Kaju,
powiedz nam czym się zajmujesz.
Studiuję
na Uniwersytecie Warszawskim. Jestem na pierwszym roku egiptologii.
Mieszkam w Warszawie w zasadzie od dziecka.
Mam
zatem pytanie o Twoje studia. Osoby znające się trochę na
mormonizmie, zauważą tutaj pewien link: jesteś
mormonką – studiujesz egiptologię. Księga Mormona powstała w
języku egipskim reformowanym. Ty uczysz się na egiptologii. Czy to
nie egiptologia przyprowadziła Cię do Kościoła LDS?
Odwrotnie!
Kościół naprowadził mnie na egiptologię. Ja wcześniej
studiowałam na UW iranistykę, z której musiałam zrezygnować z
przyczyn zdrowotnych. Zmieniając studia tym się kierowałam.
Myślałam, że zgłębiwszy egiptologię, będę więcej wiedziała
i będę mogła odpowiadać na pytania ludzi.
A
co myślisz o inicjatywie Fair LDS – inicjatywie by publikować
materiały potwierdzające prawdziwość Księgi Mormona. Co sądzisz
o tych badaniach?
To
znaczy... Śledzę to i jest to ciekawe, ale... to nie powinno mieć
większego znaczenia. Osobom, które są niewierzące te badania nic
nie pomogą. Dowody uzbierane przez osoby zaangażowane w tę
inicjatywę nie nawrócą nikogo. Jeżeli ktoś jest wierzący, może
to sobie śledzić, może sobie poczytać i może się ucieszyć, ale
one nigdy nikogo nie przekonają.
Kościół
LDS zachęca swoich wiernych do studiowania Pism Świętych.
Cały
czas, bardzo (śmiech).
Bardzo.
Podsumujmy sobie jeszcze raz jakie to są Księgi.
A
zatem jest to Biblia. Zazwyczaj w wersji protestanckiej. W
Polsce jest o tyle ciężej, że mamy określoną liczbę wydań
Biblii. Posługujemy się Biblią protestancką, która nie zawiera
kilku ksiąg, które należą do kanonu katolickiego. Drugi tekst to
Księga Mormona – jest ona przetłumaczona na język polski.
Teraz Kościół pracuje nad drugim tłumaczeniem. Potem mamy Nauki
i Przymierza – czyli współczesne objawienia. Ostatni tekst to
Perła Wielkiej Wartości.
A
dlaczego Kościół posługuje się kanonem protestanckim? W
prawdziwe w Naukach i Przymierzach czytamy objawienie, które miał
Prorok Józef Smith, by Apokryfów nie przekładać, gdyż są tam
interpolacje wprowadzone ludzką ręką (NiP 91,1-2). Ale już samo
to objawienie sugeruje, iż są tam też rzeczy wartościowe.
Dlaczego zatem Kościół mormoński nie studiuje Księgi Syracydesa
albo Księgi Mądrości, które są obecne w kanonie katolickim?
To
jest wszystko kwestia wiary. Troszeczkę też tak jest z Pieśnią
nad Pieśniami. Zajmowałam się nią przez pewien czas. Jeden z
proroków miał objawienie, że to nie jest księga objawiona.
Pieśń
nad Pieśniami?!
Tak.
Zawiera ona w sobie jakąś mądrość, natomiast to nie jest księga
objawiona. Mogę ją czytać, ale to nie jest słowo Boże. Tak samo
jest z apokryfami – możemy w nich szukać mądrości, możemy je
czytać, natomiast nie uważamy ich za pisma święte.
Zdarzyło
się, że ktoś prosto w oczy powiedział Ci, iż Księga Mormona to
bzdura?
Nie
raz.
Jak
reagujesz na taki atak?
Cóż.
