Przejdź do głównej zawartości

„Uważaj z tymi mormonami!”. ROZMOWA Z KAJĄ

Kaju, powiedz nam czym się zajmujesz.

Studiuję na Uniwersytecie Warszawskim. Jestem na pierwszym roku egiptologii. Mieszkam w Warszawie w zasadzie od dziecka.

Mam zatem pytanie o Twoje studia. Osoby znające się trochę na mormonizmie, zauważą tutaj pewien link: jesteś mormonką – studiujesz egiptologię. Księga Mormona powstała w języku egipskim reformowanym. Ty uczysz się na egiptologii. Czy to nie egiptologia przyprowadziła Cię do Kościoła LDS?

Odwrotnie! Kościół naprowadził mnie na egiptologię. Ja wcześniej studiowałam na UW iranistykę, z której musiałam zrezygnować z przyczyn zdrowotnych. Zmieniając studia tym się kierowałam. Myślałam, że zgłębiwszy egiptologię, będę więcej wiedziała i będę mogła odpowiadać na pytania ludzi.

A co myślisz o inicjatywie Fair LDS – inicjatywie by publikować materiały potwierdzające prawdziwość Księgi Mormona. Co sądzisz o tych badaniach?

To znaczy... Śledzę to i jest to ciekawe, ale... to nie powinno mieć większego znaczenia. Osobom, które są niewierzące te badania nic nie pomogą. Dowody uzbierane przez osoby zaangażowane w tę inicjatywę nie nawrócą nikogo. Jeżeli ktoś jest wierzący, może to sobie śledzić, może sobie poczytać i może się ucieszyć, ale one nigdy nikogo nie przekonają.

Kościół LDS zachęca swoich wiernych do studiowania Pism Świętych.

Cały czas, bardzo (śmiech).

Bardzo. Podsumujmy sobie jeszcze raz jakie to są Księgi.

A zatem jest to Biblia. Zazwyczaj w wersji protestanckiej. W Polsce jest o tyle ciężej, że mamy określoną liczbę wydań Biblii. Posługujemy się Biblią protestancką, która nie zawiera kilku ksiąg, które należą do kanonu katolickiego. Drugi tekst to Księga Mormona – jest ona przetłumaczona na język polski. Teraz Kościół pracuje nad drugim tłumaczeniem. Potem mamy Nauki i Przymierza – czyli współczesne objawienia. Ostatni tekst to Perła Wielkiej Wartości.

A dlaczego Kościół posługuje się kanonem protestanckim? W prawdziwe w Naukach i Przymierzach czytamy objawienie, które miał Prorok Józef Smith, by Apokryfów nie przekładać, gdyż są tam interpolacje wprowadzone ludzką ręką (NiP 91,1-2). Ale już samo to objawienie sugeruje, iż są tam też rzeczy wartościowe. Dlaczego zatem Kościół mormoński nie studiuje Księgi Syracydesa albo Księgi Mądrości, które są obecne w kanonie katolickim?

To jest wszystko kwestia wiary. Troszeczkę też tak jest z Pieśnią nad Pieśniami. Zajmowałam się nią przez pewien czas. Jeden z proroków miał objawienie, że to nie jest księga objawiona.

Pieśń nad Pieśniami?!

Tak. Zawiera ona w sobie jakąś mądrość, natomiast to nie jest księga objawiona. Mogę ją czytać, ale to nie jest słowo Boże. Tak samo jest z apokryfami – możemy w nich szukać mądrości, możemy je czytać, natomiast nie uważamy ich za pisma święte.

Zdarzyło się, że ktoś prosto w oczy powiedział Ci, iż Księga Mormona to bzdura?

Nie raz.

Jak reagujesz na taki atak?

Cóż. Zawsze mówię, że ja się tą kwestią zajmuję profesjonalnie. Ja się na tym jednak troszeczkę znam i mogę im udowodnić, że nie mają racji. Często pomagam misjonarzom na ulicy, gdy zaczepiamy ludzi. Zwłaszcza, gdy ktoś wyjeżdża mi z tekstem, że ta księga nie była napisana po egipsku – że to nie możliwe. Ja wiem, że to było możliwe.

Ale jak?

Zdarzały się przypadki w dziejach, że łączono języki – na przykład hebrajski i egipski. Zdarzały się pisma mieszane.

Jak czytamy w liście II Liście do Tymoteusza autorstwa Apostoła Pawła każde pismo natchnione przez Boga jest przydatne do wzrastania w wierze (II Tm 3,16). Ale można mieć swoje ulubione fragmenty Ksiąg. Czy jesteś w stanie powiedzieć czy masz ulubiony fragment z Biblii i ulubiony fragment z Księgi Mormona albo ulubioną kronikę czy księgę?

