Nie
zmieniamy nazwy Kościoła – tłumaczył
prezydent Russel M. Nelson – poprawiamy ją.
W moim zeszłorocznym wpisie na temat poprawnej nazwy Kościoła
Chrystusowego wspominałem, iż w istocie nazwą Kościoła nigdy nie
był Kościół mormoński. Nazwa tej wspólnoty to Kościół
Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Niedawno Prezydium Kościoła wystosowało pismo do prasy z prośbą,
by dziennikarze poprawnie nazywali nasz Kościół. Jako zrzeszony,
sam otrzymałem e-mail z poprawkami nazw mediów kościelnych. A
zatem (między innymi):
LDS.org to teraz ChurchofJesusChrist.org.
Skoncentrowana na pracy misjonarskiej strona Mormon.org to od dziś
ComeUntoChrist.org.
Po
co zmiany?
Po
co nam te wszystkie zmiany? No właśnie: zmiany czy poprawki? Moim
zdaniem Kościół dokonuje słusznych poprawek
nazewnictwa. Kościół nie jest mormoński, bo nie należy do
Mormona tylko do Chrystusa. Sam zauważam, że gdy nazywam mój
Kościół poprawnie, czuję się lepiej, komfortowo – że powiem
sentencjonalnie: wiem, komu zaufałem (II Księga Nefiego 4,19).
Kościół nigdy siebie nie nazywał mormońskim – my nigdy nie
byliśmy „mormonami” czy jak kto woli „mormonitami”.
Oczywiście, jeśli ludzie chcą nas tak przezywać – mają do tego
prawo. Muszą jednak liczyć się faktem, że używają niepopranego
określenia członków Kościoła, którzy w istocie są świętymi
w dniach ostatnich.
I to kolejna bardzo istotna nazwa! Nie jesteśmy świętymi w
katolickim lub prawosławnym tego słowa znaczeniu. Nazywamy siebie
tak, jak czynili to pierwsi chrześcijanie. „Święty” (łac.
sanctus,
hebr. qadhosh)
znaczy mniej więcej tyle co „odcięty” lub „czysty”. Co ta
nazwa („święci”) dla nas oznacza? Otóż, pragniemy żyć w
świecie, ale staramy się jak możemy, by – zgodnie z radą
apostoła Jakuba – nie dawać się skazić światem (poza Listem
Jakuba zachęcam w tym miejscu do refleksji nad trzecim rozdziałem
Listu do Kolosan). Poprawki są wprowadzane, bo jako członkowie
Kościoła zwyczajnie ich potrzebujemy. Po pierwsze, by mieć na
uwadze chrysto-centryczność naszej wiary; po drugie, by mieć
inspirację do wcielania w życie nauk Ewangelii; po trzecie, by
pamiętać o tym, że przez chrzest zobowiązaliśmy się do
naśladowania Jezusa Chrystusa.
Szereg
problemów
Nazywanie
nas „mormonami” generuje szereg problemów: Po pierwsze, jest po
prostu błędne – jesteśmy świętymi w dniach ostatnich i to jest
właściwe określenie obok uproszczonych (choć też poprawnych)
określeń „święci” lub „członkowie Kościoła”. Po
drugie, nazwa „mormoni” nic nie mówi o naszej przynależności –
należymy przez chrzest do Chrystusa, za którym w doczesnym życiu
podążamy, by powrócić do Ojca Niebieskiego i dzielić zgodnie z
daną nam obietnicą Jego chwałę. Po trzecie, jest anachroniczne!
Jesteśmy przekonani, że podzielamy wiarę Hebrajczyków, Greków,
Nefitów i innych starożytnych ludów, które uwierzyły w Ewangelię
wieki temu. Czy ci ludzie byli mormonami? Oczywiście, że nie!
Przecież niektórzy nic nie wiedzieli o proroku Mormonie. Po oraz
kolejny okazuje się, że „mormoni” to określenie błędne.
Nazwa
bloga
A
co z nazwą mojego bloga – MORMONOLOG? Osobiście nie widzę
potrzeby wprowadzania tu korekty. Mormonologia – w moim odczuciu –
to dziedzina wiedzy skupiająca się na naukach ewangelicznych
zebranych w Księdze Mormona przez proroka Mormona. Samo określenie
„mormonizm” jako zbiór przekonań członków Kościoła Jezusa
Chrystusa (w tak zwanych Dniach Ostatnich) jest kanonizowane sekcją
135-tą Nauk i Przymierzy (135,7). Nazwy bloga toteż nie zmieniam.
Ale do czegoś zachęcam Czytelnika! Jeśli jesteś członkiem
Kościoła, wiedz jak mówić o swojej przynależności. Jeśli do
Kościoła nie należysz, nie przezywaj nas i Kościoła Jezusa
Chrystusa – bo i my nie przezywamy Ciebie ani Twojej religii.