Zawsze mówię, że ja się tą kwestią zajmuję profesjonalnie. Ja
się na tym jednak troszeczkę znam i mogę im udowodnić, że nie
mają racji. Często pomagam misjonarzom na ulicy, gdy zaczepiamy
ludzi. Zwłaszcza, gdy ktoś wyjeżdża mi z tekstem, że ta księga
nie była napisana po egipsku – że to nie możliwe. Ja wiem, że
to było możliwe.
Ale
jak?
Zdarzały
się przypadki w dziejach, że łączono języki – na przykład
hebrajski i egipski. Zdarzały się pisma mieszane.
Jak
czytamy w liście II Liście do Tymoteusza autorstwa Apostoła Pawła
każde pismo natchnione przez Boga jest przydatne do wzrastania w
wierze (II Tm 3,16). Ale można mieć swoje ulubione fragmenty Ksiąg.
Czy jesteś w stanie powiedzieć czy masz ulubiony fragment z Biblii
i ulubiony fragment z Księgi Mormona albo ulubioną kronikę czy
księgę?
Z
Biblią mam łatwiej, bo Biblię znam lepiej. Księga Mormona jest
wciąż dla mnie nowa. O Biblii mogę mówić dosyć dużo. Jestem
Żydówką, a więc Biblię znam dużo lepiej. Bliska mi jest Księga
Wyjścia – rozdziały 14 i 15. Wcześniej lubiłam bardzo Pieśń
na d Pieśniami – teraz staram się od niej trochę odsunąć. Cały
święty Paweł jest bardzo ciekawy, zwłaszcza List do Hebrajczyków.
Może
– z racji Twojego pochodzenia – List do Hebrajczyków bardziej
bierzesz sobie do serca?
Mam
wrażenie, że jest bardziej „do mnie”.
Co
najbardziej skłania Cię ku temu co głosi Kościół LDS? Czy jest
coś szczególnego, co pociąga Cię w mormonizmie?
Pamiętam,
że na samym początku najbardziej fascynowało mnie to, że Kościół
nie odrzuca innych religii. Według nas każda religia zawiera w
sobie jakąś prawdę. Każda księga, którą ktoś gdzieś uważa
za objawioną zawiera jakąś prawdę. Ja wychowałam się tutaj w
Polsce w takim przekonaniu, że jest jedna prawdziwa religia, a
wszystkie inne to jakaś bzdura. I spotkałam Kościół, którego
członkowie mówią mi, że ja nie muszę odrzucać swoich żydowskich
korzeni lub że mam odrzucić teksty judaizmu. Ale, że mogę wybrać
to, co jest w tam prawdziwe i tego się trzymać. Szukamy prawdy
wszędzie... Szukamy światła wszędzie.
Należałaś
kiedyś do innej religii?
(śmiech)
Moja rodzina w jakimś tam stopniu należała do Kościoła
katolickiego. Ja w wieku piętnastu, szesnastu lat wróciłam do
judaizmu, ale nigdy nie byłam członkiem gminy żydowskiej. Nigdy
tego oficjalnie nie zrobiłam.
A
czy jest coś co odkryłaś w Kościele LDS, a brakowało ci w
judaizmie? Czy była to właśnie otwartość i tolerancyjność
mormonów?
W
jakimś stopniu tak. Miałam poczucie, że judaizm jest troszkę
zamknięty. Judaizm głosi: to jest nasza religia i ona nie jest dla
innych. Dlatego żydzi nie mają obowiązku nikogo nawracać. Czuję,
że chrześcijaństwo – a zwłaszcza ten Kościół, do którego
należę, jest logiczną kontynuacją judaizmu. To nie jest coś
„nowego” - to jest po prostu to samo, tylko poszliśmy troszeczkę
dalej. Mamy w Kościele więcej
pism świętych, ale to wciąż ta sama religia.
Można
powiedzieć, że mormonizm pogłębia to co judaizm głosił czy
raczej dokłada coś nowego?
I
to, i to.
A
zatem co jest w chrześcijaństwie mormońskim nowe, a które treści
judaizmu zostały w nim pogłębione?
