Ew. Łukasza
(10,38-42): Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna
niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona
siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała
się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych
posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: Panie, czy Ci to
obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu?
Powiedz jej, żeby mi pomogła. A Pan jej odpowiedział: Marto,
Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko
jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie
pozbawiona.
Pan Jezus wcale nie
umniejsza roli, jaką w naszym ziemskim procesie pracy nad sobą mogą
mieć codzienne zajęcia, posługi, domowe zdania. Jednak wskazuje na
pewną hierarchię. Najważniejsze okazuje się słuchanie. To ono
jest na pierwszym miejscu. Inspirowani wsłuchaniem w nauczanie Boga
porządkujemy swoje życie. Gdy najważniejsze w naszym życiu jest
słuchanie nauk Bożych, nasze codzienne czynności, rozwijanie
talentów i praca przestają być pustą grą z czasem, ale stają
się elementami wspaniałego planu na życie.
Dając wsłuchaniu w
nauczanie Boże pierwsze miejsce przed pracą, nie zapominamy jednak
o słusznej postawie Marty, dla której priorytetem była praca. Ale
praca dopiero nabiera sensu, gdy nie jest ważniejsza od lektury
Słowa Bożego.
Dowiedzmy się zatem co o
pracy mówi Słowo. Okazuje się, że praca to element naszego
doczesnego życia. Mówi już o tym Księga Rodzaju.
A gdy Bóg ukończył
w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia
siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy Bóg
pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym
bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał
stwarzając. (Rdz 2, 2-3)
Używając przenośnego
języka autor Księgi Rodzaju ukazuje stwarzanie świata jako pracę
Boga, a ostatni dzień tej pracy to odpoczynek i święto. Z Genesis
płynie nauka, że praca ma być stałym elementem życia ludzkiego –
skoro nawet sam Bóg pracę podjął. Życie jest pracą przerywaną
od czasu do czasu momentami zasłużonego odpoczynku. Św. Paweł
grzmiał kto nie chce pracować, niech też nie je (2 Tes
3,10) Te srogie słowa Apostoła przypominają naukę starożytnej
Księgi Rodzaju, że życie ma być pracą. Ale nie pracą bez sensu!
Nie pracą, która w samej sobie widziałaby wartość. Taka praca
jest jałowa i wykańczająca! Jeżeli Ojciec w Niebie chce, by Jego
dzieci podejmowały pracę, to ma w tym cel – uszczęśliwienie
człowieka. Ważne jest, byśmy zatem do pracy podchodzili z
rozsądkiem.
Praca jakiej oczekuje od
nas Ojciec w Niebie to proces doskonalenia samego siebie przez
człowieka pracującego i doskonalenia przez niego jakiejś cząstki
otaczającego go świata (Bóg pracował, tworząc). Praca zamyślana
przez Boga dla człowieka to też praca, którą co jakiś czas
wieńczy wypoczynek (Bóg odpoczął). Praca słusznie przerwana
koniecznym odpoczynkiem i zharmonizowana z innymi elementami życia
staje się twórcza, zdrowa i piękna, i jest źródłem radości
oraz satysfakcji. Taka praca staje się powołaniem i momentem
rozwijania jakiegoś talentu. Staje się okazją do odkrycia
powołania danego przez Boga i będzie źródłem szczęścia.