Z Biblią mam łatwiej, bo Biblię znam lepiej. Księga Mormona jest wciąż dla mnie nowa. O Biblii mogę mówić dosyć dużo. Jestem Żydówką, a więc Biblię znam dużo lepiej. Bliska mi jest Księga Wyjścia – rozdziały 14 i 15. Wcześniej lubiłam bardzo Pieśń na d Pieśniami – teraz staram się od niej trochę odsunąć. Cały święty Paweł jest bardzo ciekawy, zwłaszcza List do Hebrajczyków.

Może – z racji Twojego pochodzenia – List do Hebrajczyków bardziej bierzesz sobie do serca?

Mam wrażenie, że jest bardziej „do mnie”.

Co najbardziej skłania Cię ku temu co głosi Kościół LDS? Czy jest coś szczególnego, co pociąga Cię w mormonizmie?

Pamiętam, że na samym początku najbardziej fascynowało mnie to, że Kościół nie odrzuca innych religii. Według nas każda religia zawiera w sobie jakąś prawdę. Każda księga, którą ktoś gdzieś uważa za objawioną zawiera jakąś prawdę. Ja wychowałam się tutaj w Polsce w takim przekonaniu, że jest jedna prawdziwa religia, a wszystkie inne to jakaś bzdura. I spotkałam Kościół, którego członkowie mówią mi, że ja nie muszę odrzucać swoich żydowskich korzeni lub że mam odrzucić teksty judaizmu. Ale, że mogę wybrać to, co jest w tam prawdziwe i tego się trzymać. Szukamy prawdy wszędzie... Szukamy światła wszędzie.

Należałaś kiedyś do innej religii?

(śmiech) Moja rodzina w jakimś tam stopniu należała do Kościoła katolickiego. Ja w wieku piętnastu, szesnastu lat wróciłam do judaizmu, ale nigdy nie byłam członkiem gminy żydowskiej. Nigdy tego oficjalnie nie zrobiłam.

A czy jest coś co odkryłaś w Kościele LDS, a brakowało ci w judaizmie? Czy była to właśnie otwartość i tolerancyjność mormonów?

W jakimś stopniu tak. Miałam poczucie, że judaizm jest troszkę zamknięty. Judaizm głosi: to jest nasza religia i ona nie jest dla innych. Dlatego żydzi nie mają obowiązku nikogo nawracać. Czuję, że chrześcijaństwo – a zwłaszcza ten Kościół, do którego należę, jest logiczną kontynuacją judaizmu. To nie jest coś „nowego” - to jest po prostu to samo, tylko poszliśmy troszeczkę dalej. Mamy w Kościele więcej pism świętych, ale to wciąż ta sama religia.

Można powiedzieć, że mormonizm pogłębia to co judaizm głosił czy raczej dokłada coś nowego?

I to, i to.

A zatem co jest w chrześcijaństwie mormońskim nowe, a które treści judaizmu zostały w nim pogłębione?

To znaczy zasadniczo jedyną nową rzeczą jest to, ze my już nie czekamy na Mesjasza – Mesjasz już był. I mamy rozszerzone pisma święte. Ale te pisma są o tym samym. Wyjaśniają to, co się dzieje w Biblii. Nowy Testament też jest „nowy” z punktu widzenia judaizmu. Księga Mormona trochę bardziej wyjaśnia prawo Mojżesza, a raczej to, co mamy zrobić z Prawem Mojżesza po Chrystusie – po przyjściu Mesjasza. Biblia nie do końca jest jasna w tej kwestii. Mamy obrzęd chrztu. Nie ma go w judaizmie. Oczywiście są obrzędy podobne – obmycia rytualne – ale to nie jest to samo. Jest zupełna zmiana jeśli chodzi o święcenie chleba i wina na Szabat. Całe chrześcijaństwo dodaje nową warstwę do judaizmu. Są te same obrzędy, które były – tyle że mają nowe znaczenia.

Ale Sakrament w mormonizmie to już nie szabasowe chleb i wino, ale chleb i woda.

Tak.

A dlaczego tak się stało?

Na początku było to wino. W którymś momencie prorok Józef otrzymał objawienie, że mamy nie pić alkoholu.

Słowo Mądrości?

Słowo Mądrości – dokładnie. I zastąpiliśmy wino wodą. To nie ma większego znaczenia. W przypadku, gdy nie ma dostępu do wody, na Sakrament wykorzystać można każdy płyn.