To
znaczy zasadniczo jedyną nową rzeczą jest to, ze my już nie
czekamy na Mesjasza – Mesjasz już był. I mamy rozszerzone pisma
święte. Ale te pisma są o tym samym. Wyjaśniają to, co się
dzieje w Biblii. Nowy Testament też jest „nowy” z punktu
widzenia judaizmu. Księga Mormona trochę bardziej wyjaśnia prawo
Mojżesza, a raczej to, co mamy zrobić z Prawem Mojżesza po
Chrystusie – po przyjściu Mesjasza. Biblia nie do końca jest
jasna w tej kwestii. Mamy obrzęd chrztu. Nie ma go w judaizmie.
Oczywiście są obrzędy podobne – obmycia rytualne – ale to nie
jest to samo. Jest zupełna zmiana jeśli chodzi o święcenie chleba
i wina na Szabat. Całe chrześcijaństwo dodaje nową warstwę do
judaizmu. Są te same obrzędy, które były – tyle że mają nowe
znaczenia.
Ale
Sakrament w mormonizmie to już nie szabasowe chleb i wino, ale chleb
i woda.
Tak.
A
dlaczego tak się stało?
Na
początku było to wino. W którymś momencie prorok Józef otrzymał
objawienie, że mamy nie pić alkoholu.
Słowo
Mądrości?
Słowo
Mądrości – dokładnie. I zastąpiliśmy wino wodą. To nie ma
większego znaczenia. W przypadku, gdy nie ma dostępu do wody, na
Sakrament wykorzystać można każdy płyn.
Praktykowany
jest przede wszystkim chrzest. A jak wygląda chrzest w Kościele
LDS?
To
jest tak zwane pełne zanurzenie. To oznacza, że posiadacz
kapłaństwa musi osobę chrzczoną zanurzyć w całości. Byłam
kiedyś na chrzcie, gdy osobę chrzczona trzeba było zanurzyć trzy
razy, bo cały czas „coś tam wystawało”, więc trzeba było i
jeszcze raz, i jeszcze raz. Zrobiła się z tego kompletnie
absurdalna sytuacja (śmiech).
Jesteś
po chrzcie?
Jestem
po chrzcie.
Jaki
to był dla Ciebie dzień?
To
jest historia, która jest zabawna, ale też trochę przerażająca.
Wszystko zaczęło się od tego, że wcześniej byłam na urodzinach
mojego taty. Zjadałam na nich duży kawałek tortu i dopiero później
dowiedziałam się, że w torcie była spora ilość alkoholu.
O
jej!
Ja
wówczas nie piłam już od dłuższego czasu, więc mój organizm
zareagował fatalnie. Dzień przed chrztem byłam praktycznie pijana.
Dzwonię do misjonarzy i im to mówię. I mówię, że jestem
przerażona. Pytam czy mamy przełożyć chrzest. Powiedzieli, że
mam wypocząć i położyć się spać. Na chrzest przyszłam pół
przytomna – z bólem głowy. Więc też dziś pamiętam... ile
pamiętam.
Ale
tamta sytuacja nie wpływa na ważność chrztu?
Nie
wpływa. Wiem, że misjonarze pytali prezydenta misji o radę.
Prezydent zdawał sobie sprawę, że upiłam się nieświadomie....
Ale (śmiech) muszę przyznać, że pamiętam niewiele z
mojego chrztu.
Jak
rodzina zareagowała na Twoją konwersję?
Generalnie
moja rodzina do dzisiaj traktuje moje przejście na mormonizm jako
żart.
Hm...
grubo!
Niedawno
rozmawiałam z mamą. Mama mówi: „ale u nas w rodzinie nikt nie
jest religijny”. Mamo – odpowiadam – ja jestem! Na co mama:
„ale ty w ogóle nie wierzysz w Boga”. Mamo, wierzę! Moja mama
bardzo dobrze wie o tym, że był chrzest, że chodzę do kościoła,
ale to dla niej jednak abstrakcja. Dziadek mnie pytał co mormoni
jedzą – to było jego jedyne pytanie.
