Przejdź do głównej zawartości

Czy chrześcijanin musi koniecznie być złośliwy?













To pytanie naprawdę pada: Czy chrześcijanin musi być złośliwy? Jest i inne pytanie: dlaczego chrześcijanie w przestrzeni internetowej są tak złośliwi? Gdy ogląda się YouTube, TikTok, czyta blogi, a nawet słucha kazań w kościołach czy wypowiedzi ulicznych kaznodziejów trudno oprzeć się wrażeniu, że uszczypliwość, ZŁOŚLIWOŚĆ a nawet podłość to CHRZEŚCIJAŃSKA POWINNOŚĆ. 


Teolożka i blogerka, Phylicia Masonheimer, zauważyła jakiś czas temu, że podłość chrześcijan nie jest zjawiskiem typowym wyłącznie dla portali chrześcijańskich i kościelnych mediów społecznościowych.


Dotyczy to wszystkich mediów społecznościowych - pisze Masonheimer. Dlaczego więc chrześcijańscy komentatorzy nie różnią się niczym od niewierzących internautów? Postawa, ton i wyzwiska są dokładnie takie same – może jest mniej przekleństw. Nie trzeba być wnikliwym biblistą, żeby dostrzec: "Coś tu nie gra..."


Złośliwy - znaczy się: wybitny człowiek 


Uwaga bloggerki o mniejszej liczbie wyzwisk po stronie katolików, baptystów, luteran czy świętych w dniach ostatnich bardzo mnie rozbawiła. I sądzę, że ta uwaga miała być żartem. Chrześcijanie szczycą się bowiem czystością języka, ale - moim zdaniem - chrześcijanie i "mormoni" przodują w besztaniu innych ludzi nie używając słowa na "k", ale przy użyciu szykownej struktury rzeczownikowej, która zada ból bardziej... bo jest szykowana. Eksperyment stanfordzki Philipa Zimbardo wykazał, że człowiek z natury swojej lubi zadawać ból. Zrobi to, jak tylko będzie miał po temu sposobność. Może zadać ból czymkolwiek - kamykiem, pięścią, SMSem albo klawiaturą (przykłady moje).


Phylicia Masonheimer pyta się dlaczego chrześcijanie są tak bardzo złośliwi i podli, a dalej konkluduje, że tłumaczenie ich postawy "byciem człowiekiem" nic nie wyjaśnia -  to żaden konkret. Dopiero zauważenie, że istnieje powszechny w internecie (i poza nim) trend podziwiania złośliwości rzuca już światło wyjaśnienia. Podziwia się złośliwych youtuberów, złośliwych dziennikarzy, złośliwych polityków dowolnej opcji politycznej i złośliwych pisarzy. Od siebie dodam, że tym ostatnim daje się nawet noble, trofea oraz inne wyróżnienia i choć nie daje się tych wyróżnień za złośliwe docinki, to "rzutem na taśmę" wyróżnia się styl życia autorów, a podłe dowcipy wychodzące spod ich pióra stają się mądrościami parlamentów, ludu... i Kościołów.


Złośliwość wymaga baczności, wiedzy i inteligencji. Jest więc umiejętnością - a umiejętności się podziwia; są one też obiektem pożądania. Każdy człowiek chce mieć jakąś umiejętność, a zwłaszcza jakąś modną.


Podziwia się różne umiejętności, gdyż te zdumiewają lub szokują. Sprawność i siłę fizyczną podziwia się z tej samej przyczyny. Zdumiewa lub szokuje umiejętność zgniecenia arbuza jedną pięścią - podobnie zdumiewa i szokuje zrobienie tego samego z czyjąś czaszką. W obu przypadkach pojawia się pytanie: po co jedno i drugie. Rzutem na taśmę - że użyję tej frazy - zdumiewa i szokuje baczne, elokwentne i inteligentne zbesztanie drugiej osoby. I to bez wulgaryzmów! Brawo!


Kiedy to się zaczęło?


