie mi oceniać na ile ich mistyczne rozmowy są relacją
autentycznych spotkań z Panem, nie mniej jednak pokazują jak Duch
Święty dba o liczne dzieci Ojca Niebieskiego rozproszone po różnych
wyznaniach i religiach na sposób adekwatny do ich sytuacji i
zdolności percepcji.
Urodzona
27 maja 1862 roku w Wielicznej koło Węgrowa w rodzinie
rzymskokatolickiej, Feliksa Magdalena Kozłowska, rozpoczęła
nowicjat w wieku 21 lat w zakonie Sióstr Franciszkanek od
Cierpiących. Przyjęła zakonne imię Maria Franciszka. Pracowała
wśród chorych w Warszawie przy ul. Wilczej 7. Działała pod
protekcją o. Honorata Koźmińskiego, który przeciwstawiał się
represjom carskim wobec katolickich zakonów.[25] W 1893 roku
nastąpił dla Marii Franciszki moment przełomowy. W roku
93. dnia 2 Sierpnia, po wysłuchaniu Mszy Świętej i przyjęciu
Komunii Świętej, nagle zostałam oderwana od zmysłów i stawiona
przed majestatem Bożym. - Niepojęta światłość ogarnęła moją
duszę i miałam wtedy ukazane: ogólne zepsucie świata i ostateczne
czasy – potem rozwolnienie obyczajów w duchowieństwie (…). -
Widziałem Sprawiedliwość Boską wymierzoną na ukaranie świata i
Miłosierdzie (…)[26] Jako członek Kościoła Jezusa Chrystusa
Świętych w Dniach Ostatnich z pewnymi punktami objawień Mateczki
mogę się nie zgodzić, z innymi polemizować. Pewne jest jednak
jedno – Marii Franciszce dane było zrozumieć, że ratunkiem dla
świata będzie zbliżenie się do Miłosierdzia Bożego – podobne
implikacje znajdujemy w orędziu Przywróconej Ewangelii i Księdze
Mormona (Druga Księga Nefiego 9,53; Księga Mosjasza 2,39; Księga
Almy 12,34 i 42,22). Założenie przez „Mateczkę” nowego
zgromadzenia mariawitów spotkało się z przychylnością o.
Honorata, ale później z kompletnym niezrozumieniem wśród
katolickiego duchowieństwa. Surowa reguła mariawitów i głoszenie
miłosierdzia Bożego, natrafiły na krytykę kapłanów katolickich,
której efektem była ekskomunika Mateczki i jej współpracownika,
ks. Marii Michała Kowalskiego, z Kościoła katolickiego encykliką
Piusa X z 12 kwietnia 1906 roku, Tribus circiter.[27] Dziś
mariawici należą do Kościołów katolickich nieuznających
zwierzchności papieża rzymskiego – starokatolickich.
Podobny
los nie spotkał innej polskiej szermierki Bożego Miłosierdzia, s.
Marii Faustyny Kowalskiej – dziś świętej Kościoła
katolickiego. Urodziła się 25 sierpnia 1905 we wsi Głogowiec, a
jej świeckie imię brzmiało Helena. 1 sierpnia 1925 roku rozpoczęła
życie zakonne w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w
Warszawie przy ul. Żytniej. Jej Dzienniczek zawiera wiele
cennych intuicji duchowych i teologicznych. W jednej z wizji sam
Chrystus miał przekazać jej ważne poselstwo: w Starym Zakonie
wysyłałem proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam ciebie
do całej ludzkości z moim miłosierdziem (punkt 1588). Już w
tych słowach widać, iż Chrystus przedstawił siebie jako wielkiego
JA JESTEM starego zakonu oraz podkreślił, że jest miłosierny. Co
więcej Chrystus zaznaczył w wizjach danych Faustynie, że kluczową
częścią Jego Męki za grzeszników, było konanie w Getsemani
(1228), przedstawiał siebie jako jedynego Pośrednika między ludźmi
a Bogiem (85). Na podstawie swych doświadczeń Faustyna dochodzi do
pięknego wniosku, że istnieje wywyższenie oraz że jedyną drogą
do jego osiągnięcia jest naśladowanie Syna Ojca Niebieskiego:
Ojciec niebieski o tyle nasze dusze uwielbi i uzna je, o ile
będzie w nas widział podobieństwo do Syna swego – pisze
autorka Dzienniczka (604).[28]
Wniosków
nie będzie
Nie
chcę wysnuwać wniosków. Pozostaje tajemnicą to jak i którymi
drogami Bóg prowadzi ludzi, z jednej strony pragnąc ich blisko
Siebie – z drugiej akceptując ich przynależności kulturowe i
zwyczaje. Dla mnie osobiście ważne jest, że żyjemy w czasach, gdy
apostazja dobiegła końca, nadal jednak ludzie różnie
ustosunkowują się do Ewangelii, mając jednak na uwadze jedną
prawdę, że nie ma innej dogi do Niebiańskiego Domu, jak
postępowanie za Chrystusem.