Praktykowany jest przede wszystkim chrzest. A jak wygląda chrzest w Kościele LDS?

To jest tak zwane pełne zanurzenie. To oznacza, że posiadacz kapłaństwa musi osobę chrzczoną zanurzyć w całości. Byłam kiedyś na chrzcie, gdy osobę chrzczona trzeba było zanurzyć trzy razy, bo cały czas „coś tam wystawało”, więc trzeba było i jeszcze raz, i jeszcze raz. Zrobiła się z tego kompletnie absurdalna sytuacja (śmiech).

Jesteś po chrzcie?

Jestem po chrzcie.

Jaki to był dla Ciebie dzień?

To jest historia, która jest zabawna, ale też trochę przerażająca. Wszystko zaczęło się od tego, że wcześniej byłam na urodzinach mojego taty. Zjadałam na nich duży kawałek tortu i dopiero później dowiedziałam się, że w torcie była spora ilość alkoholu.

O jej!

Ja wówczas nie piłam już od dłuższego czasu, więc mój organizm zareagował fatalnie. Dzień przed chrztem byłam praktycznie pijana. Dzwonię do misjonarzy i im to mówię. I mówię, że jestem przerażona. Pytam czy mamy przełożyć chrzest. Powiedzieli, że mam wypocząć i położyć się spać. Na chrzest przyszłam pół przytomna – z bólem głowy. Więc też dziś pamiętam... ile pamiętam.

Ale tamta sytuacja nie wpływa na ważność chrztu?

Nie wpływa. Wiem, że misjonarze pytali prezydenta misji o radę. Prezydent zdawał sobie sprawę, że upiłam się nieświadomie.... Ale (śmiech) muszę przyznać, że pamiętam niewiele z mojego chrztu.

Jak rodzina zareagowała na Twoją konwersję?

Generalnie moja rodzina do dzisiaj traktuje moje przejście na mormonizm jako żart.

Hm... grubo!

Niedawno rozmawiałam z mamą. Mama mówi: „ale u nas w rodzinie nikt nie jest religijny”. Mamo – odpowiadam – ja jestem! Na co mama: „ale ty w ogóle nie wierzysz w Boga”. Mamo, wierzę! Moja mama bardzo dobrze wie o tym, że był chrzest, że chodzę do kościoła, ale to dla niej jednak abstrakcja. Dziadek mnie pytał co mormoni jedzą – to było jego jedyne pytanie.

O! Moja znajoma pytała czego mormonom nie wolno!

No więc dziadek mnie pytał co jedzą, a babcia czy to mili ludzie. Odpowiedziałam, że bardzo mili. Moja mama na początku była trochę przeciwna. Bała się na przykład, że mormoni będą nam chcieli zabrać mieszkanie. A to dlatego, że miała znajomą, która była u świadków Jehowy i ktoś tam tą znajomą w podobny sposób skrzywdził. Mama była przeciwna, ale stwierdziłam, że będę robić co chcę. Myślę, że nie zrobiłam nikomu krzywdy. Natomiast nie mówiłam nikomu o chrzcie. Ale kilka miesięcy po samym chrzcie moja mama mnie ostrzegła: „uważaj z tymi mormonami, bo oni cię będą chcieli ochrzcić”. Kazała nie dać się ochrzcić. A ja tak sobie siedzę... Mama na mnie nagle spogląda: „Ochrzciłaś się?! Nic nam nie powiedziałaś!”. Cóż... Negatywnych emocji już nie ma. Nawet dziesięcina jej już nie przeszkadza. Mama nie ma zasadniczo problemów z innymi religiami, tylko przeszkadzała jej dziesięcina.

A dlaczego?

Mama uważała, że „ktoś mi zabiera coś”. Nie rozumiała początkowo, że dawałam dziesięcinę z własnej woli. Ja sama nie miałam siły tłumaczyć jaki jest cel dziesięciny. Staram się unikać tego tematu, ja wiem, że mama podchodzi do niego bardzo emocjonalnie.

A powiesz naszym Czytelnikom czym jest dziesięcina?

Teoretycznie są to pieniądze, które idą na utrzymanie Kościoła. Ktoś musi zapłacić za prąd w kaplicy, ktoś za publikowanie Księgi Mormona – tak w generalnym skrócie. Ale mi się wydaje, że celem dziesięciny jest też to, byśmy nie przywiązywali się do naszych zasobów – do tak zwanego „bogactwa”. Wszystko co mamy, mamy od Boga, więc jeśli oddamy te 10% na szczytny cel, okażemy wdzięczność. Poza tym wiem na co te pieniądze idą, wiem, że one się nie gubią nigdzie. Więc z dziesięciną nie mam problemu. Ale mam świadomość, że ludzie uważają, że to 10% to dużo. Ale widzę w tym cel i widzę, że to jest potrzebne.