W XIX wieku Europę i Amerykę podbiła kultura salonowa Francji i Anglii - kultura paryska i kultura wiktoriańska. Bardzo modne stały się złośliwe dowcipy i żarciki będące częścią obu tych kultur. Niemniej, wyrwane ze swojego kontekstu - zawędrowały na ziemie polskie, do Rosji, na Bałkany i tam zaczęły się przepoczwarzać. Generalnie, w innych krajach przybrały po prostu prostacki charakter. We Francji lub Anglii gardzono ludźmi, którzy kogoś chcieli urazić. Złośliwy żart był głównie wycelowany... w autora żartu - i w ten sposób bawił. Poza Francją i Anglią - było już i jest inaczej.


Tak w swych ojczyznach, jak i poza nimi złośliwy żarcik i docinki są znamionami pochodzenia z wyższych sfer lub bycia kimś utalentowanym i wybitnym. A żyjemy w kulturze narcystycznej - dumnej. WSZYSCY chcą być wielcy, być z wyróżnionych sfer lub uchodzić za gwiazdy. Wielkie umysły mamy wszyscy - mówić warto tylko o wielkich sprawach i zagadnieniach. Najlepszy w towarzystwie ten, kto celnie komuś... dowali.


Small talk?! A fuj...


I tak oto Dzisiaj SMALL TALK, który z założenia nie zakłada złośliwości ani docinek, jest - jak sama nazwa wskazuje - dla małych ludzi! I jest passé. Nie dla nas - ludzi XXI wieku! To już nie wiek XIX - wiek pary i elektryczności! To nie wiek XX - wiek broni masowego rażenia. To wiek XXI - wiek masowego ubliżania masom i umniejszania małemu człowiekowi. A niech ma! Zrzuciliśmy z siebie jarzmo małości i miernoty. Wstaliśmy z kolan. Brawo my!


 Pokora nie jest w modzie. Nie ma słuchania, nie ma poznania się nawzajem. Czy na jednym osiedlu, czy połączeni globalną siatką łącz przecinających kontynenty - jesteśmy dumnymi, zadowolonymi z siebie i... samotnymi punkcikami w życiu i w eterze.


Mój kolega apeluje o mosty porozumienia. O to samo apelują parlamenty świata i Eurowizja - w ten sposób szerzą, paradoksalnie, więcej podziałów, bo realizują projekty budowy różnorodnych mostów porozumienia, by się wykazać przed sobą nawzajem. Pokazać kto wymyśli lepszy most. Czasem trzeba uciszyć rywali i zaproponować własną wersję pokoju na świecie.


Moja koleżanka tymczasem zaproponowała ławkę. Może warto pójść tym tropem. Zasugerować postawienie ławeczek... Pokoju? Jedności? Szczęścia? ... Nie, nie... MIŁOŚCI - o, to super idea. Godna wielkich ludzi...


No nie. Nie o to chodziło. Sugeruje się postawienie ławeczek rozmowy. Ławeczek spotkania. I przy tej okazji - tak sobie myślę - przywróćmy small talk. Powróćmy do rozmowy o sprawach zwykłych. To z nich utkana jest rzeczywistość.


Przy okazji… ustanie wszelka wojna.


DEFINICJE

złośliwy - wg Słownika Języka Polskiego 

1. «lubiący sprawiać innym przykrość; też: wyrażający takie intencje»

2. «zaskakujący w przykry sposób»

3. «o chorobie, schorzeniu: zagrażający życiu lub często nawracający»

Wielki Słownik Języka Polskiego

Złośliwość

1.cecha kogoś, kto celowo dokucza komuś i sprawia mu przykrość


PRZYPISY i POLECANA LITERATURA:

1. Phylicia Masonheimer, "Why Online Christians Are So Mean (And What to Do About It)", PhyliciaMasonheimer.com (data dostępu: 9 czerwca 2024).

2. Božidar Jezernik, "Dzika Europa. Bałkany w oczach zachodnich podróżników", tłum. Piotr Oczko, wyd. Universitas 2013.

3. Aleksandra Budrewicz-Beratan, "Śmiech angielski po polsku: problemy humoru w przekładach Charlesa Dickensa", Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej nr. 14 (2008), s. 369-385.

