Mówię,
bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony,
tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby
nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali;
ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają
tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem
postać tego świata.
(Pierwszy
List do Koryntian 7,29-31)
Ten
fragment zawiera jasne przypomnienie dla świętych – by żyli w
świecie, ale również trzymali go na dystans, jakby wszystko co
mają było tylko krótkotrwałe, a wobec spraw boskich – mniej
istotne. Ojciec Niebieski, rzecz jasna, nie chce nas pozbawić
naszych marzeń, celów i pragnień ani dyskredytować naszych trosk.
Jednakowoż przytoczony fragment przypomina nam po prostu pierwsze
przykazanie dekalogu: Jam jest Bóg Twój i nie będziesz miał
Bogów obcych przede mną. Naszym „bogiem” nie może być
nasz zarobek, nasze marzenia o podróżach, nasza odzież, nasze
smutki, ale także i nie nasze szczytne idee takie jak rodzina,
braterstwo, narodowość lub przyjaźń. Nie mogą naszym bóstwem
stać się nawet nasze relacje! Do przyjaźni trzeba także umieć
się zdystansować i wprowadzić w nie Boże światło. Tylko wówczas
możemy rozkoszować się ich pełnią.
Oczywiście
może pojawić się tu pytanie profilaktyczne: co się stanie, jeśli
pozwolę Bogu kierować moimi romantycznymi pragnieniami?
Słyszy się, że ci co tak zrobili zakończyli związki, zerwali
liczne kontakty, przestali udzielać się w dotychczasowych
społecznościach. To nie wykluczone, że o którąś z tych rzeczy
Bóg nas poprosi – choć wcale tak nie musi się stać! Z
drugiej strony Bóg wielokrotnie prosił proroków i świętych, by
wyrzekli się spraw, które w opinii samych wezwanych (i pewnie
wszystkich ludzi dookoła) wcale nie wydawały się złe (porzucali
rodziny, rozdawali majątki, opuszczali ojczyznę). By zaprosić Boga
do swego życia trzeba przede wszystkim ZAUFAĆ, a do wyrobienia
sobie ufnego serca potrzebna jest modlitwa pełna próśb o wskazanie
drogi.
Bóg
chce naszego dobra, więc nie zaleci nam niczego, co jest dla nas
złe. Czy zechce, byśmy z czegoś zrezygnowali albo podjęli się
zadań, o których do tej pory nie myśleliśmy? A może wręcz
przeciwnie! Może Bóg zechce naszego ZAANGAŻOWANIA w daną relację?
– Nie dowiemy się dopóki nie zapytamy.