Wróćmy na chwilę do tematu chrztu. A przyjęłaś kiedyś chrzest za osobę zmarłą?

Jeszcze nie.

Byłaś już w świątyni?

Nie.

Czekasz na rekomendację świątynną?

Po chrzcie powinno się odczekać około roku. A poza tym najbliższa świątynia jest zamknięta z powodu remontu, więc mam jeszcze chwilę.

Przygotowujesz się zatem do szczególnego dnia: wejście do świątyni. Sądzę, że wówczas poczujesz się w Kościele jak u siebie w domu.

Nie – już się czuję tu jak w domu. Po prostu wejście do świątyni będzie kolejnym krokiem.

A dlaczego innowierca nie może do świątyni wejść?

Bo to jest święte miejsce. My też tak po prostu nie możemy jej odwiedzić. Nie każdy członek Kościoła może wejść do świątyni. Tylko ci, którzy mają rekomendację – tylko ci, którzy zostali uznani na godnych. Osoba, która nie przestrzega przykazań lub nie przyjęła chrztu, rekomendacji nie dostanie.

Ale to ciekawe z punktu widzenia samego – bliskiego Twemu sercu – judaizmu. Oto co czytamy w Pierwszej Księdze Królewskiej: Po poświęceniu świątyni Salomon tak się modlił: „Cudzoziemca, który nie jest z Twego ludu, Izraela, a jednak przyjdzie z dalekiego kraju przez wzgląd na Twe imię (bo będzie słychać o Twoim wielkim imieniu i o Twojej mocnej ręce i wyciągniętym ramieniu), gdy przyjdzie i będzie się modlić w tej świątyni, Ty w niebie, miejscu Twego przebywania, wysłuchaj i uczyń to wszystko, o co ten cudzoziemiec będzie do Ciebie wołać. Niech wszystkie narody ziemi poznają Twe imię dla nabrania bojaźni przed Tobą za przykładem Twego ludu, Izraela. Niech też wiedzą, że Twoje imię zostało wezwane nad tą świątynią, którą zbudowałem” (I Krl 8,41-43).

Ale Biblia mówi właśnie o „cudzoziemcach” a nie o „innowiercach”. Do świątyni wejść mógł ten, kto przyjął wszystkie zasady judaizmu i ich przestrzegał. A więc mowa tu o kimś, kto był adoptowany do ludu Izraela. Z resztą w świątyni jerozolimskiej nie każdy mógł wejść do każdego miejsca. Tak samo teraz tylko do ogrodu świątyni może wejść każdy.

A dlaczego niektóre obrzędy mogą być sprawowane wyłącznie w świątyni? Z czego to wynika? Na przykład pieczętowanie małżeństw albo chrzest za zmarłych. Dlaczego nie może się ono odbyć poza świątynią?

Ale kiedyś niektóre obrzędy odbywały się poza świątynią. Pierwotnie święci dokonywali chrztu za zmarłych w jeziorach czy rzekach. Dlaczego tak jest? Krótko mówiąc dlatego, że takie mamy teraz przykazanie. Nie kwestionujemy przykazań. To znaczy ten zwyczaj ma związek z tym, że świątynia to święte miejsce. Świątynia to miejsce, gdzie świat zewnętrzny nie jest tak „silny”. Świątynia to dom Boga, który nie jest częścią świata zewnętrznego.

Kiedy powstała pierwsza świątynia mormońska?

Pierwsza świątynia w powstała w Nauvoo (stan Illinois – przyp.).

Czy wszystkie historycznie mormońskie posiadłości należą dziś do Kościoła LDS czy pojedyncze są już wyłącznie obiektami muzealnymi?

Wiem, że w Nauvoo jest świątynia. Ona była zburzona, potem była zrekonstruowana. I to jest świątynia działająca. Kościół lubi sobie wykupywać tereny, które należą do jego historii. Na przykład wykupił starą farmę Smithów.

Ale czy to nie oznacza, że Wasz kościół nie wchodzi w konflikt ze Społecznością Chrystusową?

Tym się akurat nie zajmuję. Nie mam pojęcia.

Wiem, że podejmowane są wspólne inicjatywy. Nawet niedawno publikowano wspólne artykuły na temat genezy Księgi Mormona. Zasadniczo jednak relacja między Kościołem mormońskim a Społecznością Chrystusową jest dość oziębła.