4. Ruth Benedict, "Wzory kultury", tłum. Jerzy Prokopiuk, 2001, s. 11-23.

5. Philip Zimbardo, "Efekt Lucyfera. Dlaczego do

brzy ludzie czynią zło?", Warszawa: PWN, 2008.

Popularne posty z tego bloga

Znani „mormoni”, czyli ośmioro najsłynniejszych Świętych

Dziś trochę z innej beczki i trochę dla rozrywki. Ach, kimże są i gdzie są ci „mormoni”? To pytanie ciśnie się na usta wielu osobom uważającym, że jesteśmy dziwną podziemną sektą, która w tajemnicy przed światem kryje swych wyznawców. Tak – spotkałem się z tym poglądem! No cóż, mylenie nas równocześnie ze Świadkami Jehowy, Amiszami i Scjentologiami daje takie właśnie efekty. Tymczasem nie ma po naszej stronie nic tajemniczego. Otwarcie przyznajemy się do swej przynależności do świętych w dniach ostatnich, prowadzimy intensywne życie rodzinne, towarzyskie i zawodowe, a wielu z nas zrobiło międzynarodową karierę. Dziś chciałbym przedstawić Czytelnikom ośmioro znanych świętych. Jest ich więcej, ale skoncentrowałem się na tych postaciach, których sława dotarła do Polski. A oto oni: 1. Bill Marriott (ur. 1932) Znamy Hotele Marriott? ZNAMY! J ako dyrektor wykonawczy Marriott International, Bill Marriott kierował jedną z największych sieci hoteli na świecie do czasu p

Jesteś osobą LGBT, zgadza się? ROZMOWA Z PAWŁEM

Pawle, powiedz nam coś o sobie. Paweł (imię zostało zmienione): Mam na imię Paweł. Mieszkam w Polsce. Pracuję dla dużej firmy i realizuję liczne zlecenia. Jestem co dnia mocno zajęty. W wolnych chwilach uprawiam sport. Jesteś osobą LGBT, zgadza się? Można tak powiedzieć, choć nie pod każdą literką bym się podpisał ( śmiech ). Jesteś zatem „G” – gejem. Jestem orientacji homoseksualnej. Ale to nie jest moja tożsamość! Należę do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. W Kościele uczymy się, że przede wszystkim jesteśmy ukochanymi dziećmi Ojca Niebieskiego. Tym jestem – jestem Dzieckiem Boga. Oto kim jestem. Odcinasz się od organizacji LGBT? Nie. Mam tam licznych przyjaciół. Ale do żadnej nie należę. Należysz do Kościoła Jezusa Chrystusa. W środowiskach religijnych modne jest doszukiwanie się społecznej genezy orientacji homoseksualnej. Podejmowałeś kiedyś nad tym refleksję w odniesieniu do swojej sytuacji? Tak! Wielokrotnie

Jak prowadzić dziennik duchowy?

Wezwani jesteśmy do tego, by doskonalić się każdego dnia! Uff... Orka na ugorze! Być może. Każdy z nas ma inny temperament, inną historię, problemy i radości. By temu wszystkiemu się przyjrzeć, a zarazem złapać do życia trochę twórczego dystansu w sukurs przyjść nam może prowadzenie Dziennika Duchowego. Ja swój prowadzę od 2015 roku. Moje „Ja” z początku w niczym nie przypomina mojego obecnego „Ja”. I to jest właśnie super! Miło jest przyjrzeć się swojej ewolucji i nabrać nadziei, że kiedyś będzie się deczko lepszym niż dziś. W samorozwoju o niebo lepiej niż nie jedna auto-psychoanaliza pomóc może szczery notatnik uczuć, refleksji i Bożych podszeptów. Dzisiaj chciałbym podzielić się praktyką duchową jaką jest prowadzenie dziennika uczuć – lub jak kto woli „dziennika duchowego”. Zainteresowanym chciałbym przedstawić siedem rad na dobry początek realizowania takiej praktyki. Rada 1. Staraj się pisać codziennie (i odręcznie) Dobry dziennik duchowy prowadzony jest systematyc