Bracia:
Pismo poddało wszystko pod władzę grzechu, aby obietnica dostała
się dzięki wierze w Jezusa Chrystusa tym, którzy wierzą. Do czasu
przyjścia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa i trzymani w
zamknięciu aż do przyszłego objawienia się wiary. Tym sposobem
Prawo stało się dla nas wychowawcą, który miał prowadzić ku
Chrystusowi, abyśmy dzięki wierze uzyskali usprawiedliwienie. Gdy
jednak wiara nadeszła, już nie jesteśmy poddani wychowawcy.
Wszyscy bowiem przez wiarę jesteście synami Bożymi – w
Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w
Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani
poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już
mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w
Chrystusie Jezusie. Jeżeli zaś należycie do Chrystusa, to
jesteście też potomstwem Abrahama, dziedzicami zgodnie z obietnicą.
(List
do Galatów 3, 22-29)
Znane
zdanie z tego słynnego fragmentu – nie ma już Żyda ani
poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już
mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w
Chrystusie Jezusie – powinno tych z nas, którzy planują
przyjąć chrzest lub już go przyjęli do poważnego rachunku
sumienia ze stosunku do innych osób. Przez „innych” rozumiem
„odmiennych”. Innych w stylu, kolorze skóry, ubiorze, języku,
profesji czy zachowaniu. Przyjęcie na siebie czcigodnego Imienia
Jezusa Chrystusa motywuje do przyjęcia Jego perspektywy. A Jego
perspektywa to perspektywa Getsemani i Golgoty, skąd patrzy się
empatią. Katolicki duchowny, kard. Robert Sarah, napisał kiedyś,
że trzeba naprawdę umieć się wspinać, by wejść tam i przyjąć
tę perspektywę. To perspektywa trudna, ale całe nasze życie jest
dane na wykonanie trudnych prac – jedną z tych prac jest praca nad
sobą.