O!
Moja znajoma pytała czego mormonom nie wolno!
No
więc dziadek mnie pytał co jedzą, a babcia czy to mili ludzie.
Odpowiedziałam, że bardzo mili. Moja mama na początku była trochę
przeciwna. Bała się na przykład, że mormoni będą nam chcieli
zabrać mieszkanie. A to dlatego, że miała znajomą, która była u
świadków Jehowy i ktoś tam tą znajomą w podobny sposób
skrzywdził. Mama była przeciwna, ale stwierdziłam, że będę
robić co chcę. Myślę, że nie zrobiłam nikomu krzywdy. Natomiast
nie mówiłam nikomu o chrzcie. Ale kilka miesięcy po samym chrzcie
moja mama mnie ostrzegła: „uważaj z tymi mormonami, bo oni cię
będą chcieli ochrzcić”. Kazała nie dać się ochrzcić. A ja
tak sobie siedzę... Mama na mnie nagle spogląda: „Ochrzciłaś
się?! Nic nam nie powiedziałaś!”. Cóż... Negatywnych emocji
już nie ma. Nawet dziesięcina jej już nie przeszkadza. Mama nie
ma zasadniczo problemów z innymi religiami, tylko przeszkadzała jej
dziesięcina.
A
dlaczego?
Mama
uważała, że „ktoś mi zabiera coś”. Nie rozumiała
początkowo, że dawałam dziesięcinę z własnej woli. Ja sama nie
miałam siły tłumaczyć jaki jest cel dziesięciny. Staram się
unikać tego tematu, ja wiem, że mama podchodzi do niego bardzo
emocjonalnie.
A
powiesz naszym Czytelnikom czym jest dziesięcina?
Teoretycznie
są to pieniądze, które idą na utrzymanie Kościoła. Ktoś musi
zapłacić za prąd w kaplicy, ktoś za publikowanie Księgi Mormona
– tak w generalnym skrócie. Ale mi się wydaje, że celem
dziesięciny jest też to, byśmy nie przywiązywali się do naszych
zasobów – do tak zwanego „bogactwa”. Wszystko co mamy, mamy od
Boga, więc jeśli oddamy te 10% na szczytny cel, okażemy
wdzięczność. Poza tym wiem na co te pieniądze idą, wiem, że one
się nie gubią nigdzie. Więc z dziesięciną nie mam problemu. Ale
mam świadomość, że ludzie uważają, że to 10% to dużo. Ale
widzę w tym cel i widzę, że to jest potrzebne.
Wróćmy
na chwilę do tematu chrztu. A przyjęłaś kiedyś chrzest za osobę
zmarłą?
Jeszcze
nie.
Byłaś
już w świątyni?
Nie.
Czekasz
na rekomendację świątynną?
Po
chrzcie powinno się odczekać około roku. A poza tym najbliższa
świątynia jest zamknięta z powodu remontu, więc mam jeszcze
chwilę.
Przygotowujesz
się zatem do szczególnego dnia: wejście do świątyni. Sądzę, że
wówczas poczujesz się w Kościele jak u siebie w domu.
Nie
– już się czuję tu jak w domu. Po prostu wejście do świątyni
będzie kolejnym krokiem.
A
dlaczego innowierca nie może do świątyni wejść?
Bo
to jest święte miejsce. My też tak po prostu nie możemy jej
odwiedzić. Nie każdy członek Kościoła może wejść do świątyni.
Tylko ci, którzy mają rekomendację – tylko ci, którzy zostali
uznani na godnych. Osoba, która nie przestrzega przykazań lub nie
przyjęła chrztu, rekomendacji nie dostanie.
