Choć nawróciłem się nie tak dawno, wciąż pozostaje we mnie coś z poszukiwacza. Może do końca życia będę się zmagał... I dobrze. Lepsze to, niż zasiadanie w wygodnym fotelu pewności siebie, w przytulnym obserwatorium, który nazywa się „mój pogląd”, do którego nikt poza zaufanymi przyjaciółmi, starannie wyselekcjonowanymi, nie ma dostępu. Leży mi na sercu apologia, ale zauważam, że gdy przychodzi co do czego i mam się wypowiedzieć na dany temat, słowa więzną mi w gardle. W zaciszu swojego małego obserwatorium jednakże łatwo ubrać w słowa myśli i odpowiedzieć Jamesowi White'owi, złośliwej sąsiadce, koledze-fundamentaliście. Inaczej się dzieje, gdy rozmawiam. Dlaczego? - No powiedz, że coś! - krzyczy do mnie wczoraj Eliza zniecierpliwiona czekaniem na moją odpowiedź o stan cywilny Jezusa i doktrynę Kościoła o Duchu Świętym. - Janku, mam do ciebie pytanie z dziedziny pneumatologii – zaczyna K. podczas towarzyskiego spotkania rok temu – Jeśli w odległej przyszłości jakiś tw
święci o świętych