Ja,
Jan, wasz brat i współuczestnik w ucisku i królestwie, i
wytrwałości w Jezusie, byłem na wyspie, zwanej Patmos, ze względu
na słowo Boże i świadectwo Jezusa. Doznałem zachwycenia w dzień
Pański i posłyszałem za sobą potężny głos jak gdyby trąby
mówiącej: „Co widzisz, w księdze napisz i poślij siedmiu
Kościołom, które są w Azji”. I obróciłem się, by widzieć,
co za głos do mnie mówił; a obróciwszy się, ujrzałem siedem
złotych świeczników, i pośród świeczników kogoś podobnego do
Syna Człowieczego, obleczonego w szatę do stóp i przepasanego na
piersiach złotym pasem. Kiedym Go ujrzał, upadłem jak martwy do
Jego stóp, a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc:
”Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni, i Żyjący.
Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze
śmierci i Otchłani. Napisz więc to, co widziałeś, i to, co jest,
i to, co potem musi się stać”.
(Apokalipsa
1,9-11a.12-13.17-19)
Przytaczam
dziś ten fragment jako nawiązanie do mojego poprzedniego wpisu.
Chrystus znów wzywa: nie lękaj się! Tymi słowami zawsze będzie
nas pozdrawiał w odróżnieniu od adwersarzy, którzy nieustannie
wołają: bój się nas! To pierwsza kwestia. Po drugie chciałbym
dziś skoncentrować się na doświadczeniu Jana na Patmos i w miarę
szczegółowo je przeanalizować. Jest to początek jego długiej
wizji znanej w chrześcijańskiej kulturze jako Apokalipsa lub po
prostu Objawienie.
Zauważmy,
że Jan – co nie typowe w retoryce biblijnej – obraca się, by
ujrzeć Tego, który go zawołał. Duch Boży wzywa zasadniczo, by
patrzeć przed siebie. Ale Pan nierzadko nakazuje nam także spojrzeć
WSTECZ – ale nie po to, by straszyć nas przeszłością, ale po
to, by pokazać, że On zawsze tam był. Moim zdaniem Jan widzi
siedem świeczników jako aluzję do siedmioramiennego świecznika –
menory. Świecznik ten stał w Przybytku Pańskim w świątyni. Jan
zatem patrzy na świat, z którego się wywodził – z judaizmu i
odkrywa, że właśnie tam stoi „ktoś podobny do Syna
Człowieczego”. Jak czytamy u Apostoła Pawła z Tarsu, Chrystus
zawsze był Opoką narodu wybranego (por. I List do Koryntian 1,13).
On jest tym JESTEM / BĘDĄCYM, przed którym Żydzi padali do ziemi.
I to właśnie czyni Jan (kiedym Go ujrzał, upadłem jak
martwy do Jego stóp). Ale ten KTÓRY JEST nie chce, by lud
Nowego Przymierza padał przed Nim jak martwy. On jest Bogiem
żyjących, działających. Jak dowiadujemy się z Apokalipsy Ten,
który się ukazał Janowi był „podobny” do Syna Człowieczego.
Chrystus w swym doskonałym stanie jest istotą duchowo-cielesną,
ale jego doskonałość góruje nad przyziemnym stanem człowieka.
Jego wygląd to symfonia piękna, harmonii i potęgi. I to mogło...
przerażać (śmiertelnika!). Świdom swego odmiennego stanu tylko
sam Chrystus może pozbawić lęku człowieka patrzącego się na
Niego. Dlatego to On kładzie prawą dłoń na ramieniu Jana, by
uspokoić go. Chrystus czyni to z każdym z nas (niejako mówi: nie
lękaj się zbliżyć do Mnie i patrzeć na Mnie). On mówi
PRZESTAŃ się lękać (bo lękałeś się zawsze). Lęk
towarzyszy nam od chwili, gdy usłyszeliśmy o Bogu i Jego potędze.
Ale w pewnym momencie, jako dojrzali członkowie jego Kościoła,
wezwani jesteśmy do tego, by przestać się lękać, gdyż BĘDĄCY:
ma klucze śmierci i Otchłani. Nie ma bardziej
kojącego spotkania niż spotkanie z Tym, kto posiada te klucze. Z
Tym, który wyswobadza tak ze śmierci cielesnej – jak i duchowej
oraz z Tym, który ma władzę nad duchami, które z ciemności
wołają do nas nieustannie: bój się
Źródło fotografii: 123RF.com