Może być oziębła, bo to jest wspólnota, która się jednak od nas odłączyła. Zawsze będziemy nieco inaczej traktować tych, którzy byli częścią naszej społeczności, a potem z jakiegoś powodu się odłączyli. Tu zawsze będzie pewien zgrzyt.

To samo dotyczy na przykład ugrupowań schizmatyckich, takich jak Fundamentalistyczny Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.

Niektórzy z nich w ogóle łamią podstawowe przykazania.

Wiem. I dlatego zastanawia mnie cały czas to, jak to się dzieje, że osoby, które odłączyły się od Kościoła LDS lub są samozwańczymi mormonami robią wciąż skutecznie czarny PR oficjalnemu Kościołowi mormońskiemu.

To wynika z uproszczonego myślenia. Zamiast zdać sobie sprawę, że dana grupa to grupa, która odłączyła się od Kościoła, ludziom łatwiej uprościć sobie rozumowanie i powiedzieć: „a to też są mormoni”. To wynika z myślenia schematami.

Ale mam pytanie dotyczące ugrupowań schizmatyckich – takich jak Kościół Fundamentalistyczny. Praktykują one zaniechaną przez Kościół mormoński poligamię.

Tak, zgadza się.

Jak pisała Joanna Brooks w swojej znanej w USA książce The Book of Mormon Girl, poligamia zaniechana lub nie należy cały czas do historii doktryny mormońskiej. Czy dziś mormonki – kobiety – nie mają obawy, że poligamia zostanie przywrócona? Czy nie ma ryzyka, że Kościół dostanie takie objawienie?

W Księdze Mormona jest cały rozdział o tym, że Bóg woli, by mężczyźni mieli po jednej żonie. To jest napisane dokładnie w trzecim rozdziale Księgi Jakuba. Wiemy z objawień, że poligamia to stan wyjątkowy. Poligamia była nakazana, jeżeli „coś się działo”. My ufamy, że Bóg chce naszego dobra. Jeżeli Bóg nakaże przywrócenie poligamii, to będzie miał ku temu jakiś powód. Mam nadzieję, że tego nie zrobi. Ale kim jestem, by się kłócić z Bogiem.

Wróćmy na moment do pytania o świątynie. Jeden z mormońskich apostołów powiedział kiedyś, że wielka to radość, gdy mieszka się w „cieniu świątyni” - jak rozumiem chodzi o miejsce, gdzie akurat świątynia jest – że tak powiem – pod ręką.

Gdzie widać świątynię!

Jak Ty to rozumiesz?

Jest powiedziane, że członkowie powinni jak najczęściej chodzić do świątyni. Sama obecność świątyni pogłębia wiarę. Cenna jest też atmosfera świątyni, w której można się czegoś dowiedzieć, czegoś się nauczyć, można otrzymać objawienia. Dla Polaków najbliższa świątynia jest w Niemczech – pięć-sześć godzin samochodem. My jeździmy do świątyni, staramy się jeździć do świątyni. Na razie świątynia niemiecka jest zamknięta, wkrótce będzie otwarta znowu. A zatem możemy być w świątyni dwa-trzy razy do roku. W Utah można być w świątyni w każdy weekend. My mieszkańcom Utah zazdrościmy – też byśmy tak chcieli! Każdy chce być w świątyni jak najczęściej. W Europie jest ciężko. Oczywiście wiem, że może być dużo ciężej – na przykład w Afryce czy w Azji. Rozmawialiśmy o tym w kościele. Mówiła o tym jedna z osób z władz naczelnych – mężczyzna, który wychowywał się we Francji. Najbliższa dla niego świątynia była w Szwajcarii. Więc opowiadał, że jeździł do świątyni raz w roku z rodziną. A teraz mieszka w Utah i z okien salonu widzi świątynię.

A co się dzieje w świątyni?

W pierwszej kolejności dokonuje się obrzędów za samego siebie – obrzędów potrzebnych do własnego rozwoju. Potem te same obrzędy można dokonywać za zmarłych: za swoich przodków, za przodków innych osób. Można pomóc komuś w ten sposób. Ale sama atmosfera świątyni jest cenna. Zalecane jest by iść do świątyni, gdy ma się problem – gdy chce się o coś zapytać lub o coś pomodlić. Oczywiście objawienie można otrzymać wszędzie. Ja objawienie mogę mieć w swoim własnym domu... czy tutaj na ulicy. Ale atmosfera świątyni pozwala dużo lepiej je „wyłapać”. Aby o czymś pomyśleć, coś rozważyć, świątynia jest świetnym miejscem.

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc