Autor artykułu: Bartosz Czarnotta Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich jest jedynym prawdziwym kościołem. Z twierdzeniem tym, w tej czy innej formie zgodzą się wszyscy członkowie, bez względu na język, kraj pochodzenia, czy to w jaki sposób w Kościele się znaleźli. To przekonanie łączy nas i jednoczy, daje nam tożsamość i odrębność. Jest jak cement budujący z nas Syjon. Wyrasta z naszych indywidualnych świadectw, ale i z siły społeczności świętych. Jednakże, nie zamierzam moich myśli organizować w tym miejscu w niemym zachwycie. Prawdziwego neofitę powinna w końcu wyróżniać krytyczna żarliwość. Tylko wtedy na coś się nada. Tylko wtedy będzie świecił niczym kamyki z Księgi Etera. Tylko wtedy, tak jak te kamyki, będzie skutecznym instrumentem w Bożych rękach, a jego myśli doprowadzą do celu, nie zaś do zamętu. Jednym z moich ulubionych ustępów Księgi Mormona jest krótki i tajemniczy zapis, który odnajdujemy pod koniec Księgi Almy. Mam tutaj na myśli wzmiankę o Hagoc
święci o świętych