Autor: BARTOSZ CZARNOTTA
Czasem proste, zwyczajne przemówienie na spotkaniu sakramentalnym posłużyć może za potężny, pewnie i bardzo potrzebny bodziec intelektualny. Jako członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich mamy specyficzne, paradoksalne podejście do wątpliwości, do dociekań i pytań. Nasza tradycja składa się z pytań. Składa się też z lojalnego dokładnego posłuszeństwa. Nad tym paradoksem i nad dziedzictwem tego paradoksu chciałbym się w tym tekście skupić. Jako wierny i oddany, ale też odpowiedzialny święty w dniach ostatnich.
Gdy dołączałem do Kościoła, w styczniu 2021, w świadectwie, które złożyłem na chrzcie mówiłem, że jestem dumny mogąc być członkiem wspólnoty dosyć szczególnej. Wspólnoty, która przynajmniej jeżeli chodzi o obecną, ostatnią dyspensację, narodziła się z i pośród pytań. Z duchowej rozterki czternastoletniego chłopca. Wspólnoty, która nie tylko nie boi się nauki, i przed nią nie ucieka, ale która naukę i ludzki postęp chce i potrafi wpisać we własną teologię i we własne zrozumienie samego Boga. Wspólnoty, która traktuje religię poważnie, zatem jako instrument tak duchowej jak i doczesnej transformacji człowieka. Transformacji konsekwentnej, trwałej, być może nawet radykalnej. Nie zaś jako uwarunkowany kulturą zbiór nawyków, tradycji i przekonań. W końcu Bóg nie jest tylko częścią kultury. Bóg jest kulturą. A my wszyscy żyjemy, umieramy i działamy w Bogu. Wbrew temu co nieustannie usiłuje nam wmówić przeciwnik oraz współczesny świecki świat, jego ulubione przecież narzędzie.
Cała nadzieja w pytaniach
Będę zatem w tym tekście dosyć obszernie wypowiadał się na temat pytań. Na temat tego jak pytania zamiast stanowić wyznanie naszych wątpliwości oraz wyzwanie dla naszej wiary i dla naszego świadectwa mogą posłużyć jako Boże narzędzie ukazujące nam pełnię chwały Ewangelii w dyspensacji pełni czasów. Na temat tego jak mogą stać się one naszą Liahoną, nieomal zresztą na równi z naukami współczesnych proroków, widzących i objawicieli.
Wszyscy zapewne znamy werset piąty pierwszego rozdziału Listu Jakuba. Mówi on, wedle przekładu rekomendowanej przez Kościół dla języka polskiego Biblii Warszawskiej co następuje: „A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana.” Słyszeliśmy ten wers tysiące razy. Czytaliśmy go wielokrotnie, w podręcznikach, przemówieniach pojawiających się w kościelnych czasopismach, widzieliśmy go także po wielokroć w praktyce, gdy zmieniał czyjeś życie. Czy jednak zdajemy sobie w pełni sprawę z jego znaczenia? Starszy Jeffrey R. Holland podczas spotkania z młodzieżą Kościoła w 2017 nauczał, używając przy tym dosyć barwnego języka: „Największa ze wszystkich dyspensacji, właśnie ta ostatnia i największa z nich wszystkich, zawisnąć miała na jednym wersecie pisma świętego zawartym w Liście Jakuba.” Pomyślmy. Na pytaniu, na wiernym, wynikłym z czystego serca i pobożnego pragnienia pytaniu zawisła cała dyspensacja. Może i zatem postęp w naszych życiach, w naszych powołaniach, w naszych krajach wreszcie zależy, dosłownie, od wiernych pytań. To prawda, jest tylko jeden naczelny prorok ostatniej dyspensacji. I jest nim oczywiście prorok Joseph Smith. Ale jednocześnie, jak nauczał starszy McConkie: „Każdy członek Kościoła powinien być prorokiem w odniesieniu do swego własnego życia.” Tylko wtedy bowiem będzie w stanie „przenosić góry” w swym życiu, by przypomnieć słowa prezydenta Russella M. Nelsona z kwietnia 2021. Pytanie to zatem przyjaciel pobożnego świętego w dniach ostatnich, wierny sprzymierzeniec aktywnego członka Kościoła. Nie zaś strach na wróble, którego trzeba za wszelką cenę unikać. A tak niestety niektórzy zdają się pytania odmalowywać. Wbrew wspaniałej radzie starszego Uchtdorfa, który niegdyś niezwykle celnie zauważył, że „informacja przynosi ze sobą objawienie”. W angielskim oryginale brzmi to oczywiście śpiewniej i lepiej. Otwarta, odważna relacja wiedzy z przywróconą Ewangelią z tych słów wypływająca pozostaje niemniej ta sama, niezależne od języka, którym się w danym momencie posługujemy.