Przypisy:
[1]
piotrandryszczak.pl/ojcowie-kosciola-inne-nauki/ojcowie-apostolscy-a-towarzystwo-straznica-cz.1.html
– data dostępu: 18 listopada 2019.
[2]
Tamże.
[3]
Na podstawie: Dokumenty Soborów Powszechnych,
t. 1, red. A. Baron i H. Pietras, Kraków 2007, s. 25-47.
[4]
Eucharystia pierwszych chrześcijan,
red. M. Starowieyski, Kraków 1987, s. 125.
[5]
por. św. Augustyn, Wyznania,
tłum. Z. Kubiak, Kraków 2001.
[6]
pl.wikipedia.org/wiki/Grzegorz_Palamas – data dostępu 19
listopada 2019.
[7]
Paul Evdokimov, Prawosławie,
tłum. J. Klinger, Warszawa 2003, s. 100-101.
[8]
Tamże, przypis 222 na s. 101.
[9]
za: misyjne.pl
– data dostępu: 16 listopada 2019
[10]
Jest ciekawym zbiegiem okoliczności, że, gdy tworzyłem tę część
wpisu, był akurat 16 listopada – w Kościele katolickim
liturgiczne wspomnienie tej właśnie świętej.
[11]
Julian
of Norwich, Revelations
of Divine Love,
Londyn, 1998, s. 98 (ten i pozostałe tłumaczenia słów Julianny z
Norwich – JPS).
[12] por. s. 57, 52
[13] Tamże, s. 50.
[14] Tamże, por. s. 48.
[15]
pl.wikipedia.org/wiki/Andriej_Rublow – data dostępu 17 listopada
2019.
[16] za:
pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Hus – data dostępu: 17 listopada 2019.
[17]
en.wikipedia.org/wiki/Martin_Luther – data dostępu: 17 listopada
2019.
[18]
Marcin Luter, Mały
Katechizm,
w: „Księgi Wyznaniowe Kościoła luterańskiego”, Bielsko-Biała
1999, s. 49; Duży
Katechizm,
w: tamże, s. 65.
[19] Tamże, s. 82.
[20]
Wyznanie
Augsburskie,
w: „Księgi Wyznaniowe Kościoła luterańskiego”, Bielsko-Biała
1999, s. 151 i 149.
[21]
Traktat
o władzy i prymacie papieża,
w: „Księgi Wyznaniowe Kościoła luterańskiego”, Bielsko-Biała
1999, s 259.
[22]
Formuła
Zgody,
w: „Księgi Wyznaniowe Kościoła luterańskiego”, Bielsko-Biała
1999, s. 483.
[23]
św.
Jan od Krzyża, Dzieła,
tłum. B. Smyrak OCD, Kraków 2014, s. 154-155.
[24]
za:
docer.pl/doc/nx5s18 – data dostępu: 18 listopada 2019.
[25]
św. Maria Franciszka Kozłowska, Dzieło
Miłosierdzia,
wyd. III, Płock 2002, s. 11-12.
[26] Tamże, s. 19
(zachowuję oryginalną pisownię).
[27]
Tomasz Dariusz Mames, Mysteria
mysticorum. Szkice z duchowości i historii mariawitów,
Kraków 2009, s. 99.
[28]
św. s. M. Faustyna Kowalska, Dzienniczek.
Miłosierdzie Boże w duszy mojej,
Warszawa 2011 (Dzienniczek
podzielony jest na punkty, które wskazuję w powyższym tekście w
nawiasach zwykłych).
Źródła fotografii:
123RF.com oraz marucha.wordpress.com