Ale
to ciekawe z punktu widzenia samego – bliskiego Twemu sercu –
judaizmu. Oto co czytamy w Pierwszej Księdze Królewskiej: Po
poświęceniu świątyni Salomon tak się modlił: „Cudzoziemca,
który nie jest z Twego ludu, Izraela, a jednak przyjdzie z dalekiego
kraju przez wzgląd na Twe imię (bo będzie słychać o Twoim
wielkim imieniu i o Twojej mocnej ręce i wyciągniętym ramieniu),
gdy przyjdzie i będzie się modlić w tej świątyni, Ty w niebie,
miejscu Twego przebywania, wysłuchaj i uczyń to wszystko, o co ten
cudzoziemiec będzie do Ciebie wołać. Niech wszystkie narody ziemi
poznają Twe imię dla nabrania bojaźni przed Tobą za przykładem
Twego ludu, Izraela. Niech też wiedzą, że Twoje imię zostało
wezwane nad tą świątynią, którą zbudowałem” (I
Krl 8,41-43).
Ale
Biblia mówi właśnie o „cudzoziemcach” a nie o „innowiercach”.
Do świątyni wejść mógł ten, kto przyjął wszystkie zasady
judaizmu i ich przestrzegał. A więc mowa tu o kimś, kto był
adoptowany do ludu Izraela. Z resztą w świątyni jerozolimskiej nie
każdy mógł wejść do każdego miejsca. Tak samo teraz tylko do
ogrodu świątyni może wejść każdy.
A
dlaczego niektóre obrzędy mogą być sprawowane wyłącznie w
świątyni? Z czego to wynika? Na przykład pieczętowanie małżeństw
albo chrzest za zmarłych. Dlaczego nie może się ono odbyć poza
świątynią?
Ale
kiedyś niektóre obrzędy odbywały się poza świątynią.
Pierwotnie święci dokonywali chrztu za zmarłych w jeziorach czy
rzekach. Dlaczego tak jest? Krótko mówiąc dlatego, że takie mamy
teraz przykazanie. Nie kwestionujemy przykazań. To znaczy ten
zwyczaj ma związek z tym, że świątynia to święte miejsce.
Świątynia to miejsce, gdzie świat zewnętrzny nie jest tak
„silny”. Świątynia to dom Boga, który nie jest częścią
świata zewnętrznego.
Kiedy
powstała pierwsza świątynia mormońska?
Pierwsza
świątynia w powstała w Nauvoo (stan
Illinois – przyp.).
Czy
wszystkie historycznie mormońskie posiadłości należą dziś do
Kościoła LDS czy pojedyncze są już wyłącznie obiektami
muzealnymi?
Wiem,
że w Nauvoo jest świątynia. Ona była zburzona, potem była
zrekonstruowana. I to jest świątynia działająca. Kościół lubi
sobie wykupywać tereny, które należą do jego historii. Na
przykład wykupił starą farmę Smithów.
Ale
czy to nie oznacza, że Wasz kościół nie wchodzi w konflikt ze
Społecznością Chrystusową?
Tym
się akurat nie zajmuję. Nie mam pojęcia.
Wiem,
że podejmowane są wspólne inicjatywy. Nawet niedawno publikowano
wspólne artykuły na temat genezy Księgi Mormona. Zasadniczo jednak
relacja między Kościołem mormońskim a Społecznością
Chrystusową jest dość oziębła.
Może
być oziębła, bo to jest wspólnota, która się jednak od nas
odłączyła. Zawsze będziemy nieco inaczej traktować tych, którzy
byli częścią naszej społeczności, a potem z jakiegoś powodu się
odłączyli. Tu zawsze będzie pewien zgrzyt.
To
samo dotyczy na przykład ugrupowań schizmatyckich, takich jak
Fundamentalistyczny Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach
Ostatnich.
Niektórzy
z nich w ogóle łamią podstawowe przykazania.
Wiem.
I dlatego zastanawia mnie cały czas to, jak to się dzieje, że
osoby, które odłączyły się od Kościoła LDS lub są
samozwańczymi mormonami robią wciąż skutecznie czarny PR
oficjalnemu Kościołowi mormońskiemu.