Kazanie kuriozalne! A słowa - tak piękne
W swym słynnym kazaniu z kwietnia 1844, wygłoszonym częściowo ku pamięci niedawno zmarłego Kinga Folletta, prorok Joseph Smith nauczał „jeśli ludzie nie rozumieją natury Boga, nie rozumieją też samych siebie.” Widzimy więc zatem, że pytania są integralną częścią naszej wiary, kluczowym budulcem ożywiającym na najbardziej osobistym poziomie. Są wpisane w nas osobisty wzrost i rozwój, w to byśmy wreszcie, w którymś momencie stać się niczym nasz Ojciec niebieski, byśmy pojęli siebie samych równie głęboko jak obecnie jedynie on potrafi.
Oczywiście, poruszając temat pytań można łatwo wejść na terytorium, na którym tak naprawdę ani nie chcemy ani nie powinniśmy przebywać. Nie dajmy się zwieść pytaniom, które jedynie przyodziane są w otwartość i dociekliwość, w rzeczywistości jednak zasiane w nas zostały przez szatana. Nie dajmy wstępu do naszych umysłów kwestiom pobocznym i w swej istocie właściwie nieistotnym. Znany teolog i historyk pracujący dla Uniwersytetu Brighama Younga, Teryll Givens zauważył niegdyś celnie co następuje „Nie rozumiem dlaczego niektórzy tracą swoje świadectwa ze względu na wątpliwości związane z występowaniem koni w tekście Księgi Mormona. Nie ma to przecież związku z prawdziwością przesłania Ewangelii, skoncentrowanego na Chrystusie.” Prawdziwe pytania i prawdziwe wątpliwości zawsze przywiodą nas w końcu do Chrystusa, źródła i początku wszelkiej prawdy. A kwestie, które obecnie mogą wydawać się niejasne zostaną naświetlone i rozwinięte przez działających z Bożego natchnienia i posiadających należyte upoważnienie przywódców.
Poznanie przez prawość
Wspominany już wcześniej starszy Bruce R. McConkie zarysował granice między pytaniami rozwijającymi wiarę a tymi które tą samą wiarę mogą niszczyć i podkopywać w swym przemówieniu wygłoszonym na kilka miesięcy zaledwie przed swoją przedwczesną śmiercią, w styczniu 1985. Nie zrobił tego wszelako bezpośrednio. Nauczał „święci mają możliwość zrozumienia wszystkich tajemnic, zrozumienia doktryny w swej całości oraz, ostatecznie, możliwość poznania wszystkich rzeczy.” Dalej, odwołując się do utrwalonego w naszej tradycji zrozumienia inteligencji, kontynuował: „owe wysokie stopnie inteligencji osiągalne są jedynie poprzez wiarę, poprzez posłuszeństwo oraz poprzez prawość. Osoba polegająca jedynie na intelekcie i nie przestrzegająca przekazań nigdy, nie ważne ile czasu upłynie, nie zrozumie tajemnicy Bożej.”
Pytajmy zatem. Pytajmy intensywnie. Pytajmy dociekliwie, sumiennie i często. Krytykujmy i badajmy. Ale nigdy, przenigdy nie wykluczajmy z samego procesu modlitwy, wiary oraz osobistego objawienia. Pamiętajmy, że to ostatnie stanowi „duchowe prawo każdego świętego w dniach ostatnich”, jak zauważył ceniony teolog i syn starszego McConkie, Joseph Fielding McConkie. To właśnie na wierze bądź na jej braku przebiega granica między pytaniem właściwym a tym błądzącym. W końcu nawet sam Zbawiciel zapytywał na krzyżu Ojca, wołając „czemuś mnie opuścił?” Pytania są potężne. Ale ostatecznie mają tylko jedną prawidłową odpowiedź. I tą odpowiedzią jest był i będzie Chrystus. Był jest i będzie nią zawsze Duch Święty. Był jest i będzie nią zawsze Bóg Ojciec. Owe najwyższe prezydium, które w swej doskonałej jedności panuje nad światami bez końca.