To
wynika z uproszczonego myślenia. Zamiast zdać sobie sprawę, że
dana grupa to grupa, która odłączyła się od Kościoła, ludziom
łatwiej uprościć sobie rozumowanie i powiedzieć: „a to też są
mormoni”. To wynika z myślenia schematami.
Ale
mam pytanie dotyczące ugrupowań schizmatyckich – takich jak
Kościół Fundamentalistyczny. Praktykują one zaniechaną przez
Kościół mormoński poligamię.
Tak,
zgadza się.
Jak
pisała Joanna Brooks w swojej znanej w USA książce The
Book of Mormon Girl, poligamia zaniechana lub nie należy
cały czas do historii doktryny mormońskiej. Czy dziś mormonki –
kobiety – nie mają obawy, że poligamia zostanie przywrócona? Czy
nie ma ryzyka, że Kościół dostanie takie objawienie?
W
Księdze Mormona jest cały rozdział o tym, że Bóg woli, by
mężczyźni mieli po jednej żonie. To jest napisane dokładnie w
trzecim rozdziale Księgi Jakuba. Wiemy z objawień, że poligamia to
stan wyjątkowy. Poligamia była nakazana, jeżeli „coś się
działo”. My ufamy, że Bóg chce naszego dobra. Jeżeli Bóg
nakaże przywrócenie poligamii, to będzie miał ku temu jakiś
powód. Mam nadzieję, że tego nie zrobi. Ale kim jestem, by się
kłócić z Bogiem.
Wróćmy
na moment do pytania o świątynie. Jeden z mormońskich apostołów
powiedział kiedyś, że wielka to radość, gdy mieszka się w
„cieniu świątyni” - jak rozumiem chodzi o miejsce, gdzie akurat
świątynia jest – że tak powiem – pod ręką.
Gdzie
widać świątynię!
Jak
Ty to rozumiesz?
Jest
powiedziane, że członkowie powinni jak najczęściej chodzić do
świątyni. Sama obecność świątyni pogłębia wiarę. Cenna jest
też atmosfera świątyni, w której można się czegoś dowiedzieć,
czegoś się nauczyć, można otrzymać objawienia. Dla Polaków
najbliższa świątynia jest w Niemczech – pięć-sześć godzin
samochodem. My jeździmy do świątyni, staramy się jeździć do
świątyni. Na razie świątynia niemiecka jest zamknięta, wkrótce
będzie otwarta znowu. A zatem możemy być w świątyni dwa-trzy
razy do roku. W Utah można być w świątyni w każdy weekend. My
mieszkańcom Utah zazdrościmy – też byśmy tak chcieli! Każdy
chce być w świątyni jak najczęściej. W Europie jest ciężko.
Oczywiście wiem, że może być dużo ciężej – na przykład w
Afryce czy w Azji. Rozmawialiśmy o tym w kościele. Mówiła o tym
jedna z osób z władz naczelnych – mężczyzna, który wychowywał
się we Francji. Najbliższa dla niego świątynia była w
Szwajcarii. Więc opowiadał, że jeździł do świątyni raz w roku
z rodziną. A teraz mieszka w Utah i z okien salonu widzi świątynię.
A
co się dzieje w świątyni?
W
pierwszej kolejności dokonuje się obrzędów za samego siebie –
obrzędów potrzebnych do własnego rozwoju. Potem te same obrzędy
można dokonywać za zmarłych: za swoich przodków, za przodków
innych osób. Można pomóc komuś w ten sposób. Ale sama atmosfera
świątyni jest cenna. Zalecane jest by iść do świątyni, gdy ma
się problem – gdy chce się o coś zapytać lub o coś pomodlić.
Oczywiście objawienie można otrzymać wszędzie. Ja objawienie mogę
mieć w swoim własnym domu... czy tutaj na ulicy. Ale atmosfera
świątyni pozwala dużo lepiej je „wyłapać”. Aby o czymś
pomyśleć, coś rozważyć, świątynia jest świetnym miejscem.